do życia blogowego. Przerwa została wymuszona przez grypę, która mnie zaatakowała i opuścić nie chciała. Spowodowała osłabienie organizmu i bezmoc twórczą. No siły na nic nie było i nadal nie ma, bo doszło do tego osłabienie wiosenne. I jakoś tak organizm odmówił posłuszeństwa. Dosłownie nic nie byłam w stanie robić (musiałam chodzić do pracy, a także wykonać inne konieczne obowiązki), a po pracy to już tylko "zwłoki" kładły się do łóżka... Jakoś tak trudno zapanować mi nad "samolotem" w głowie (tak mi się w niej kręci) i opadającymi powiekami. Ja, której miesiącami wystarczało po 6 godzin snu na dobę, padam na twarz i śpię, jak kamień po 10 godzin. Dziś więc tylko fotka z archiwum z nadzieją, że coś sensownego będzie niebawem.