mam co pokazać. Ot kolejne drobiazgi. U Aurelii podejrzałam szydełkowy igielnik. No mam poduszki na igły, ostatnio szydełkowe serduszko służy mi jako igielnik, ale ten Aurelii spodobał mi się niewymownie, więc szybko sobie podobny machnęłam:
Tyle, że mam poduszkę zrobiona z mniejszej liczby rzędów i wykończoną oczkami rakowymi, bez tych fantazyjnych dziobasków na rogach (o których zapomniałam). Aurelia przedstawia bardzo obrazowo jak zrobić taka podusię.
No i jeszcze zwykłe, bez ozdóbek, kapcie z włóczki z recyklingu:
Jakoś nie chciało mi się na nich robić ozdobnych kwiatków czy pomponów.
Obserwatorzy
czwartek, 28 lutego 2013
poniedziałek, 25 lutego 2013
Poduszki zrobione na drutach
O tym, żeby zrobić poduszki z włóczki myślałam już dawno. Oczywiście przymierzałam się do kwadratów babuni, jednak chwilowo wybrałam inny projekt (do kwadaratów na pewno powrócę).
Poduszki dzisiaj prezentowane to zupełny recykling.
Początkowo rozważałam jakiś wzór strukturalny, jednak ani warkoczowe, ani reliefowe wzory do tej włóczki mi nie pasowały. Po zrobieniu kilku próbek wybrałam najprostszy - splot francuski. Włóczka jest dość gruba, robiłam podwójną nitką, na drutach 7 mm i myślę, że osiagnęłam zamierzony efekt dzianiny: grubej i strukturalnej. Muszę jednak kupić jeszcze porządniejsze wypełnienie poduch, bo to stare jest już dosyć zużyte.
Poduszki dzisiaj prezentowane to zupełny recykling.
Włóczka odzyskana ze starych, grubych swetrów, których żal mi było wyrzucić, a których na pewno już nikt by nie włożył. Kolor w rzeczywistości jest delikatnie karmelowy. Druga poducha otrzymała pas w kolorze brązowym (widziałam, że zabraknie mi włóczki, a chciałam mieć poszewki w jednakowym rozmiarze).
Początkowo rozważałam jakiś wzór strukturalny, jednak ani warkoczowe, ani reliefowe wzory do tej włóczki mi nie pasowały. Po zrobieniu kilku próbek wybrałam najprostszy - splot francuski. Włóczka jest dość gruba, robiłam podwójną nitką, na drutach 7 mm i myślę, że osiagnęłam zamierzony efekt dzianiny: grubej i strukturalnej. Muszę jednak kupić jeszcze porządniejsze wypełnienie poduch, bo to stare jest już dosyć zużyte.
sobota, 23 lutego 2013
Różne
tematy dzisiaj poruszę. Pani Irence pokazuję serce, które odrobiłam z przysłanego mi przez nią zdjęcia. Jakoś w okolicach Walentynek już nie miałam czasu; wczoraj jednak przysiadłam i serce szydełkowe jest:
Znalazłam to serduszko na Ravelry, autorką jest Anne Halliday, a wzór był opublikowany w 1991 r. Projekt początowo był zamierzny jako saszetka na mydło.
agacio_cz - chwilowo nie mam czasu, by szczegółowo opisywać wykonanie tego zwężanego kołnierzyka. Jeżeli jesteś nadal zainteresowana (i inni też) to ewentualnie opiszę jego sposób wykonania pod koniec przyszłego tygodnia.
ulaem skarpety dwie jednocześnie na okrągło robię zgodnie z zasadą opisaną przy wykonaniu tych mitenek. Tyle, że przy żakardach jest wiecej nitek do przekładania, ale sprawdza się i ułatwia pracę naparstek dziewierski. Zresztą podobnie jak inne panie robię zawsze dwa rękawy jednocześnie, często zwykłe rękawiczki i mitenki.
No i w końcu w kiosku "Ruchu" kupiłam dwie gazetki robótkowe. Działanie to było podyktowane raczej ciekawością posiadania papierowego wydawnictwa robótkowego, niż rzeczywistą potrzebą np. taką, że spodobał mi się określony model. Wybrałam wydawnictwa poświęcone tematycznie zbliżąjacym się świętom wielkanocnym.
Pierwsze to "Sabrina" "Robótki extra":
Spodobały mi się bardzo płaskie, nieskomplikowane pisanki zrobione półsłupkami i ozdobione prostym haftem:
oraz takie haftowane:
Kolejne czasopismo takie:
i pastelowe melanżowe kapturki na jajka oraz pierścienie na serwetki:
I z tymi wielkanocnymi akcentami zostawiam moich Czytelników, by udać się do sporządzania jakieś tam analizy do pracy...
Znalazłam to serduszko na Ravelry, autorką jest Anne Halliday, a wzór był opublikowany w 1991 r. Projekt początowo był zamierzny jako saszetka na mydło.
agacio_cz - chwilowo nie mam czasu, by szczegółowo opisywać wykonanie tego zwężanego kołnierzyka. Jeżeli jesteś nadal zainteresowana (i inni też) to ewentualnie opiszę jego sposób wykonania pod koniec przyszłego tygodnia.
ulaem skarpety dwie jednocześnie na okrągło robię zgodnie z zasadą opisaną przy wykonaniu tych mitenek. Tyle, że przy żakardach jest wiecej nitek do przekładania, ale sprawdza się i ułatwia pracę naparstek dziewierski. Zresztą podobnie jak inne panie robię zawsze dwa rękawy jednocześnie, często zwykłe rękawiczki i mitenki.
* * *
W tygodniu udałam się "do miasta" i nawet niespiesznie obejrzałam sobie wystawę w kiosku "Ruchu" (przy głównej ulicy miasta ostały się tylko dwa). I przyszła mi taka kioskowa refleksja do głowy - niemal wszystkie budki zostały zlikwidowane - nie wytrzymały konkurencji. Kiedyś stanowiły nieodzowny element pejzażu polskich miasteczek. Kupowało się w nich nie tylko gazety (czy pamiętacie teczki imienne na gazety złożone w takim kiosku, dające pewność, że na 100% kupi się ulubiony dziennik czy tygodnik?), szampon, papier toaletowy, mydło, proszek do prania itp. Jako dziecko spędzałam sporo czasu przed oknami wystawowymi kiosku patrząc pożądliwym okiem na wystawione tam zabawki...No i w końcu w kiosku "Ruchu" kupiłam dwie gazetki robótkowe. Działanie to było podyktowane raczej ciekawością posiadania papierowego wydawnictwa robótkowego, niż rzeczywistą potrzebą np. taką, że spodobał mi się określony model. Wybrałam wydawnictwa poświęcone tematycznie zbliżąjacym się świętom wielkanocnym.
Pierwsze to "Sabrina" "Robótki extra":
Numer zawiera szereg wzorów koszulek szydełkowych na jajka, wzory serwetek, zazdrostek, są nawet kapcie-zajączki dla dzieci. I znana wszystkim serwetka z zajaczkami:
Spodobały mi się bardzo płaskie, nieskomplikowane pisanki zrobione półsłupkami i ozdobione prostym haftem:
oraz takie haftowane:
Tu przypadła mi do gustu tylko ta granatowa serwetka:
I z tymi wielkanocnymi akcentami zostawiam moich Czytelników, by udać się do sporządzania jakieś tam analizy do pracy...
czwartek, 21 lutego 2013
Skarpety z serduszkami
Podczas wyjazdu do Krakowa wydziergałam 3 pary kapci, które poszły już do ludzi oraz skarpetki z serduszkami.
Wzór żakardowy bardzo prosty, serduszka odrysowałam sobie z tych dropsowych. Reszta, to moja samodzielna ''twórczość", czyli co mi tam fantazja dyktowała podczas dziania.
Wzór z serduszkami może kwalifikować te skarpety do etykiety "Walentynki" - bo można przecież takie zrobić, jako prezent walentynkowy.
Wzór żakardowy bardzo prosty, serduszka odrysowałam sobie z tych dropsowych. Reszta, to moja samodzielna ''twórczość", czyli co mi tam fantazja dyktowała podczas dziania.
Włóczka skarpetkowa (25% poliamidu, 75% wełny); druty 3 mm. Skarpety robiłam klasycznie od góry, na okrągło, dwie naraz - bo niestety, gdy robię po kolei, to zawsze mam różnicę w gęstości dziania i jedna wychodzi większa, a druga mniejsza. Te na szczęście są jednakowe.
Wzór z serduszkami może kwalifikować te skarpety do etykiety "Walentynki" - bo można przecież takie zrobić, jako prezent walentynkowy.
wtorek, 19 lutego 2013
Podczas ostatniego weekendu
wybraliśmy się do Krakowa. Oj nieprosta to była wprawa dla nas. Raczej razem (czyli ja z mężem) wyjeżdżamy niezwykle rzadko (bo nie wszędzie można pojechać ze zwierzętami), a kiedy wyruszamy razem, psom trzeba zapewnić opiekę. Teraz było to jeszcze trudniejsze (bo zima). Ostatecznie mały pies poszedł do mojej mamy, która niezbyt chętnie, ale zaopiekowała się Tolką. Nie dziwię się mamie, jest już zdecydowanie starsza i sama ma wiele obowiązków. Z Ifą był większy problem. Początkowo przyjęliśmy wersję, że zawieziemy ją do teściowej do Brzeska (są tam już dwa psy). Niestety teściowa się nie podjęła opieki: po pierwsze Ifunia wobec osób, których nie zna, nie zachowuje się zbyt przyjaźnie; po drugie nie mogliśmy jej zostawić w kojcu na zewnątrz, bo byłoby dla niej za zimno - jest nieprzyzwyczajona. No to zaczęłam szukać hoteliku - i w końcu znalazałam miejsce w "Psiej kości" pod Wieliczką. Rano przed wyjazdem w piątek wyekwipowaliśmy Tolkę w legowisko i zwieźliśmy do mamy. Ifka pojechała z nami - siedziała sobie na tylnym siedzeniu i patrzyła przez przednią szybę. Tak strasznie denerwowałam się faktem, że oddaję psicę w obce ręce, że nie mogłam o tym przestać myśleć. Zostawiłam psa zszokowanego tym, co jej robię. Dzwoniłam i do mamy, i do hoteliku, jak się nasze psy mają. I tak Tolka, przez te dni ponoć nic nie jadła, biedactwo nie sikało prawie 24 godziny (pierwsza doba), chociaż mama ją wyprowadzała, oczywiście na smyczy, bo przecież jest zbyt stara na bieganie za pieskiem. W domu Tola omijała mamę, którą przecież znała. I kiedy mama szła do kuchni, piesek umykał do pokoju; kiedy kobieta była w pokoju, mała spała na krześle kuchennym. Z legowiska mniej korzystała, bo zaanektowała je Usia (piesek - staruszka należący do mamy). Tola niesamowicie tęskniła - dopiero pod koniec pobytu sama przyszła do mamy.
Ifunia z kolei dostała miejsce w ogrzewanym pawilonie. Jednak obok były kojce z innymi pieskami głośno szczekającymi, co pewnie ją szokowało. Ponoć była grzeczna i w ogóle nieagresywna, raczej zdziwiona tym, co się wydarzyło. Kiedy ją odbieraliśmy w niedzielę po południu, psica długo nie mogła dojść do siebie z radości. U teściowej jednak pokazała wieczorem zęby i warczała na gospodarzy. Rano w poniedziałek jej się odmieniło i już była przyjemnym pieskiem, który dał się nawet pogłaskać. Ponoć zeżarła w kuchni szynkę przeznaczoną na śniadanie (bo zachęcona przez otoczenie spuściłam ją ze smyczy). O tej szynce mąż powiedział mi dopiero w czasie drogi powrotnej.
Psy wczoraj odsypiały stres. Ifka spała tak mocno, jakby cały dzień biegała po lesie - tak była zmęczona. Okazało się, że z kolei Tolkę bolą uszy, więc zaaplikowałam jej krople...
No już jesteśmy w domu, w komplecie.
A w Krakowie, wreszcie zwiedziłam Podziemia Rynku - szlak "Śladem europejskiej tożsamości Krakowa". To interaktywne muzeum bardzo mi się podobało. Wcześniej już przecież zwiedzałam podobne: "Muzeum Powstania Warszawskiego" i muzeum browaru Guinnessa w Dublinie, więc ten typ ekspozycji mnie nie zaskoczył. Najbardziej jednak zdumiewające jest to, że chodząc po płycie Rynku w Krakowie nie zawsze pamięta się, że tam w podziemiach kryje się bogactwo historii średniowiecznej miasta. Filmiki opowiadające o tejże historii są świetnie nakręcone i właściwie to późna pora wypędziła nas stamtąd. A można w podziemiach spędzić i cały dzień, bo obejrzenie samej ekspozycji to jedno, a pooglądanie filmów to zajęcie na kilka godzin.
Była jeszcze wyprawa do kina i połażenie po "Ikei".
Ifunia z kolei dostała miejsce w ogrzewanym pawilonie. Jednak obok były kojce z innymi pieskami głośno szczekającymi, co pewnie ją szokowało. Ponoć była grzeczna i w ogóle nieagresywna, raczej zdziwiona tym, co się wydarzyło. Kiedy ją odbieraliśmy w niedzielę po południu, psica długo nie mogła dojść do siebie z radości. U teściowej jednak pokazała wieczorem zęby i warczała na gospodarzy. Rano w poniedziałek jej się odmieniło i już była przyjemnym pieskiem, który dał się nawet pogłaskać. Ponoć zeżarła w kuchni szynkę przeznaczoną na śniadanie (bo zachęcona przez otoczenie spuściłam ją ze smyczy). O tej szynce mąż powiedział mi dopiero w czasie drogi powrotnej.
Psy wczoraj odsypiały stres. Ifka spała tak mocno, jakby cały dzień biegała po lesie - tak była zmęczona. Okazało się, że z kolei Tolkę bolą uszy, więc zaaplikowałam jej krople...
No już jesteśmy w domu, w komplecie.
Oto dowód na to, że faktycznie byłam w Krakowie
Była jeszcze wyprawa do kina i połażenie po "Ikei".
"Słodkie" zdjęcia witryny " Krakowskiej manufaktury czekolady" (ul. Szewska)
To też ul. Szewska - specjalnie sfotografowałam witryny. Czytałam niedawno, że właściciele kamienic w ścisłym centrum Krakowa do 7 czerwca powinni dostosować elewacje budynków zgodnie przepisami o "Parku
Kulturowym Stare Miasto", co oznacza konsultowanie wyglądu szyldów
i reklam z plasytkiem miejskim, tak aby nie szpeciły centrum miasta; dało się już zauważyć, że pstrokacizna reklam znika z centrum Krakowa
Miło spędziliśmy czas, mnie jednak ciągle niepokoił los psów. Jednak zdecydowanie wolę, gdy któreś z nas zostaje w domu. W czerwcu czeka nas znów wyjazd na 3 dni (bez zwierząt) - tym razem na wesele.
niedziela, 17 lutego 2013
Kołnierzyk szydełkowy "Margeretka - inna wersja
Jeszcze ponudzę kołnierzykami. Na bazie tego wzoru powstały jeszcze nieco inne wersje:
Granatowy kołnierzyk jest rozdzielony z tyłu. Robi się go na tym samym łańcuszku, ale każdą część osobno:
A to już eksperyment: kołnierzyk zwężany i zapinany z tyłu:
Taki kołnierzyk może być noszony solo, albo z bluzką z kolnierzykiem; wówczas na kołnierzyk szydełkowy wykładamy kołnierzyk bluzki (dobrze by było, gdyby ten bluzkowy był nieco mniejszy).
Granatowy kołnierzyk jest rozdzielony z tyłu. Robi się go na tym samym łańcuszku, ale każdą część osobno:
A to już eksperyment: kołnierzyk zwężany i zapinany z tyłu:
Taki kołnierzyk może być noszony solo, albo z bluzką z kolnierzykiem; wówczas na kołnierzyk szydełkowy wykładamy kołnierzyk bluzki (dobrze by było, gdyby ten bluzkowy był nieco mniejszy).
piątek, 15 lutego 2013
Kapcie szydełkowe. Kolekcja pastelowa z pomponami
Dośc dużo czasu upłynęło, kiedy robiłam kapcie. Te z zapasów, albo się zużyły, albo powędrowały do ludzi... Przyszedł czas, by zrobić nowe. Dzisiaj szydełkowe balerinki - kolekcja pastelowa z pomponami:
Kapcie zostały wykonane według tego wzoru.
Kapcie zostały wykonane według tego wzoru.
czwartek, 14 lutego 2013
wtorek, 12 lutego 2013
Żakardy. Wzór szwedzki - "Binge"
Historia dziewiarstwa
Temat szwedzkich żakardowych wzorów poruszałam już wcześniej. Było o "Bohus" i o swetrze "Pippitröja". O wzorze "Binge" jakoś niewiele mogłam się dowiedzieć. Wywodzi się z rejonu Halland - południowo-zachodnia Szwecja. Jego cechą charakterystyczną jest dzianie prostych żakardów z wykorzystaniem trzech tylko kolorów: niebieskiego, czerwonego i białego. Z tym, że układa się te wzory wykorzystując jednocześnie tylko dwa zestawienia kolorystyczne np. biały z niebieskim, biały z czerwonym.
Zdjęcie z Internetu (nie znam źródła)
Książka Britty Johanson, Kersti Nilsson "Binge: en halländsksticktradition" (wyd. LTS forlag, Stockhold, Szwecja 1980) omawia ten tradycyjny żakard wykorzystywany do dziania nie tylko swetrów, ale i czapek, rękawiczek, skarpet itp.
Zdjęcia czapek i rękawiczek z powyższej książki
Źródło:
http://borntoknit.typepad.com/born_to_knit/2009/11/binge-knitting.html
http://www.knittingmagic.info/nordic/sweden.html
|
sobota, 9 lutego 2013
Kołnierzyk szydełkowy "Margaretka" - jak wykonać
Postanowiłam nazwać ten kołnierzyk "Margaretką", gdyż jest dość skromny i mało ozdobny; według mnie ma jednak swój urok i mnie się podoba.
Można taki kołnierzyk robić z różnych kolorowych włóczek. Ja wprawdzie zdecydowałam się głównie na włóczki bawełniane i mieszanki z bawełną - może to być jakaś "Miya", "Myra", "Supreme", "Almina", "Medusa" itp., a więc włóczki grubsze (kordonki będą zbyt cienkie), takie na druty 3,5 - 4 mm. Miałam te bawełny różnej grubości, jednak wszystkie robiłam szydełkiem 2,1 mm, gdyż dzianina musi być dość zwarta i tęga. Jeżeli panie wybiorą grubsze szydełko i zastosują moje obliczenia, kołnierzyk wyjdzie duży. Nie należy się też zrażać tym, że początkowo może nam się wydawać, że kołnierzyk jest za gruby.
Oczywiście z powodzeniem można stosować swoje obliczenia, gdyż wzór i sposób wykonania są bardzo proste.
Można taki kołnierzyk robić z różnych kolorowych włóczek. Ja wprawdzie zdecydowałam się głównie na włóczki bawełniane i mieszanki z bawełną - może to być jakaś "Miya", "Myra", "Supreme", "Almina", "Medusa" itp., a więc włóczki grubsze (kordonki będą zbyt cienkie), takie na druty 3,5 - 4 mm. Miałam te bawełny różnej grubości, jednak wszystkie robiłam szydełkiem 2,1 mm, gdyż dzianina musi być dość zwarta i tęga. Jeżeli panie wybiorą grubsze szydełko i zastosują moje obliczenia, kołnierzyk wyjdzie duży. Nie należy się też zrażać tym, że początkowo może nam się wydawać, że kołnierzyk jest za gruby.
Oczywiście z powodzeniem można stosować swoje obliczenia, gdyż wzór i sposób wykonania są bardzo proste.
Kołnierzyk "Margaretka"
opis wykonania
Włóczki różne: bawełna, bawełna z akrylem; szydełko 2,1 mm. Zużycie ok. 40 - 45 g.
Należy zmierzyć centymetrem obwód, jaki nam odpowiada i na taką długość wykonać szydełkiem łańcuszek - raczej luźniej, niż bardzo ciasno.
Ja robiłam średnio łańcuszek długości 110 - 112 oczek.
1 rz. - wykonujemy 3 oczka łańcuszka i 109 słupków, wkłuwając je w każde oczko łańcuszka;
2 rz. - odwracamy robótkę i robimy w każdy słupek - półsłupek;
3. rz. - odwracamy robótkę, 3 ocz. łańcuszka, słupki; w każdym 9 półsłupku z poprzedniego rzędu robimy 2 słupki. Z reguły to jest tak, że dzielę liczbę słupków z poprzedniego rzędu przez 9 i wychodzi mi ile razy muszę dodać, a te niepodzielne dzielę na 2 i robię na początku i końcu kołnierzyka.
4 rz. - odwracamy robótkę - półsłupki;
Jeżeli kołnierzyk jest z bardzo grubej włóczki lub dla dziewczynki, kończymy go na 5 rzędzie - będzie węższy. Jednak zwykle robiłam kołnierzyk na 7 rzędów.
5 rz. - odwracamy robótkę - słupki; w każdym ósmym półsłupku robimy 2 słupki;
6 rz. - odwracamy robótkę - półsłupki;
7 rz. - odwracamy robótkę - słupki - tu już nic nie dodajemy.
Jednak w tym 7 rz. ukryty jest sposób zaokrąglenia kołnierzyka: po odwróceniu w 5 półsłupek wkłuwamy 5 słupków (tak jakby się robiło muszelkę): dalej robimy słupki:
Przy końcu drugiego brzegu w 5 półsłupku od brzegu ponownie wkłuwamy 5 słupków i łączymy je z końcem kołnierzyka półsłupkiem. Zaciągamy i odcinamy nitkę.
Teraz obrabiamy kołnierzyk 1 rz. półsłupków, zaczynamy od strony od szyi i staramy się, by ładnie obrobić wyokrąglenie kołnierzyka, a kiedy dojdziemy niemal do początku obrabiających półsłupków - wykonujemy pętelkę zapięcia z 4-5 ocz. łańcuszka.
Zakańczamy robótkę zaszywając nitkę, przyszywamy ozdobny guziczek.
Można jeszcze obrobić kołnierzyk oczkami rakowymi, wtedy robimy półsłupki obrębiające do końca, a przy powrocie wyrabiamy pętelkę zapięcia, dalej już wykonując oczka rakowe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)