Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cmentarze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cmentarze. Pokaż wszystkie posty

sobota, 13 sierpnia 2016

Ukraina 2016. Rarańcza

Kiedy dotarliśmy do Rarańczy - małej wioski leżącej gdzieś tam niezupełnie po drodze - słońce po dość upalnym dniu kładło już długie cienie.  Wiadomo - zdjęcia już nie będą tak dobre, jak w pełnym słońcu. Przyjechaliśmy tu zobaczyć pomnik poświęcony polskim legionistom z okresu I wojny światowej. Ot wariactwo! Mieszkańcy wsi pytani o ten pomnik, nie bardzo wiedzieli o co chodzi. Pierwszy informator, starszy mężczyzna, pokierował nas w zupełnie inne miejsce, gdzie "do nieba" wznosił się monument poświęcony bohaterom II wojny światowej posadowiony za czasów socjalizmu...
Dopiero para młodych ludzi (o dziwo!) skierowała nas na właściwie - pomnik znajdował się na miejscowym cmentarzu, który obejrzeliśmy przy okazji. Cmentarz - właściwie wiejski. Inny, niż polskie. Tam nie dba się o miejsca wiecznego spoczynku, tak jak u nas. Niestety cmentarze w większości zarośnięte są trawą sięgającą niemal pasa. Tu jednak główna ścieżka była wydeptana, tylko troszkę przedzieraliśmy się między trawskiem, by w końcu dotrzeć do interesującego nas obelisku, widać wyraźnie odnowionego, zadbanego, ogrodzonego, przy którym dumnie powiewała biało-czerwona...




Nazwa  Rarańcza na Ukrainie przeszła do legendy oręża polskiego. Nocą z 15 na 16 lutego 1918 r. żołnierze II Brygady Legionów (2 i 3 pułk piechoty) pod dowództwem pułkownika Józefa Hallera, przebili się przez front austriacko-rosyjski na znak protestu przeciwko zawarciu brzeskiego traktatu pokojowego (na jego mocy Ukraińska Republika Ludowa otrzymywała Chełmszczyznę i część Podlasia, czyli ziemie etnicznie i historycznie przynależne Polsce. Zostało to odebrane jako policzek wobec Polaków walczących u boku wojsk państw centralnych) i połączyły się z II Korpusem Polskim w Rosji.





W 1932 r.na miejscowym cmentarzu stanął pomnik upamiętniający legionistów poległych w latach 1914-1918.
A oto migawki z lokalnego cmentarza w Rarańczy:




Proszę zwrócić uwagę na stolik przy grobie. Było takich więcej.


Prawosławni ucztują na cmentarzach przy grobach zmarłych w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Przynosi się na cmentarz różne wiktuały (pozostałości ze stołu świątecznego) i wódkę, której kieliszek wylewa się na grób, aby i zmarły świętował z rodziną. Na grobie zostawia się też trochę jedzenia dla zmarłego.



Cześć starych grobów ozdobiona jest krzyżami z wyrytą w kamieniu lub wyrzeźbioną w drewnie rozetą karpacką - motywem zdobniczym w formie gwiazdy sześcioramiennej. Podobna rozeta występuje na Podhalu. Motyw gwiazdy heksapentalnej miał symbolikę magiczną:




Tu grób poległego bohatera ostatniej wojny (z Rosją). Jest okazały, marmurowy, ozdobiony flagami narodowymi i bardzo zadbany. Zdjęcie kiepskie, zrobione pod słońce (nie dało się inaczej):


A nad wsią góruje cerkiew:

 

sobota, 20 września 2014

Kresy Wschodnie 2014. (5.) Kuty - miasteczko, gdzie czas się zatrzymał...

To miasteczko, gdzie w centrum (rynek) zachowała się jeszcze ulica z kocimi łbami, to także miasteczko, gdzie przebiegała granica I Rzeczpospolitej (od 1918 r. z Rumunią) i to tu we wrześniu 1939 r. rząd polski uchodził za granicę. To maleńkie miasteczko zadziwiło nas nie tylko tym..,

 Most nad Czeremoszem (dopływ Prutu)
 
 To tu gdzieś niedaleko zakrętu rzeki był most, którym rząd polski przekraczał granicę...
 
Centrum miasteczka - bruk z kamienia
 
Kuty nad Czeremoszem – na pograniczu Bukowiny w obwodzie iwanofrankowskim, rejonie kosowskim. W okresie międzywojennym Kuty słynęły jako miejscowość wypoczynkowa i ośrodek lokalnego rzemiosła artystycznego (tkactwo, hafciarstwo, garncarstwo). Uważano też, że jest to najcieplejsze miejsce w Polsce.
Do II wojny światowej miasteczko było największym skupiskiem Ormian Polskich w II Rzeczypospolitej (stanowili około 50% mieszkańców),  a trudnili się m.in. handlem i produkcją safianu. Szukając śladów polskości trafiliśmy najpierw do kościoła rzymskokatolickiego z przełomu XVIII i XIX w.:
 


Jak się okazało, kościółek był w remoncie - dokładnie obecnie malowano wnętrze. Stąd pewien nieład w środku i mnóstwo puszek z farbami...



I w tym dalekim miasteczku, w kościele nagle usłyszeliśmy język polski. Spotkaliśmy polskiego konserwatora zabytków, który tu, daleko na Kresach, trudnił się odtworzeniem malowideł ściennych w kościele. To Ormianie amerykańscy zebrali pieniądze na remont kościoła, resztę dołożył polski rząd.




Powędrowaliśmy do centrum miasteczka, wart uwagi okazał się dziewiętnastowieczny ratusz:




Obejrzeliśmy też budynek, dziś odremontowany, dawną synagogę:


Miasteczko było przecież kiedyś miejscem, gdzie obok siebie mieszkali tzw. Rusini, Polacy, Żydzi, Ormianie. Do dziś zachowały się na cmentarzu nagrobki Ormian, mieszkańców Kut, będących kiedyś znamienitymi obywatelami miasta:

 
To dlatego poszliśmy na ten cmentarz:
 



Jak się okazało - nadal jest wykorzystywany w celu pochówku katolików.






Kapliczka cmentarna
 
Kiedy wędrowaliśmy po miasteczku, zobaczyliśmy pogrzeb:
 

Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że umrzyk wieziony był w otwartej trumnie!
Nie, nie zrobiliśmy fotki - uznaliśmy, że po prostu nie wypada. Niemal za pogrzebem dotarliśmy na cmentarz i byliśmy świadkami zmagania się grabarzy z pochówkiem w suchej, kamienistej ziemi.

Nagle zobaczyliśmy coś, co nas niesamowicie zaskoczyło! Po zakończonym pochówku, część żałobników skupiła się w jednym miejscu: przy nakrytym stole. Stały na nim półmiski z potrawami, chlebem, butelki z wódką i napojami. I znów nie wypadało robić zdjęć. Brat dyskretnie cyknął jedno, oto dowód na stypę na cmentarzu:


Oczywiście będą jeszcze następne relacje z podróży.

czwartek, 4 września 2014

Kresy Wschodnie 2014 r. (3). Kosów - ośrodek huculskiego rękodzieła

Kosów  to niewielkie miasteczko na Ukrainie, w obwodzie iwanofrankiwskim.
W  pierwszej połowie XX wieku Kosów stał się drugą po Zakopanem stolicą polskiej bohemy. W latach 1891–1939 działał tu zakład przyrodoleczniczy prowadzony przez doktora Apolinarego Tarnawskiego. Przed I wojną światową głównymi mieszkańcami byli tu Żydzi.
Przyjechaliśmy tu obejrzeć znany kosowski targ, na który zjeżdżają ludziska z okolic. Jednak nie od razu trafiliśmy właściwie - zapytany człowiek skierował nas na targ w centrum miasteczka - który, jak się później okazało, nie był tym właściwym targiem. Nie zmienia to jednak faktu, że z zaciekawieniem oglądaliśmy stragany, handel i ludzi.
Stragany z rękodziełem:


 Te skarpety są wykonane ręcznie na drutach,


...a te (jak stwierdziło moje wprawne oko) są wykonane maszynowo - są bajecznie kolorowe i przyciągają wzrok

 Kilimy tzw. łyżniki - są wełniane, włochate i grube
 

 Ceramika
 
W sklepiku, w którym kupowałam korale, sprzedawczyni haftowała, jednak nie zgodziła się na pozowanie - pozwoliła tylko sfotografować robótkę
 
To już targ z żywnością:
 
 Kobieta sprzedaje bajecznie kolorowe suche bukiety
 

Obok hala w której handluje się mięsem i nabiałem - o odpowiedniku naszego Sanepidu nikt chyba nie słyszał. Nie ma chłodni, śmierdzi i latają roje much:




Potem oglądaliśmy cerkiew św. Bazylego z dzwonnicą z 1825 r. Trafiliśmy na czas po nabożeństwie, wiec mogliśmy pooglądać  bogate wnętrze.








W tej cerkwi ławy zostały wyścielone kilimami - dało to znakomity efekt kolorystyczny
 
Następnie chcieliśmy zwiedzić prywatne rodzinne muzeum z ekspozycją zbiorów huculskich. Jednak strzegący go, jak warowni, mężczyzna nie chciał nas wpuścić i kazał czekać.







Czekanie zapowiadało się na czas dłuższy, więc porobiwszy fotki zdecydowaliśmy, że jedziemy na polski cmentarz katolicki, gdzie zachowały się nagrobki Polaków m.in. rodziny Tarnowskich:








Na koniec trafiliśmy na ten właściwy targ - jednak o nim następnym razem...

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails