Niemal ściana deszczu. Przestaje na 15 - 30 min. i znowu. Pojechaliśmy w takim deszczu do ogrodu, bo musieliśmy w końcu odebrać z naprawy kosę elektryczną. Cała historia z naprawą ciągnie się już z 5 tygodni... a trawa rośnie. Jakieś dwa tyg temu odebraliśmy ją z naprawy po raz pierwszy. Po przywiezieniu do ogrodu zapaliła tylko raz, a potem już nie. Znów zawieźliśmy do punktu i czekaliśmy tydzień na stwierdzenie, jaki to typ usterki. Potem decyzja o wymianie części (190 zł). I w końcu odebrałam telefon, że sprzęt jest gotowy do odbioru.
Krople deszczu w peruczkach perukowca
W oczku wodnym też nieciekawie, kiedy nie ma słońca, kwitnie mało kwiatów
Kwiaty oklapły od wody
Mokra moja ulubiona ławeczka pod wiciokrzewem, na której siadam w przerwach - lubię tu popijać kawę i patrzeć na góry
Z powodu tych deszczy nic nie można w ogrodzie robić - zbyt mokro. Rośliny brzydną w oczach, kopyta sarnie poodbijane na gliniastych ścieżkach, wykopane cebulki nie schną. Tylko pies się cieszy, nie przeszkadza mu ulewa i z chęcią udaje się na spacer.
Ifa dzisiaj obwarczała i obszczekała panią weterynarz. Zawiozłam psicę na doroczne szczepienia przeciwko psim chorobom i na wściekliznę. Nie okazała wdzięczności "Tej, która uratowała jej kiedyś życie" i spod kagańca podnosiła wargi warcząc w jej kierunku. A kiedy po zabiegach spadł jakoś przypadkowo z pyska kaganiec, Ifa stanąwszy naprzeciwko pani doktor zaczęła na nią szczekać. Obcięcia pazurów pani weterynarz się nie podjęła. Oceniłyśmy nasze wątłe siły i stwierdziłyśmy, że potrzebne jest męskie wsparcie. Nasza diablica nie da sobie dobrowolnie podciąć pazurów, mało tego ona nie daje mi się nawet wyszczotkować, tak się wije jak piskorz, kiedy uzbrojona w szczotkę usiłuję dotknąć psiego grzbietu. No niedobra psica i już.
A tak łagodnie wygląda...
A w chałupie bukiet polnych kwiatów trzyma się wyjątkowo dobrze - pewnie sprzyjają mu chłody