Różowe jak kwiaty jabłoni:
I jeszcze jedne:
Są to właściwie zaległe robótki, bo na zrobienie nowych czasu nie było. Przyjechała Matylda z Czesiem, który łaskawie poddawał się pieszczotom. Tak nauczyła go leżeć:
Moje kalosze w kropeczki odjechały do Krakowa na stopach córki (jej pasowały do żakietu). Ja zabieram się za nowe projekty robótkowe.
I jeszcze taki ślimak na drzewie:
Inwazja ślimaków jest straszna - w ogrodzie jedzą wszystko co im wpadnie w paszczę. Potafią wpełznąć nawet na wysokie doniczki. Ostatnio zeżarły mi świeżo wypuszczone listki kanny.