wybrałyśmy się 6 kwietnia, tym razem dosyć tłumnie: córka z wnuczkami, ja i trzy psy (w tym dwa córki i moja Lusijka, dla której była to pierwsza wyprawa w góry i tak długa trasa - bo wyszło nam prawie 17 km). Pogoda w sobotę miała być cudna, ale nie była. W sumie w takiej umiarkowanej aurze dobrze się wędrowało i jeśli jeszcze na Maciejowej, i Starych Wierchach na początku grzało słoneczko, to później pogonił nas drobny deszczyk oraz zachmurzenie, które przykryło wcześniejsze widoki na Babią Górę i Tatry. Maszerowałyśmy jeszcze przed granicą Gorczańskiego Parku Narodowego, dlatego były z nami psy. Zresztą na trasie można było zobaczyć mnóstwo różnorodnych "burków" i rasowych, i zwykłych kundelków, które radośnie szły ze swoimi właścicielami.
Wyszłyśmy z Jasionowa zielonym szlakiem w kierunku Maciejowej.
Trasa niezbyt trudna, wznosiła się delikatnie w górę, aczkolwiek o tej porze roku jeszcze błotnista, prowadziła przez las, co początkowo powodowało nawet przyjemny chłodek.
Rozciągają się stąd bajeczne widoki, które już na samej Maciejowej jeszcze raz pokazały Babią Górę i Tatry.
W miejscu, gdzie pojawił się czerwony szlak, skręciłyśmy w prawo, by po kilkunastu minutach dotrzeć do polany Przysłop i Bacówki na Maciejowej. Schronisko zostało wybudowane w 1977 r. wg projektu S. Karpiela. Urządzone zostało m.in. rzeźbami wykonanymi przez absolwentów Liceum Sztuk Plastycznych im. A. Kenara w Zakopanem.
Następnie powędrowałyśmy do kolejnego schroniska na Starych Wierchach, gdzie sporo czasu posiedziałyśmy, jedząc prowiant, podziwiając widoki i grzejąc się w wiosennym słoneczku. Schronisko położone jest na wysokości 968 m n.p.m. na polanie Krauska. W XIII wieku biegła tędy Droga Królewska (był to fragment trasy łączącej Warszawę z Budapesztem). Ponoć w tym miejscu, gdzie posadowiono schronisko, stała kiedyś karczma, w której zatrzymywali się wędrowcy i m.in. spotykali się zbójnicy.