Niestety ostra dieta psu nie odpowiada i niekiedy na własną łapę coś zeżre. Na przykład pod blokiem (niektórzy ludzie wyrzucają resztki: jakieś kości itp. przez okno) - irytuje mnie to niemożliwie, gdyż Ifka nawet idąc na smyczy, niekiedy zdąży coś znaleźć; odebrać sobie nie da). Nawet domyślam się, którzy sąsiedzi (tacy gnojarze) to robią. Nie mogę jednak zrozumieć dlaczego? Nie mam pomysłu jak im zwrócić uwagę. Przecież to jest absurdalne, to wyrzucanie resztek przez okno na osiedlu mieszkaniowym. Może wyobrażają sobie, że właściciele psów będą z tego powodu szczęśliwi, kiedy ich pupile znajdą sobie te resztki i zjedzą? Jednocześnie ci sami sąsiedzi wystawiają na klatkę schodową swoje śmierdzące śmieci (kiedy nie chce im się wynieść do śmietnika). Śmieci cuchną, nie da się wytrzymać na klatce. Kiedyś nie wytrzymałam i napisałam im kartkę, którą położyłam na śmierdzącym worze: "Proszę nie wystawiać swoich śmierdzących śmieci na korytarz" - na jakiś czas pomogło.
Drugi sposób na "dożywianie" Ifunia odkryła w Zagórzu. Udaje się na podwórko sąsiadów i tam wykrada psu łańcuchowemu obrzydliwe gnaty, którymi czasem go karmią. No i oczywiście zabrać sobie nie da. Pewnie dziś coś zeżarła i teraz cierpi. Dałam lekarstwo na wątrobę i nospę. Psica kolacją niezainteresowana, patrzy litościwie. Widać, że boli.