Obserwatorzy

sobota, 31 marca 2012

Żakardy. Wzór szwedzki - "Pippitröja"

Historia dziewiarstwa
Prawdopodobnie sweter nazywany obecnie "Pippitröja" zyskał szczególną popularność dzięki filmowej adaptacji książki Astrid Lindgren o  Pipi Langstrumpf. Aktorka grająca postać dziewczynki wystąpiła w takim właśnie wdzianku:

 Kadr z filmu


A wzór stary i tradycyjny pochodzi ze szwedzkiej wyspy Gotlandia. Najbardziej popularny dziany jest z białej (ekri) wełny lub bawełny z wrabianymi niebieskimi i czerwonymi paskami prostego wzoru geometrycznego. Już Carl Linnaeus w 1741 r. wspomina o takim swetrze.
Dziś sweter jest chętnie robiony. Jego wdzięczny i nietrudny wzór nadaje się doskonale na letnie bawełniane wdzianka, szczególnie dla dzieci. Na tym wzorze oparli swe projekty klasycy: 





Widziałam ten wzór wrobiony też i na czapkach, i rękawiczkach. Niektórzy zmieniają tło np. na czarne lub popielate, a wzór wrabiają w innym kolorze.
Najbardziej popularne schematy wrabianych pasków:

Schemat 1

Schemat 2

Schemat 3 z rozliczeniem rzędów tła i wzoru
Tu wzór swetra do pobrania.

czwartek, 29 marca 2012

Bransoletka dziewiarki

jak u Jagi. Drewniane kółka ubrane we włóczkowe ubranka widziałam wcześniej, tu i ówdzie, gdzieś  na blogach i jakichś witrynach związanych tematycznie z robótkami. Jednak, kiedy Jaga pokazała u siebie  te bransoletki, "zachorowałam" i koniecznie musiałam takie mieć. Zrobiłam stosowne zamówienie w sklepiku internetowym i kiedy kółka dotarły, oddałam się radosnej twórczości. Opis znajdziecie u Jagi - moje  kółka były dość grube, więc oczek na szerokość musiałam zrobić więcej.
A takie bransoletki wykonałam:

 Zielone kółko obszyte bawełną, na którą naszyłam niciane kwiatki wykonane na szydełku

 Popielata - wzór klasyczny warkocz; melanżowa zrobiona wzorem tkanym z resztki włóczki


Miętowa - wzór krateczka

Był jeszcze jeden odcień mięty oraz kolor musztardowy, ale pojechały do Krakowa i zdjęć nie zdążyłam zrobić.

wtorek, 27 marca 2012

Tchnienie wiosny

U nas na razie jeszcze bardzo delikatne. Jeszcze trawa się nie zieleni, ale pierwsze zwiastuny już są:



Trawnik w ogrodzie zniszczony niezliczoną ilością kretowisk, bluszcz na jabłoni nie przetrwał zimy i gubi brunatne liście, jak w jesieni. Bardzo nieśmiało wychylają głowy pierwsze kwiatki. Roboty w ogrodzie huk. Zapewne, jak zwykle, nie uda mi się na czas wykonać wszystkich prac ogrodowych.
Potok w ogrodzie jeszcze  pod lodem:


Język lodowy nadal spływa z kamiennego progu:


Zaaplikowałam sobie  porządną kurację wzmacniająca: multiwitaminę, witaminę C, tran. Piję  pokrzywę oraz herbatę z miodem i cytryną. Jest jakby lepiej: zmęczenie nie jest już tak wielkie, depresja wiosenna jakby powoli mija. Dziękuję za tak liczne rady na temat zwalczania osłabienia  organizmu i przesilenia  wiosennego.  Jeszcze mi czasu więcej potrzeba na realizację pomysłów, ale w tym chyba Czytelnicy nie pomogą...

poniedziałek, 26 marca 2012

Supły, guzki

nie są lubiane przez dziewiarki. Staram się, by łączenie włóczki wypadało mi zawsze na brzegu robótki, potem jakoś zawsze uda się ukryć supeł, a nierówności dzianiny, lub wiszące nitki nie szpecą lewej strony sweterka. Co jednak zrobić, jeżeli nagle z motka włóczki wyskakuje supeł, a my własnie jesteśmy w środku rzędu?  Próbowałam różności i właściwie złotego środka nie znalazłam. Te metody, które dzisiaj omówię nazwałabym półśrodkami pozwalającymi ukryć łączenie włóczki.

Niespodziewany supeł

I sposób przydatny w przypadku, kiedy robótkę wykonujemy z włóczki dość grubej (sprawdza się też do też do łączenia włóczek cieńszych, wełnianych).
Rozdzielam skręcone nitki poszczególnych końców włóczki, Ta konkretna włóczka została skręcona z dwóch nitek, jest dość gruba, przeznaczona na druty 4-4,5 mm.


Teraz odcinam połowę włókna z każdego końca włóczki (tak 10-15 cm), uzyskuję nitkę cieńszą o połowę:


Skręcam razem oba końce nitek - można je nieco namoczyć, żeby  łatwiej je było razem połączyć (uzyskuję  włóczkę takiej samej grubości jak ta, z której robiłam):


Należy pamiętać, by końce pojedynczej nitki były ciut dłuższe (1,5 cm) i wystawały poza miejsce łączenia; po wrobieniu odetnie się te kawałeczki nitki. Zaznaczam, że skręcenie włóczki bez odciętych  fragmentów daje podwójną grubość, co będzie widoczne na robótce w miejscu łączenia, dlatego odcinam część włókna.
Tak wygląda lewa strona robótki: sterczące niteczki odcinam potem nożyczkami:


A to prawa strona; w ogóle nie widać łączenia nitek:


II sposób - włóczka cieniutka. Sposób z rozdzielaniem włókien i odcinaniem ich części nie zawsze się sprawdza, szczególnie w przypadku włóczek bez zawartości wełny. Tu niestety często jestem skazana na supeł:


Wszywanie końcówek włóczki między oczka dzianiny zwykle i tak ją pogrubia, dlatego często widać skazę  na prawej stronie sweterka. Wobec tego również rozdzielam zasadniczą nitkę na drobne, składowe niteczki i dopiero te ukrywam  po lewej stronie dzianiny przeplatając ją między oczkami za pomocą igły:



 Zwykle  na prawej stronie nie widać wszytych niteczek.

sobota, 24 marca 2012

Zpagetti

Historia dziewiarstwa
Nowy/stary trend - powtórne wykorzystanie  zużytych ubrań. W tym przypadku  wyrób włóczki z bawełnianych podkoszulków i wykorzystanie jej do zrobienia  np. dywaników, powłoczek na poduszki,  torebek, koszyków, saków na rower  itp. Z jednej strony  ludzie od dawien dawna poddawali  takiemu recyklingowi stare ubrania - wystarczy choćby przypomnieć  chodniki  wyrabiane  ze starych gałganów. Mam takie w chałupie w Zagórzu kupione na targu, albo w sklepie - dziś stanowią dopełnienie rustykalnego wyposażenia:



Jednak  moda na tzw. "zpagetti"  poszła dalej. Trend  pojawił się w Holandii i Australii. Pasmanterie oferują  gotowe włóczki. Nic nie trzeba ciąć, zwijać i łączyć. Kupuje się tasiemki w dowolnie wybranych kolorach przeznaczone do robienia szydełkiem 12 mm lub na podobnej grubości drutach. Są to paski dzianinowe szerokości od 0,8 do 2,5 cm o składzie 95 % bawełny i 5% lycry.
Polka jednak potrafi. Nasza koleżanka blogowa Dorota  niezależnie od zagranicznych trendów  wylansowała już ubrania wykonane z podkoszulków. Można je zobaczyć tu:
http://swetrydoroty.blogspot.com/2011/07/jak-powstaa-tiszertowa-niebieska.html
http://swetrydoroty.blogspot.com/2011/07/tiszertowa-granatowa.html

Znalazłam też kurs, jak ciąć podkoszulek, by uzyskać "nić" w całości bez zszywania pasków:
http://www.craftpassion.com/2009/05/recycle-tutorial-making-of-t-shirt-yarn.html/2

Tu linki do sklepów oferujących takie włóczki:
http://www.hoooked.nl/
i szydełko
A tu można zobaczyć m.in.gotowe wyroby:

Ja na razie bardzo skromnie, z bawełnianej tasiemki zrobiłam podkładkę pod  talerze;


czwartek, 22 marca 2012

Czas wracać

do życia blogowego. Przerwa została wymuszona przez grypę, która  mnie zaatakowała i opuścić nie chciała. Spowodowała osłabienie organizmu i  bezmoc twórczą. No siły na nic nie było i nadal nie ma, bo doszło do tego  osłabienie wiosenne. I  jakoś tak organizm odmówił posłuszeństwa. Dosłownie nic nie byłam w stanie robić (musiałam chodzić do pracy, a także wykonać inne konieczne obowiązki), a po pracy to już tylko "zwłoki" kładły się  do łóżka... Jakoś tak trudno zapanować mi nad "samolotem" w głowie (tak mi się w niej kręci) i opadającymi powiekami. Ja, której miesiącami wystarczało po 6 godzin snu na dobę, padam na twarz i  śpię, jak kamień po 10 godzin. Dziś więc tylko fotka z archiwum z nadzieją, że  coś sensownego będzie niebawem.


środa, 14 marca 2012

Kapliczki przydrożne. Kapliczka w Uluczu

znajduje się przy drodze krzyżowej poniżej drewnianej cerkwi usytuowanej na wzgórzu Dębnik:




Legenda podaje, że cerkiew w Uluczu miała zostać zbudowana własnie w tym miejscu, gdzie obecnie stoi kapliczka. Jednak złożone tu jednego dnia drzewo na budowę, znaleziono następnego ranka  na szczycie wzgórza. Zostało ponownie przertransportowane w dół, jednak kolejnego dnia sytuacja się powtórzyła. Dlatego cerkiew powstała na wzgórzu, a w miejscu pierwotnego składowania budulca, zbudowano kapliczkę.

niedziela, 11 marca 2012

Cerkiew w Płonnej

Płonna – wieś pomiędzy pasmem Bukowicy a szczytem Kamiennego leżąca nad potokami Płonka i Horyłka na południu Gminy Bukowsko. Nazwa wsi wywodzi się od połoniny – górskiej łąki. Pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z XV w.


Jadąc samochodem zobaczyliśmy niewielkie wzniesienie. Stare mury są dobrze widoczne, ponieważ zostały wycięte krzaki i chaszcze. Teren wygląda na zagospodarowany. Idziemy pooglądać  bliżej. Widać  zabezpieczone folią  pulpity informacyjne  (jest przecież zima i mogłyby ulec zniszczeniu od wilgoci i śniegu). Nic nie możemy  przeczytać, a zabezpieczeń zrywać nie będziemy. Oglądamy. Później dowiedziałam się, że umieszczono na nich przedwojenne zdjęcia mieszkańców. Na pewno podjęto tu jakieś  prace zmierzające do odbudowy ruiny. Daje się zauważyć „cerowanie” murów różnymi materiałami, a to cegłą, a to kamieniami, a to pustakami.



Wnętrze dawnej cerkwi nieco uporządkowane, jednak nadal zawalone kamieniami, cegłą, kawałkami drewna (pewnie mają przydać się przy odbudowie). 



Na froncie reprodukcje ikon – imitacja ikonostasu:




Wzrok przyciąga dzwonnica parawanowa, jakże różniąca się od reszty – starannie odbudowana, z nowym blaszanym dachem.



Kiedy wracam do domu, szukam informacji na temat cerkiewki w Płonnej.
W sąsiedztwie parku dworskiego  w 1790 r.  wybudowano tu, ufundowaną przez rodzinę Truskolaskich,  cerkiew z kamienia p.w. Opieki Najświętszej Marii Panny oraz  parawanową dzwonnicę. Grekokatolicka parafia obejmowała swym zasięgiem Kamianne, Wysoczany i Kożuszne, a sama Płonna liczyła ponad 200 domów. W 1947 r. po wysiedlono mieszkańców w ramach Akcji „Wisła” na północ i zachód Polski, domy uległy zniszczeniu. Cerkiew popadła w ruinę. W latach pięćdziesiątych była wykorzystywana przez tutejszy PGR jako magazyn, a potem obora dla bydła. W latach dziewięćdziesiątych zawalił się dach i  budowla  popadła w ruinę.
Potomek wysiedleńców  Andrzej Szkrawan w 2005 r. podejmuje się zadania niewyobrażalnego – pragnie odbudować cerkiew. W tym celu spotyka  z ks. Andrzejem Żurawiem proboszczem parafii greckokatolickiej w Komańczy i postanawia zbierać środki finansowe na porządkowanie cmentarza. Szuka także pamiątek związanych z wsią i cerkwią. Ruszają prace porządkowe przy cmentarzu w Płonnej (2006 r.) oraz odbudowa dzwonnicy (2008 r.).


Źródło:

Knit grafitti/Włóczkowe grafitti

Historia dziewiarstwa
Zapewne  Czytelniczki i Czytelnicy o ruchu knit grafitti słyszeli już dawno, jednak mnie ten temat dobrze komponuje się  z zagadnieniami związanymi z historią dziewiarstwa, oczywiście  tą najnowszą.
Zaczęło się  w Ameryce, w Teksasie. Magda Sayeg w 2005 r. „ubrała” klamkę w swoim sklepie w szydełkowe ubranko. Później się potoczyło. Przyłączyły się kolejne dziewiarki, których celem stało się uprawianie sztuki grafitti, ale nie farbą a włóczką. Strojono w dzianinę (wykonaną na drutach lub szydełkiem) słupy, latarnie i drogowskazy w Mexico City, znaki drogowe w Los Angeles, uchwyty w autobusach w Nowym Yorku, drzewa w parku, pomniki itp. Entuzjastów  włóczkowego grafiitti  zaczęło przybywać na całym świecie: tworzyły się grupy w Stanach Zjednoczonych, Australii,  Skandynawii, Japonii, Chinach, Afryce Południowej… Znane jest powszechnie zdjęcie autobusu w Mexico City odzianego w kolorowe dzianiny czy fotografia pomnika Lenina w Seattle w czerwonych moherowych rękawiczkach.
Yarn bombing czyli bombardowanie włóczką (inne określenia knit graffiti to właśnie yarn bombing, guerrilla knitting, or yarnstorming) zatacza coraz szersze kręgi. W 2009 r. ukazała się książka Mandy Moore i Leanne Prain, które mieszkają w Vancouver (Kanada):  “Yarn Bombing: The Art of Crochet and Knit Graffiti”, w której autorki prezentuja projekty knit grafitti,  dają rady jak je tworzyć, przeprowadzają wywiady z członkami ruchu yarn bombing.   


Zdjęcie książki - stąd



Mamy i my Polki osiągnięcia w tej dziedzinie. Artystka Agata Oleksiak na Wall Street w Nowym Yorku  ubrała w gustowne szydełkowe wdzianko posąg byka.  W Poznaniu na wystawie „Miasto dziergane” Anna Maćkowiak ozdobiła włóczką bilety transportu miejskiego, a Miejskie Przedsiębiorstwo Robótek Ręcznych obszyło rogi poznańskich koziołków. Zobaczyć można było ozdobione włóczką studzienki kanalizacyjne i  drzewa. W czerwcu ubiegłego roku  ktoś nałożył na tarczę Syrenki wydziergany szydełkiem pokrowiec ze znakiem Supermana

Zdjęcie stąd

To tylko przykłady działań ruchu włóczkowego grafitti. Przedsięwzięć tego rodzaju było zdecydowanie więcej, zarówno na świecie, jak i w Polsce. Zachęcam do obejrzenia blogu Sayeg  i http://yarnbombing.com/

Źródło:
 „Wysokie obcasy" nr  14(617) z 9 kwietnia 2011 r. 

środa, 7 marca 2012

Współczesny "lusekofe"

Historia dziewiarstwa
Zdjęcia tego swetra otrzymałam od Czytelniczki mojego bloga. Ania  napisała mi, że w jej posiadaniu znajduje się  sweter  zrobiony  tradycyjnym wzorem norweskim. Zgodziła się zrobić zdjęcia oraz wyraziła zgodę na ich publikację na moim blogu (sama jeszcze bloga nie ma). Dziś więc pokazuję sweter oparty na  tradycyjnym wzorze "lusekofe" - nazywanym obecnie Setesdal  sweater. O tym wzorze pisałam tu.


Foto Ania M.

Jak widać prezentowany sweter nieco różni się od tradycyjnego wzoru. Przede wszystkim jest czerwony, nie ma też wrobionego wzoru "kross og kringle" (wzoru x); ma jednak na całej powierzchni dziabki. Dziany jest na okrągło, a rękawy dorobione zostały prosto:

Foto Ania M.

Foto Ania M. Zbliżenie wzoru

Ponadto  posiada  przepiękny haft i zapina się na tradycyjne metalowe sprzączki.

 Foto Ania M.  Detal

Foto Ania M. Detal

Być może swetry te są w Norwegii dość masowo produkowane, jednak dla nas stanowią oryginalną ciekawostkę. A więc drogie Panie patrzcie i podziwiajcie. A może  ten wzór kogoś zainspiruje?

niedziela, 4 marca 2012

Żakardy. Wzór norweski – "Marius" sweter

Historia dziewiarstwa
Jeden z najbardziej popularnych  projektów norweskich oparty na wzorze „lusekofte” (Setesdal sweater) – omówiłam  ten wzór tutajCechą charakterystyczną tego swetra jest dobór kolorów:


Zdjęcie stąd

Są to barwy flagi norweskiej: czerwona, biała i niebieska (oryginalne kolory to czarny, szary i biały). Charakterystyczny wzór wrabiany nazywa się „kross og kringle”. Projekt zyskał taką popularność, że sweter z tym wzorem był noszony m.in. przez króla Haralda i panią premier Norwegii Gro Harlem Brundtland, Helenę Olafsen - mistrzynię świata w snowboardzie; zagrał nawet w filmie.


 Zdjęcie stąd

Zdjęcie stąd


Sweter „Marius” zaprojektowała w 1953 r. Unn Søiland Dale (inspiracją dla projektantki była książka Annichen Sibbern z 1929 roku)  dla  Mariusa Eriksena (1922 – 2009) norweskiego narciarza, dwukrotnego mistrza w slalomie, modela i aktora - syna także Mariusa Erkisena – gimnastyka. Ciekawostką jest to, że Marius Eriksen w czasie II wojny światowej był pilotem RAF-u, odniósł 10 zwycięstw, zanim został zestrzelony u wybrzeży Holandii i dostał się do niewoli; siedział w obozie dla jeńców wojennych w Żaganiu do 1945 r. 


Prawdziwa popularność tego wzoru rozpoczęła się po projekcji  filmu "Troll i Ord", gdzie Marius Eriksen nosi ten sweter. Wzór nadal jest bardzo popularny i świetnie się sprzedaje, uchodzi nawet za ikonę Norwegii. Takie swetry noszą zwykli ludzie, ale i popularni sportowcy oraz artyści.


Źródło:

http://www.nicefashion.org/files/Persp_-_3.1_T._Tobiasson_-_Valuing_Norwegian_Wool_final.pdf


LinkWithin

Related Posts with Thumbnails