Wrześniowe lato rozpieszcza słońcem. Końcem sierpnia poprałam i spakowałam letnie ubrania - teraz jednak jeszcze je wyciągam. Upały. Nawet wieczory bywają ciepłe. Jedyny dyskomfort to rosa, która leży długo na trawie, w niektórych miejscach w ogrodzie (pod lasem) - nie znika przez cały dzień.
Oczywiście zbieram plony lata: zrobiłam kolejne słoiki soku malinowego, podjadam jeżyny prosto z krzaka, smażę jabłka (jabłek w tym roku mało) i powidła śliwkowe bez cukru (niestety nie mamy swoich śliwek) - są niesamowicie słodkie, nawet takie bez grama cukru.
Czyszczę orzechy laskowe - okazuje się jednak, że dużo jest uszkodzonych: są sczerniałe lub z dziurką (tzn. do wyrzucenia).
No i delektujemy się kurkami wyrosłymi u nas pod lasem (dziś zebraliśmy też kilka rydzy). A w prezencie od sąsiada dostałam prawdziwki.
Takie mi rosną pomidory (zdjęcie chyba sprzed 3 tygodni) - do dzisiaj już sporo się zaczerwieniło i je zjedliśmy:
Dziś też wyprawiliśmy się do lasu po owoce czarnego bzu. Chwilowo nie mamy za wiele w ogrodzie, bo w celu odnowienia krzewów, wyraźnie je poprzecinałam. Chcę spróbować soku z owoców czarnego bzu i trochę ususzyć (do tej pory zawsze robiłam sok z kwiatów). Ponoć wartości soku z owoców są nieocenione. Sok działa skutecznie na przeziębienie, przeczyszczająco, przeciwbólowo, jako lek odtruwający i pomagający usuwać z organizmu szkodliwe produkty przemiany materii i toksyny w chorobach reumatycznych oraz skórnych. Owoce zawierają glikozydy antocyjanowe, pektyny, garbniki, kwasy owocowe, witaminy (szczególnie dużo C i prowitaminę A), sole mineralne (wapnia, potasu, sodu, glinu i żelaza). Tylko trzeba uważać i nie jeść surowych, bo zawierają toksyczny składnik zwany sambunigryną. Po spożyciu jest on rozkładany do cyjanowodoru, co powoduje poczucie słabości, niekiedy wymioty. Jednak podczas przetwarzania (suszenie, gotowanie itp.) sambunigryna ulega rozkładowi i staje się zupełnie nieszkodliwa.
A w ogrodzie cały czas kwitną cynie - w tym roku wyjątkowo mi się udały:
No i jeszcze zieleń w otoczeniu chałupy:
14 komentarzy:
Tak... Wrzesień w tym roku jest bardzo łaskawy :)
Uwielbiam do Ciebie zaglądać,niepowtarzalny nastrój i piękne zdjęcia!A jeszcze robótki i przepisy zawsze oglądam dokładnie i podziwiam.Bardzo pozdrawiam.
Cudowna zieleń i kwiaty, u mnie praktycznie już przetworzone,nastawiłam na ocet jabłkowy,ciekawe czy wyjdzie.Pomidory,buraki pożarła zaraza,
Bardzo apetycznie brzmią wszystkie Twoje przetwory, a szczególnie to śliwkowe powidło, aż mi się przypomniało, że w tamtym roku postanowiłam zrobić sobie powidła śliwkowo czekoladowe. Wówczas było już na to za późno, ale w tym roku wypróbuję na pewno:-)
Przecudnej urody ta Twoja jesień. Ale w tak urokliwym miejscu nie może być inaczej. Pozdrawiam bardzo serdecznie:-)
w temacie orzeszków się wypowiem bo mam ich aż 1,5 ha, jeśli nie popryskasz to zjedzą je robaczki - taka smutna rzeczywistość :)
a schyłek lata niech trwa - delektuje się każdą ciepłą chwilą na dworze :)
Potwierdzam lecznicze właśCiwości soku z czarnego bzu. Moi rodzice zawsze taki robili, a kiedy był potrzebny, aplikowali mi i mojemu bratu. Oj, nie smakował nam wówczas! Wydawał się taki cierpki! Nie wiem, czy rzeczywiście taki był, czy mama nie chciała celowo dosypywać za dużo cukru - teraz już się nie dowiem. Ale na całe życie zapamiętałam, że sok z czarnego bzu jest BARDZO zdrowy.
Nasza jabłonka ładnie obrodziła w tym roku. Wprawdzie na przetwory za mało owoców (drzewko ma dopiero kilka lat), ale za to jemy ile dusza zapragnie, a żołądek pomieści.
Oby ta piękna, słoneczna i kolorowa jesień jeszcze potrwała!
Pozdrwiam,
Motylek
Nie bylabym soba ,gdybym nie pochwalila ogrodu.Mimo,ze nieublaganie nadchodzi jesien jest jeszcze zielono i kolorowo u Ciebie.No i dawno nie widzialam mojej / czytaj Twojej/ malutkiej Toli.
Pogoda nas rozpieszcza,ale oby jak najdluzej.
Z przetworow zrobilam ogorki kiszone,przecier pomidorowy i troche powidel.
Ewa
Wrzesień w tym roku jest cudowny,Robię sok z owoców czarnego bzu w sokowniku.jest pyszny.Grzybków zazdroszczę bo u mnie nie ma bardzo sucho jest.Pozdrawiam serdecznie.
U nas gorąco i słońce więc w komplecie ze smakołykami to ideał września :-)
Oooooo, same cuda do oglądania, wąchania, smakowania i inne pieszczące wszystkie zmysły.
To prawda, sok z owoców czarnego bzu nie tylko działa wzmacniająco na organizm, ale też jest cudny na przeziębienie - wiem, bo robię go co roku. Malinowy stosuję na noc, bo działa mocno rozgrzewająco, za to ten z czarnego bzu zwalcza infekcje, łagodzi gorączkę, ale nie wzmaga pocenia tak bardzo, jak malinowy, więc doskonały jest wtedy, kiedy nie możemy poleżeć w łóżku, niestety. Uwaga, bo przy wypiciu większej ilości działa moczopędnie - większej, u mojego męża oznaczało ponad pół litra soku w jeden dzień, bo tam mu smakował. Co do pogody, na Warmii też wreszcie od początku września zaczęło się lato, nocami 15 st. C nie zdarzało się czasem nawet w sierpniu. No i wreszcie nie pada :) Pozdrawiam serdecznie i życzę pysznych przetworów z bzu i nie tylko
Piękny ten schyłek lata, nawet piękniejszy niż samo lato ;) Ciekawe jak długo będzie tak cudnie. Tym czarnym bzem mnie zaciekawiłaś, chyba muszę się za nim rozejrzeć.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wspaniale.grzyby.piekne.kwiaty,same.piekne.rzeczy.a.na.jednym.zdjeciu,malutki.Twoj.piesek.pozdrawiam
Prześlij komentarz