w kolorach białym, szarym i brązowym. Kolorowe zdjęcia wyszły tak, jakbym ustawiła tryb aparatu na czarno-biały.
Psy znudzone codziennymi wyjazdami do Zagórza i pobytem w ogrodzie, z radością zareagowały na inny kierunek jazdy - szczególnie Ifa, która bardzo szbko zorientowała się, że dzisiejsza wyprawa - to kierunek: "czołgowisko". Więc w akompaniamencie radosnego poszczekiwania, któremu towarzyszyło popiskiwanie małej Toli, dotarłyśmy na parking policyjny (tam zostawiam samochód) i ruszyłyśmy, dzisiaj nieprzedeptanymi, szlakami.
Psy szalały niemożliwie. Były biegi, wąchania, noszenie patyków, wypłaszanie bażantów. Spacerujących ludzi dziś nie spotkałyśmy, no może poza jedną parką, która samochodem wyjechała na bezludzie... Pięciostopniowy mróz, świeży śnieg i powiewy wiaterku dały prawdziwy posmak zimy.
Późnym popołudniem usmażyliśmy placki ziemniaczane. Nic to, że próbuję się odchudzać - danie w sam raz na zimowy dzień.