Obserwatorzy

sobota, 30 maja 2015

Po okresie zimna i deszczu

przyszły w końcu pogodne dni. Słońce rozlało się szeroko ujawniając bujność i zieleń majowej przyrody. Postanowiłam skorzystać z ciepła i słońca, którego już wyraźnie mi brakowało. Wczoraj i dzisiaj testowałam nową trasę w Zagórzu - nigdy jeszcze tamtędy nie chodziłam.
 Zieleń traw
 
... i paproci zarastających kiedyś uprawne pola
 


Pole rzepaku cudownie żółtego - wzdłuż którego
wiodła polna błotnista droga

Okazało się, że docelowo drogą leśną i wzdłuż pól można od naszej chałupy dowędrować do Poraża (ja do Poraża nie doszłam - bo tego nie zakładałam). Ostatecznie wczoraj i dzisiaj zrobiłam po około 7 km (razem 14), oczywiście w towarzystwie obydwu psów.




Trasa zupełnie nieuczęszczana - żywej duszy nie spotkałam, widziałam tylko w błocie odbite spore kopyta i nie były to na pewno krowie, mieszkają więc w tych lasach jelenie (sarnie kopytka są znacznie mniejsze).



W oddali Góry Słonne
 
Słońce, rozedrgane promieniami powietrze, zieloność drzew i traw, niebieskość nieba - to wspaniały odpoczynek. Idzie się i nie myśli o problemach, tylko o pokonaniu dystansu. Psy zjadłszy wieczorny posiłek padły i śpią po wysiłku. Ja zmęczona koszeniem trawy u mojej mamy i dystansem - też odpuściłam sobie dzisiaj wieczorne ćwiczenia aerobowe.

czwartek, 28 maja 2015

Nieopodal Sanoka

rozłożona w malowniczej dolinie wzdłuż szosy: to pnącej się nieco w górę, to opadającej, leży wieś Poraż. Jeżdżę niekiedy tamtędy do pracy. I zawsze niezmiennie jestem pod urokiem krajobrazu pięknego o każdej porze roku (taki Beskid Sądecki w miniaturce - to oczywiście moje skojarzenie). Wieś w latach dawniejszych była obiektem różnego rodzaju niewybrednych dowcipów, takich w stylu o policjantach - nie ma to zbytniego uzasadnienia, gdyż jest ładna i zadbana, a ludzie mądrzy. Początki miejscowości sięgają wieków średnich i zapewne w przyszłości o niej więcej napiszę. Najstarszą budowlą we wsi jest kościół (z 1783 r.), ja jednak zwróciłam uwagę na stary budynek stojący przy kościele.


Dziś opuszczony, ale pobielony, zapewne przewidziany do remontu, jednak stojący tak sobie bez przeznaczenia. Okazało się, że jest to dawna plebania wzniesiona w pierwszej połowie XIX wieku na rzucie wydłużonego prostokąta. Część wschodnia plebani jest drewniana , część zachodnia murowana, otynkowana . Jest to budynek parterowy, podpiwniczony. Część zachodnia wskutek nierówności terenu ma wysokie sutereny, w których mieściła się kuchnia i mieszkanie dla gospodyni. Układ wnętrza górnej części jest jednotraktowy z sienią przelotową na osi . Piwnice są sklepione kolebkowo . Południowa elewacja jest siedmioosiowa z gankiem. Dach plebani jest dwuspadowy przyczółkowy, kryty blachą, z wydatnym okapem nad gankiem wspartym na czterech słupach.(cytat ze strony: http://poraz.pl/o-miejscowosci ).




 
 
Zainteresowała mnie oryginalna bryła budynku i fakt, że pozostawiony został taki, jak kiedyś go wybudowano - jeszcze ani ulepszony, ani rozebrany...
Z tyłu zwraca uwagę dziwna konstrukcja drewniana, ni to zabudowa tarasu, ni to budka jakaś. Kiedy przyjrzałam się uważnie stwierdziłam, że to nic innego tylko drewniana wygódka.



Powyższa strona internetowa podaje, że w budynku ma się mieścić muzeum - niestety niczego takiego nie wypatrzyłam.
Do Poraża jeszcze wrócę, kiedy wybiorę się, by zrobić zdjęcia kościoła.

wtorek, 26 maja 2015

Czas rabarbaru

Rabarbar to warzywo, jednak w Stanach Zjednoczonych traktowany jest jak owoc. A chociaż nadmierne jego spożycie nie jest zalecane z powodu dużej zawartości szczawianów, jednak jego pozostałe właściwości są nieocenione.

 


Poza witaminą C, zawiera B-karoten, witaminę E, wapń, żelazo, potas; w 100 g  ma 3,2 błonnika. Jest niskokaloryczny (w 100 g - 9 kcal); ma też niziutki indeks glikemiczny - 15.
Zawsze uwielbiałam placki z rabarbarem (teraz niestety ich nie jem) - jednak nic nie powstrzymało mnie, by taki upiec dla rodziny:



Zrobiłam też dżem rabarbarowy. W zeszłym roku, kiedy odkryłam przepis na dżem rabarbarowy z imbirem - sezon na to warzywo już się kończył. Teraz staram się wykorzystywać każdą łodygę. Niestety sama próbuję dżemiku tylko na czubku łyżeczki...




Kwaskowaty smak rabarbaru pasuje nie tylko do deserów, ale i do mięs, a także do łososia. Można go podawać jako mus, konfiturę, sos. W czasie ciepłej wiosny  doskonały jest także kompot z rabarbaru. Poza imbirem świetnie komponuje się smakowo z pomarańczą, cynamonem, truskawkami.

Tu kwiat rabarbaru w funkcji ozdobnej
 
Rabarbar nazwę swą zawdzięcza Grekom  i pochodzi od słowa „rhabarbaros”, co znaczy „obcy znad Wołgi”, ale nie pochodzi z Rosji, lecz z Chin. To jego transport z Azji do Europy odbywał się właśnie tą rzeką.

Rabarbar, rzewień (Rheum L.) – rodzaj roślin należących do rodziny rdestowatych. Obejmuje około 60 gatunków występujących w subtropikalnej i umiarkowanej Azji(najdalej na zachód, do europejskiej części Rosji, sięga zasięg rabarbaru tatarskiego). Rośliny te rosną zwykle na górskich łąkach oraz w miejscach skalistych. Wiele gatunków rozpowszechnionych jest w uprawie jako rośliny ozdobne i lekarskie. Do częściej uprawianych należą: rabarbar dłoniasty, rabarbar kędzierzawy, rabarbar lekarski i rabarbar ogrodowy oraz mieszańce między rabarbarem kędzierzawym i ogrodowym.
 
Pokrój: okazałe byliny osiągają do 3 m wysokości, łodyga wyprostowana, podłużnie bruzdowana, nagą lub owłosiona.
Liście zebrane w rozetę przyziemną, poza tym także łodygowe, pojedyncze, całobrzegie, zatokowo-ząbkowane lub dłoniasto złożone. Blaszka szeroka, owalna lub trójkątna, wyrastająca na grubym ogonku liściowym. Liście rozety przyziemnej okazałe, większe od łodygowych.
Kwiaty: drobne, zebrane zwykle w okazałe, rozgałęzione kwiatostany. Okwiat trwały, sześcioczłonowy, różowy, biały lub zielony.
Owoce: trójkanciaste, oskrzydlone niełupki.

*   *   *
Postanowiłam edytować ten wpis w związku z pytaniami w komentarzach.
Sadzonki rabarbaru można kupić w sklepach ogrodniczych - widziałam w doniczkach, a najlepiej dostać od sąsiadów, u których rabarbar rośnie. Ten prezentowany na zdjęciu posadziłam w zeszłym roku (rozsadzałam stary rabarbar i podzieliłam na kilka sadzonek) - widać, że w tym roku jest bardzo dorodny.
Przepis na dżem rabarbarowy znalazłam w internecie. Robię go tak:
Składniki:
1 kg rabarbaru już obranego i pokrojonego na kawałki,
1 cytryna,
60/50 dkg cukru,
kawałek imbiru 1-2 cm.
Do pokrojonego rabarbaru dodaję starty imbir, wyciskam sok z jednej cytryny, zasypuję cukrem - mieszam i zostawiam na kilka godzin, żeby rabarbar puścił sok. Następnie smażę na wolnym ogniu do pożądanej konsystencji. Jedni lubią gęściejszy, inni rzadszy dżemik. Gorący przekładam do słoików - dla pewności jeszcze je gotuję.
Można robić dżem rabarbarowo - truskawkowy w sposób jw. - tylko rabarbar pól na pół z truskawkami.
 
Nie robiłam wekowanego rabarbaru jako przyprawy do mięs - tylko czytałam o takiej możliwości. Jedynie dodawałam do mięsa kawałki rabarbaru - z cynamonem i imbirem - nadaje ciekawy smak sosowi mięsnemu.
 
Literatura:
1.http://pl.wikipedia.org/wiki/Rabarbar

niedziela, 24 maja 2015

Korzystając z weekendu

testowałam aplikację Endomondo. Szczególnie interesowało mnie jaki dystans zwykle przemierzam idąc swoimi trasami. Mało tego mogłam sobie za pomocą aplikacji wyrysować trasę na mapce, zmierzyć tempo i utracone kalorie. Jeżeli jednak chodzi o te ostatnie, to nordic walking jest mniej efektywny, niż treningi aerobowe. Jednak chodzenie ma swój urok, no i psy się wybiegają.




Okazało się, że zwyczajowo jednorazowo robię około 5 km. Tempo bywa różne, zależy od pogody, drogi (podłoża), ukształtowania terenu, a nawet tego czy spotykam innych ludzi. W dzień pogodny chodzi się szybciej; deszczowa pogoda często oznacza błoto, a więc kalosze, (bo buty do chodzenia szybko przemakają w wysokich trawach), ślizganie się po podłożu (trzeba uważać, żeby się nie pośliznąć i wywrócić); kiedy wybieram dróżki leśne lub bezdroża oraz dzikie podejścia w górę - tempo znacznie spada i chyba nie ma się co dziwić. Najlepsze jest na szerszych drogach (nawet polnych) i asfaltowych - niestety tam spotyka się najwięcej ludzi, więc nieustannie muszę robić przystanki, przywoływać psy do siebie (biegną luzem) w czasie mijanki z pieszymi, rowerzystami czy samochodami. Ifunia niestety lubi pobiec za rowerzystą... Więc na mijance: przywołanie, złapanie za obrożę lub wzięcie na smycz i czekanie na poboczu, aż mnie ludzie miną i tak wkoło. Wtedy tempo też spada, a nie jestem w stanie jeszcze sięgać po telefon, żeby zatrzymać mierzenie...





Trasy zagórskie charakteryzują się większą różnicą wzniesień i trudniejszym terenem. Sanockie są bardziej płaskie, chyba, że zdecyduję się na podejścia wysiłkowe: stromo pod górę.






W sumie podczas tego weekendu zrobiłam około 14 km - być może dla niektórych uprawiających nordic walking może wydawać się to mało - ja uważam, że wynik jest niezły. Dodam jeszcze, że zwykle dokładam do tego jeszcze trening fitness (tak około 40 min.). Tylko w piątek robię sobie dzień dziecka i nie ćwiczę. Do dystansów nordic walking nie zaliczam chodzenia po górach, które kwalifikuje do kategorii "chodzenie".
Dodam jeszcze, że ta możliwość mierzenia wysiłku działa niezwykle motywująco.
Zdjęcia  w tym poście, to jednocześnie ilustracja dzisiejszej trasy: 5,25 km, 56 min.,245 kcal.

piątek, 22 maja 2015

Majowo - deszczowo

Miały być słoneczne zdjęcia kwitnących roślin w ogrodzie. Są rośliny w deszczu i mokra zieleń traw łąkowych.







Dzisiaj niestety wędrowanie w "angielskiej mżawce", po błocie i w kaloszach - tempo więc znacznie słabsze, niż zwykle.



Nogi ślizgały się po nierównościach terenu. Ifka wybłocona po brzuch, a Tolka mokrutka od czubka noska - po ogonek. Oczywiście psom nie przeszkadzał deszcz, ani chłód.







Ponoć jeszcze jutro deszczowo, a potem poprawa pogody na kilka dni. Nie rozpieszcza nas ciepłem ta wiosna...

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails