Już dawno otrzymałam wyróżnienia - jakoś dużo czasu upłynęło, a ja za nie nie podziękowałam. Wobec tego dziękuję dzisiaj: Asi 305, Zielonemu Kamykowi, Kokotkowi, Urszuli 97, Ani 75. Wszystkie przyjmuję z radością i zadowoleniem. Czasu upłynęło jednak tak wiele, że obecnie już nie widzę możliwości realizowania zasad zabawy związanej z przyznawaniem i przekazywaniem dalej wyróżnień. A więc wybaczcie. A te wyróżnienia są takie:
Umieszczę je z radością na blogu.
Druga sprawa, to podziękowanie i prezentacja kolejnej pięknie wyhaftowanej przez Tenię karty świątecznej.
Haftowane karty, które od niej otrzymuję tworzą już poważna kolekcję. Sprawiają mi wiele radości, bo są mistrzowsko wykonane. Tereso dziękuję i przepraszam, że dopiero teraz; okres okołoświąteczny był bardzo trudny dla naszej rodziny i po prostu nie miałam głowy do organizacji i myślenia o świętach.
Czy Wam też czas tak niesamowicie umyka, ciągle go mam za mało i zawsze coś jest niezrobione, zaległości piętrzą się niebotycznie, a codzienność, to ciągłe wybory. Jeżeli zrobię jedno, nie wykonam drugiego... i tak nieustannie. Zawsze muszę z czegoś rezygnować - najczęściej rezygnuję ze snu, by poblogować i robótkować. Zamiary i pomysły zdecydowanie wyprzedzają moje możliwości czasowe i fizyczne. Wydaje mi się, że im starsza jestem, tym tego czasu na wszystko mam mniej.
Weekend majowy przemknął błyskawiczne, na robótki jakoś czasu nie było; poświęciłam go ogrodowi. Nie nadrobiłam zaległości, chociaż sobie obiecywałam (ten weekend powinien trwać drugie tyle, żeby wszystko zrealizować). Zakończyłam go jednak spotkaniem z koleżanką poznaną w czasie studiów, z którą lat wiele w Krakowie się przyjaźniłyśmy, a która przyjechała do sanatorium do pobliskiego Rymanowa. Pojechałam na spotkanie z radością. No te 25 lat od czasu kiedy widywałyśmy się często (obie mieszkałyśmy jeszcze wtedy w Krakowie) - do teraz, to z jednej strony jakby mgnienie oka, z drugiej jednak ileż to może się nadziać przez te 25 lat i jakże może zmienić się życie człowieka.Córki nasze wyrosły, studia pokończyły, za mąż powychodziły. A życia nasze jakże dziwnie się poplątały, poukładały, pozmieniały. Te cztery godziny migiem przeleciały, rozmawiało się jak dawniej. Szkoda tylko, że lat nam przybyło...