Przy dobrej widoczności widać Smerek oraz Połoninę Wetlińską, a także masyw Hyrlatej. Mijamy Szczawnik (1098m n.p.m) i dochodzimy do Jasła (1153m n.p.m.), z którego roztaczają się widoki w każdą stronę, także w kierunku Słowacji.
Ponieważ samochód został w Cisnej wracamy tą samą trasą.
Pogoda dopisała wspaniale, nie było jednak dokuczliwie gorąco, gdyż trasa w większości przebiegała lasem, a kiedy wchodziliśmy na tereny otwarte pachniało trawami, no i można było pojeść borówek.
Jeszcze przed powrotem do domu brat zboczył do Łopienki, żeby zobaczyć co się zmieniło od naszej ostatniej tu bytności, a potem podjechaliśmy do kościoła w Hoczwi - jednak jest to historia na zupełnie inna opowieść.