nie sprzyja wędrówkom nieprzetartymi szlakami. Toteż z konieczności chodzimy z psami nad San. Tam psiarze i spacerujący wydeptali ścieżki. Naszym psom nudzi się, kiedy kilka razy pod rząd chodzą w to samo miejsce. Jednak nie bardzo mam ochotę wędrować po śniegu bezdrożami - muszą trochę poczekać, aż pogoda ustabilizuje się. Tymczasem kilka fotografii z ostatniego spaceru:
Jak widać śnieg dla małej Toli jest dość głęboki, jednak psina dzielnie walczy z przeciwnościami aury.
Mróz trzyma: w nocy jest ponad -10 stopni; najtrudniejsze są ranki, kiedy trzeba walczyć z zamarzniętym samochodem i jechać po nieprzetartych szosach. Dopiero przed południem drogi wyglądają jako tako. Oj nie lubię takiej zimy.
San powoli zamarza - szczególnie przy brzegach i tam, gdzie jest płyciej:
Denerwuję się taką pogodą, szczególnie opadami śniegu, gdyż wówczas toczę się do pracy kiepsko odśnieżoną drogą, z duszą na ramieniu, by jakoś dojechać i wrócić.
A zięć z zadowoleniem zabrał komplet z czapą i stwierdził, że po powrocie zaraz go ubierze. Dziękuję więc za miłe komentarze.
Obserwatorzy
wtorek, 28 stycznia 2014
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Czapka (męska) do kompletu
Zrobiłam ją do kompletu. Zięć mój ubolewał, że ma ode mnie mnóstwo szalików, otulaczy itp., jednak nie stanowią one kompletu, a to brakuje czapki, a to czapka nie pasuje do szalika itp. Przywiózł komin zrobiony kilka lat temu oraz rękawiczki i stwierdził, że chciałby do tego czapkę.
Dumałam i dumałam - identycznej włóczki już nie miałam. W końcu przypomniałam sobie, że mam wielki motek melanżu dawno kupionego w Lidlu. Stwierdziłam, że nawet współgra kolorystycznie z kominem. Nie pasowało mi, żeby czapka dla mężczyzny została wykonana ściegiem ryżowym, dlatego zrobiłam ją w paski - tak jak rękawiczki. I teraz chyba jest już komplet.
Wzór melanżu nieznacznie inaczej układa się, aniżeli na rękawiczkach, jednak mam wrażenie, że nie jest to istotna różnica. Czapkę w stylu beanie zrobiłam podwójną nitką. Nada się na teraźniejsze mrozy. I jest to jedyna robótka, która powstała podczas ostatnich dwóch tygodni.
Druty 4,5 mm; włóczka 100% akryl; zużycie ok. 150 g
Wzór melanżu nieznacznie inaczej układa się, aniżeli na rękawiczkach, jednak mam wrażenie, że nie jest to istotna różnica. Czapkę w stylu beanie zrobiłam podwójną nitką. Nada się na teraźniejsze mrozy. I jest to jedyna robótka, która powstała podczas ostatnich dwóch tygodni.
* * *
Dziękuję za tak liczne gratulacje z powodu mojego babciowania i życzenia dla wnuczki. Mała Wandzia ma już ponad trzy miesiące i staje się coraz bardziej komunikatywnym dzieckiem. Jest uroczą dziewczynką robiącą postępy z dnia na dzień. Dostarcza nam wiele radości. Cieszyliśmy się z mężem z pobytu u nas córki z wnuczką. Muszę przyznać, że obecność maleństwa łagodzi obyczaje w domu. Panie (córka z wnuczką) wróciły już do Krakowa. Mam nadzieję, że na wiosnę, kiedy zrobi się ciepło znów do nas przyjadą na dłużej.
środa, 22 stycznia 2014
Moje milczenie
tym razem wynika z braku czasu. Najpierw miałam dużo pracy, a teraz cieszymy się wnuczką, która razem z córką u nas gości. Mały człowieczek, który jeszcze dużo śpi jest tak absorbujący, że czasu brakuje i na robótki, i na inne sprawy. Toteż robótki leżą odłogiem.
A i do nas zima zapukała - śnieg ocukrzył świat, mróz -5 stopni dziś trzymał cały dzień.
A i do nas zima zapukała - śnieg ocukrzył świat, mróz -5 stopni dziś trzymał cały dzień.
wtorek, 14 stycznia 2014
Kocyk do chrztu
Dziękuje bardzo za tak liczne i ciepłe komentarze na temat kompletu do chrztu. Dziecko już w ubranku wystąpiło, chociaż nie obyło się bez emocji. Mała zachorowała - dostała temperatury i wydawało się nawet, że chrzest trzeba będzie odwołać. Konsultacje z lekarzami niczego nie wniosły (nic nie wybadali). Po walce z temperaturą, ostatecznie rodzice dziecka podjęli decyzję, że jednak chrzczą.
Prezentowany w poprzednim poście kocyk ma wymiary 110 x 110 cm. Początkowo rozciągnięty na drutach był nieco większy, jednak później się wstąpił. Planowałam go w rozmiarze 140 x 140, ale nie wystarczyło mi sił na to, by go dalej robić (byłam chora i właściwie z gorączką machałam drutami trzy dni na okrągło - razem 25 godzin; wiedziałam też, później już czasu nie będę miała na robótkowanie). Pod koniec jedno okrążenie z ażurem robiłam około 30 min.
Prezentowany w poprzednim poście kocyk ma wymiary 110 x 110 cm. Początkowo rozciągnięty na drutach był nieco większy, jednak później się wstąpił. Planowałam go w rozmiarze 140 x 140, ale nie wystarczyło mi sił na to, by go dalej robić (byłam chora i właściwie z gorączką machałam drutami trzy dni na okrągło - razem 25 godzin; wiedziałam też, później już czasu nie będę miała na robótkowanie). Pod koniec jedno okrążenie z ażurem robiłam około 30 min.
Druty 3,5 mm; włóczka "Baby Merino Dropsa"; 100% wełny; 175 m/50 g; zużycie 250 g
Włóczka "Merino Baby" jest bardzo wdzięczna, dobrze się z niej robi, wyrób po namoczeniu mięknie i staje się niemal jedwabisty. Trafił mi się jednak jeden wybrakowany motek: w 50 g były aż trzy supły; zdarza się też, że włóczka jest nierówna: są odcinki grubsze i nieco cieńsze.
Sporo czasu spędziłam na dywagacjach: jaki wybrać wzór. Początkowo chciałam zrobić kocyk w stylu szali estońskich, jednak stwierdziłam, że mam za mało czasu na realizację (za późno się za to zabrałam). Toteż poszłam na kompromisy i skorzystałam ze wzoru, który znalazłam na blogu Kolorowy świat włóczek i mulin - za co dziękuję. Bordiura to zwykły wzór fali:
Tu na kolorowym tle
Kocyk robiłam od środka (od 12 oczek), dzieląc cztery części jednym oczkiem środkowym, przy którym robiłam narzuty. Wzór jest łatwy do zapamiętania i bardzo dobrze się komponuje z taką techniką dziania. Bordiurę rozliczyłam zgodnie z powtarzalnością motywów, dzieliłam jednak motywy markerami, żeby się nie zgubić. Oczka spuściłam luźno - tak jak przy wykańczaniu chust (nie robiłam łuczków szydełkowych).
czwartek, 9 stycznia 2014
Komplet do chrztu (na drutach)
Dziękuję za tak liczne komentarze życzące mi zdrowia. W tej chwili jest już zdecydowanie lepiej: odzyskałam smak, powoli, acz opornie wraca węch. Utrzymał się tylko katar, lekki kaszel i wirowanie w głowie. Leżeć, to nie leżałam, ale starłam się mało wychodzić (od wtorku do pracy i z powrotem). W chorobie jednak musiałam nadrobić zaległości robótkowe, bo niebawem chrzest, a obiecałam zrobić komplet dla Wandy.
Ten prezentowany komplet zapewne odbiega od stereotypu dzianin przeznaczonych do chrztu - jest mało ozdobny, ale mam nadzieję: elegancki. Zrobiłam go na drutach, z włóczki "Baby Merino" Dropsa.
Elementem zdobiącym jest ażurowy kocyk. Samo ubranko wręcz surowe, zarówno jeżeli chodzi o splot, jak i fason: kombinacja ściegu gładkiego i francuskiego, drewniane guziczki - mam nadzieję pozwoliły uzyskać efekt prostoty; mają zdobić jedynie kokardy przy sweterku, na sukieneczce i baletkach. Całość w kolorze śmietankowym (ekri) - kolor "02, a więc nie śnieżnobiały.
Całość wykończona oczkami rakowymi.
Baletki wykonane zostały według wzoru "Saartje":
Tylko mają jeden paseczek zapinany wokół kostki.
O samym kocyku napiszę następnym razem. Wspomnę tylko, że robiłam go pełne 25 godzin. Czapeczki, ani opaski nie ma, bo córka nie chciała.
I komplet raz jeszcze:
Druty 3,25 i 3,5 mm; włóczka "Baby Merino Dropsa"; 100% wełny; 175 m/50 g; zużycie około 470 g
Elementem zdobiącym jest ażurowy kocyk. Samo ubranko wręcz surowe, zarówno jeżeli chodzi o splot, jak i fason: kombinacja ściegu gładkiego i francuskiego, drewniane guziczki - mam nadzieję pozwoliły uzyskać efekt prostoty; mają zdobić jedynie kokardy przy sweterku, na sukieneczce i baletkach. Całość w kolorze śmietankowym (ekri) - kolor "02, a więc nie śnieżnobiały.
Sweterek zapięty na kokardę, pod którą przyszyłam guzik, w obu przodach zrobiłam dziurkę.
Sukieneczka to klasyczny bezrękawnik zapinany na ramionach na guziki:
Całość wykończona oczkami rakowymi.
Baletki wykonane zostały według wzoru "Saartje":
Tylko mają jeden paseczek zapinany wokół kostki.
O samym kocyku napiszę następnym razem. Wspomnę tylko, że robiłam go pełne 25 godzin. Czapeczki, ani opaski nie ma, bo córka nie chciała.
I komplet raz jeszcze:
poniedziałek, 6 stycznia 2014
Kilka słów
Wpadłam tylko na chwilę - przeprosić moich Czytelników, że nic nie piszę. Ale pochorowaliśmy się z mężem okrutnie. On wyprzedził mnie o kilka dni z infekcją, mój organizm opierał się dzielnie, by w końcu ulec. Dziś jakby się przełamało, chociaż człowiek słaby i poty biją okrutne. Jednak jutro muszę dzielnie potuptać do pracy. Mam nadzieję, że przetrwam i dotrwam do końca tygodnia.
Tak więc ani sił nie było, by pisać posty, ani pomysłów. Tylko przebiegałam po znajomych blogach i nawet nie siedziałam za długo przy laptopie.
Mam nadzieję, że już, już odzyskam siły i może coś sensownego pokażę.
Tak więc ani sił nie było, by pisać posty, ani pomysłów. Tylko przebiegałam po znajomych blogach i nawet nie siedziałam za długo przy laptopie.
Mam nadzieję, że już, już odzyskam siły i może coś sensownego pokażę.
czwartek, 2 stycznia 2014
Neonowy 2
W poprzednim poście wspomniałam, że kupiłam dwa kolory włóczki neonowej. Dziś szalik wykonany ściegiem patentowym. Żeby jednak przełamać ostrość neonu zrobiłam ten szalik dwukolorowym ściegiem patentowym (brioche knitting). Z jednej strony chciałam się nauczyć tej metody dziania, z drugiej pragnęłam zobaczyć, jak wyjdzie taki dwukolorowy szalik, co skądinąd mi się bardzo podoba. Jest więc prezentowana robótka dziełem wyłącznie testowym, ćwiczebnym, na którym można doszukać się błędów wynikających z nieuwagi dziewiarki.
Niełatwo było nauczyć się przekładania nitki, by osiągnąć spodziewany efekt. Najlepiej pojęłam to kierując się instrukcją z bloga druting i cały misz masz!, za co dziękuję.
Dodam jeszcze, że włóczki neonowe tej samej firmy mające taki sam skład, wagę i długość wyraźnie się różniły. Różowa okazała się grubsza i taka "tęższa", żółta jakaś taka cieńsza i rozlazła.
Tymczasem znikam - oboje z mężem zachorowaliśmy: on od poświąt leczy zapalenie oskrzeli, ja walczę z przeziębieniem, potężny katar męczy mnie już 4 dzień i końca nie widać, jest coraz gorzej. Zawodzą wszystkie domowe środki: herbata lipowa, miód, sok z czarnego bzu, herbata z cytryną, rutinoskorbin itp. Nos mam jak gaśnicę, z podrażnionych oczu lecą łzy. Sylwestra i Nowy Rok spędziliśmy wygrzewając się w ciepełku domowym, wychodziliśmy tylko na niezbędne siku z psami.
Dziękuję za wszystkie życzenia noworoczne.
Druty 4 mm; włóczka "Bravo Schachenmayr original"; 100 % akryl; 133 m/50 g; zużycie 100 g; włóczka "Czterdziestka"; 60% akryl, 40% wełna; 300 m/100 g; zużycie mniej niż 100 g
Dodam jeszcze, że włóczki neonowe tej samej firmy mające taki sam skład, wagę i długość wyraźnie się różniły. Różowa okazała się grubsza i taka "tęższa", żółta jakaś taka cieńsza i rozlazła.
Tymczasem znikam - oboje z mężem zachorowaliśmy: on od poświąt leczy zapalenie oskrzeli, ja walczę z przeziębieniem, potężny katar męczy mnie już 4 dzień i końca nie widać, jest coraz gorzej. Zawodzą wszystkie domowe środki: herbata lipowa, miód, sok z czarnego bzu, herbata z cytryną, rutinoskorbin itp. Nos mam jak gaśnicę, z podrażnionych oczu lecą łzy. Sylwestra i Nowy Rok spędziliśmy wygrzewając się w ciepełku domowym, wychodziliśmy tylko na niezbędne siku z psami.
Dziękuję za wszystkie życzenia noworoczne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)