Zdaje się, że zima chwilowo w odwrocie. A tak realnie to dopiero dzisiaj zelżały. Mamy leciutką odwilż i mocno wiejące wiatry. A jeszcze ranek powitał pierzynką kilkucentymetrowego świeżego puchu. Jakoś moje stare auto zupełnie nieźle radzi sobie w te mrozy, nawet przy -20 st. C - zapaliło. Zaopatrzyłam się w tym roku w: a) odmrażacz do zamków, b) silikonowe smarowidło do uszczelek przy drzwiach, c) odmrażacz do szyb, d) ciepłą rękawicę chroniące dłonie podczas skrobania szyb (taką w komplecie ze skrobaczką). Dzięki temu nawet bez dużego wysiłku dostawałam się do środka. Tylko ciągle zapominam założyć ochronę na przednią szybę... A bywało i tak, że kluczyk podgrzewałam zapalniczką, żeby otworzyć zamek, albo wsiadałam drzwiami od strony pasażera, bo te od strony kierowcy za nic nie chciały puścić. No problemem jest jeszcze zamarzający sygnał, ale nie używam go przecież nadmiernie. Trudności zimowe, ogólny ziąb i wczoraj awaria ogrzewania na naszym osiedlu (dobrze, że ciepła woda była - rozebrałam się więc bohatersko do kąpieli w zimnej łazience) sprawiają, że zimy zbytnią estymą nie darzę. Trzeba przetrzymać...
Tymczasem dziergam skarpety, ale dziś pokażę komplet turkusowy zrobiony jeszcze przed świętami i wywieziony już do Krakowa. Zdjęć tylko tyle, bo jakoś nie udało mi się zrobić żadnych na leżąco.
Czapka i komin zostały wykonane z włóczki z bardzo starych zapasów (brak banderoli) o splocie bukli + dwie niteczki cieniutkiej przędzy ze szpuli - co dało przy nierównej strukturze włóczki, ryżowym ściegu, ciekawy efekt kolorystyczny, którego na zdjęciach nie widać. Kolor raczej neonowy (włóczka leżała i leżała, i leżała - nie było na nią pomysłu).
Druty 6 mm; włóczka bukle + akryl ze szpuli (innych parametrów brak);
zużycie około 260 g
A wydajne toto niesamowicie - trzy motki miałam i jeszcze jeden został! Wydawało mi się początkowo, że wyrobię wszystkie, komin przecież ma prawie 70 cm długości.
Pompon ze sztucznego futerka. Całość zupełnie dobrze pasuje kolorystycznie do popielatej kurtki.