W oddali miasto
Zabrałam psy do lasu w celu wygonienia. Pokonałyśmy we trzy kilka razy pionowe wzniesienie (w celach kondycyjnych). Maszerowałyśmy trochę ścieżkami, trochę na dziko. Rezultat osiągnięty - psie panny z apetytem wciągnęły jedzonko, a teraz leżą do góry łapami.
Pogoda nadal nierewelacyjna: w południe pocieplało, potem jednak się zachmurzyło i ponownie zrobiło dość zimno. Żałowałam, że nie zabrałam ze sobą rękawiczek.
Na koniec kępka piórek - widać, że jakaś ptaszyna padła łupem drapieżnika:
który nieopodal zgubił takie pióro:
Mamy za sobą 1,5 godziny bardzo intensywnego ruchu.