Cebule sadzę w kratownicach, bo zeżarłyby je nornice
Dzisiaj (już uciekając przed deszczem) wybraliśmy się na wycieczkę po lesie, po którym grasowały "watahy" grzybiarzy (grzybów dla wszystkich nie wystarczyło, znalazłam tylko urokliwe siedliska muchomorów).
Jesień przypuściła atak w lesie:
i w ogrodzie:
* * *
Z Diwiną umówiłam się na wymiankę. Dostałam od niej śliczne poszewki z białym haftem (poszewki zajmą należne im miejsce w chałupie).
A ja Diwinie podarowałam: kapcie szydełkowe, etui na komórkę i ubranko na kubek:
Bardzo miłe są takie wymianki. Tylko szkoda, że nie mam tak mało czasu, by uczestniczyć w tych blogowych...