Obserwatorzy

środa, 31 marca 2010

Szydełkowe pisanki i o carskich jajach

Dziś i internet i  Blogger szaleją. Tzn. internet chodzi niewyobrażalnie wolno, a z  Bloggerem też mam kłopoty. Kiedy pisałam komentarze na innych blogach, to ukazywał się komunikat o błędzie. W jednym przypadku komentarz powtórzyłam - ukazały sie obydwa.

Chciałam dziś o carskich jajach.  Meritum ujęła Jasmin na swym blogu - toteż powtarzać się nie będę.

 Dodam jedynie   ciekawostki. A więc pierwsze jajo Fabergé powstało 1884. Jajo z wierzchu było emaliowane i otwierało się jak matrioszka, w środku znajdowało się złocone żółtko, które również się otwierało. W środku żółtka umieszczona była platynowa, kolorowa kura siedząca na grzędzie w środku kury zaś można było znaleźć diamentową carską koronę. Ta ostatnia najmniejsza część jest zaginiona. Carowi tak spodobał się prezent, że kazał swojemu jubilerowi rok rocznie wykonywać taki prezent dla swojej małżonki z zastrzeżeniem ze każdorazowo jajo zawierać ma niespodziankę. Z roku na rok jaja stawały się bardziej kunsztowne i skomplikowane. Zdobione były nie tylko emalią i inkrustacją. Do ich budowy wykorzystywano takie same mechanizmy jak w zegarach, z jednego jaja co godzinę wychodzi kogut. Po śmierci cara Aleksandra jego syn car Mikołaj II kontynuował tradycję obdarowywania swojej małżonki oraz matki kolejnymi jajami na Wielkanoc. Jaja zdobione były scenami wiejskimi a także odnoszącymi się do ówczesnej sytuacji politycznej, zdobione również były symbolami i alegoriami.

I jeszcze jedno: carskie jajo można mieć za 2 dolary. No może niezupełnie. Mennica Polska wypuściła pierwszą, z nowej serii, monetę dedykowaną carskim jajom Fabergé. Jest to  “Jajo Koronacyjne” -  tylko 5000 sztuk o nominale 2 dolary – data emisji 29 stycznia 2010 r.

A teraz moje, nie carskie, a szydełkowe jaja:







Jutro podsumowanie zabawy blogowej "Pisanki 2010" - mam nadzieję, że  bezduszny sprzęt i internet pozwolą na napisanie posta, bo to zawieszanie się kompa i internetu okropnie wydłuża czas  zamieszczania notki na blogu.

wtorek, 30 marca 2010

Moje stadko

Będzie o kurach, ale nie tych żywych (nie choduję drobiu), ani szydełkowych. Dziś  zupełnie nieróbótkowo, jednak w nawiązaniu do  Wielkanocy.  Pokazuję kolekcję  figurek moich kur - zebranych jakiś czas temu. Kolekcja już nie powiększa się, bo stwierdziłam, że zaczynam ginąć pod nawałem różnych drobiazgów.  A to kolekcjonuję dzwoneczki, a to dzbanuszki, a to aniołki i przybywa  tego wszystkiego  do odkurzania i mycia...
A oto one:












*   *   *
Robótkowo - lekki zastój. Wzywają  przedświąteczne przygotowania:  sprzątanie, zakupy oraz różne załatwienia i ogród. Dłubię jakieś  drobiazgi, ale na razie nie ma co pokazywać. Lacrima narobiła mi ochoty na firankę i  nawet zaczęłam jeden kwadrat firaneczki do chałupy w Zagórzu.
Zamówiłam w "Zamotane"  naparstek na  palec do  robótek  żakardowych  różnymi kolorami (pewnie wypróbuję go dopiero  jesienią, bo teraz raczej trzeba zacząć robić jakieś letnie  rzeczy). Po świętach  pojadę z córką do Krakowa - mamy dokonać ostatecznego wyboru sukni ślubnej. A jak już będzie wiadomy kolor,  trzeba będzie wybrać włóczkę na szal ślubny i zdecydować się na  wzór. Zakładam raczej nie moher, bo ślub w lecie (sierpień)  i jakoś  moheru nie widzę o tej porze roku.
Wiosna i  lato oznacza dla mnie zdecydowanie mniej czasu na robótki, chociaż w zeszłym roku całe lato bezkarnie dłubałam na drutach siedząc pod jabłonią i kompletnie nic nie robiłam w ogrodzie (po urazie). Teraz jednak  te zeszłoroczne zaległości  ogrodowe są wyraźnie widoczne. Zdrowie się polepszyło i trzeba zabrać się za prace ogrodowe. Ocieplenie (chociaż ostatniej nocy był mróz) spowodowało przypieszoną wegetację  roślin, rosnących normalnie w oczach. Błyskwicznie wyskoczyły  z ziemi żonkile i hiacynty (na kwitnienie jeszcze poczekam),  dosłownie  z dnia na dzień   pojawia się niebieski kobierzec cebulicy, która sama rozsiewa się po trawniku.

sobota, 27 marca 2010

Berety cd. - ażurowe na drutach

Berety ażurowe, tym razem wykonane na drutach. Dwa bardzo proste, odwiecznie znane wzory – tu w zastosowaniu właśnie do beretów.
Pierwszy robiony wzorem fal:


Przy okazji można porównać, jak ten wzór wygląda w zależności od grubości i gatunku włóczki. Beret miętowy przypadkiem stworzył komplet z chustą, która ma już dobrych kilka lat. Całość wykonana z bardzo grubej bawełny. Beret nie wygląda zbyt wiosennie, właśnie ze względu na grubość tworzywa. Zapewniam, że jest to stuprocentowa bawełna, niezwykle piękna gatunkowo.

Druty 4 mm; włóczka 100% bawełny, brak innych danych

Beret robiony wzorem fal
Opis

Beret robiłam zaczynając od 108 oczek, powtórzyłam 7 motywów wzoru na obwód czapki. Na wysokość zrobiłam 6 powtórzeń wzoru, by na 7 zredukować oczka i zrobić tylko 4 oczka ażurowe. Kolejne ujmowanie oczek - to 9 powtórzenie wzoru – tu zrobiłam tylko 2 oczka ażuru. Na 10 powtórzeniu nie robiłam już ażuru i zakończyłam beret, ściągając nitką pozostałe oczka.

Beret brudny róż

Druty 3,5 mm; włóczka „Belami Denim” (50% bawełna, 50% akryl), 50g/120 m; 
zużycie - około 65-70 g


Opis 

12 powtórzeń motywu wzoru na szerokość – 143 oczka początkowe. Robiłam dwa powtórzenia wzoru na wysokość czapki; następny rząd – zredukowałam 12 oczek – przerabiając 3 środkowe oczka razem, ale bez narzutów ażurowych. Następnie zrobiłam dwa motywy na wysokość (4 dziurki ażuru – czyli motyw z 9 oczek). Do końca robiłam na wysokość redukując oczka (3 razem), ale bez narzutów ażurowych. Na koniec ściągnęłam nitką i zeszyłam.


Schemat ażuru - beret brudny róż


Oba berety robiłam zaczynając od 4 rzędów oczek prawych, żeby uzyskać efekt wywiniętego rulonika; potem robiłam 4 rzędy ściągacza 1/1. Oczywiście są robione na okrągło, bez zszywania.

*   *   *

Nie spodziewałam się, że moja kuchenna firanka tak się spodoba, jest niezwykle prosta: haftowana taśma z ptaszkami naszyta na surówkę, a brzeg firanki to z kolei taśma filetowa wykonana kordonkiem, także z motywem ptaków.
Tak wygląda na oknie:


Mydełkowapodroz prosiła o schemat – odgrzebałam. Schemat pochodzi z jakiegoś starego czasopisma, może być niezbyt czytelny. Ale dzielę się tym co mam. Tam te schematy były naprawdę niewielkie. Pamiętam, że powiększałam je na ksero, kiedy zaczynałam robić firaneczkę.
 
Schemat haftu
Oznaczenie kolorów nici do haftu

Schemat  taśmy filetowej

czwartek, 25 marca 2010

Rustykalne ozdoby wielkanocne

Zrobiłam takie całkiem proste i mało ozobne  stroiki świąteczne.


Znany już motyw płaskiej pisanki anansowej. Tu wstawiony do bardzo leciwej ramki  
(ma około 70 lat) zżartej przez korniki, na  tle  gofrowanego papieru pakowego

Zawieszka  - motyw płaskiej pisanki wykonany nicią lnianą


Pisanka obrobiona  szydełkiem - nić lniana; sznurek do snopowiązałki

I jeszcze moja wiosenna  firanka do kuchni, którą dzisiaj powiesiłam (po umyciu okna), z motywem ptaszków.  Ponieważ zdjęcia wyszły kiepsko, połaczyłam je: górna część lepiej pokazuje szlak  haftowanych ptaków, dolna - motyw  filetowy z ptakami:


Kolorowe pisanki szydełkowe też robię - jakoś w tym roku  nie za wiele,  pokażę je następnym razem.

środa, 24 marca 2010

Wiosennie w ogrodzie

Na blogach juz wiosna. Pojawiają się  jej zwiastuny. I w końcu ja mogę się pochwalić  pierwszymi w naszym ogrodzie. Wiosna nadrabia zaległości śniegowego przedwiośnia. Jest ciepło, rośliny rosną dosłownie w oczach. Pokazały się ptaszki. Jeden taki  siadł na brzozie i darł dziób ile wlazło, wydobywając z gardziołka wiosenne trele.

Śnieżyca wiosenna

Śnieżyczka przebiśnieg

Wczoraj zakwitł  jeden krokus - dziś już pojawiło się kilka kępek:



Kiedy biegłam za motylkiem  cytrynkiem (nie udało mi się go sfotografować, bo zbyt szybko odleciał),  pod leszczyną - w miejscu bardzo słonecznym - zauważyłam kępkę przylaszczek:

Przylaszczka pospolita

A tak jeszcze wygląda oczko wodne - korek lodowy trzyma mocno:


Trawnik zniszczony  kretowiskami:


I jeszcze widok na zagajnik sosnowy i  las:


Osiem osób zgłosiło juz realizację  w ramach zabawy blogowej  "Pisanki 2010".
Czekam na kolejne zgłoszenia. Pisanki są  przepiękne i wspaniale będą się prezentowały na wspólnym blogu.

Kończę berety ażurowe na drutach - niebawem je pokażę.

poniedziałek, 22 marca 2010

Maggie

Kolejny sweterek z kolekcji Kim Hargreaves: „Precious” – Maggie.
Oryginał:
http://www.kimhargreaves.co.uk/acatalog/MAGGIE.html
Mój:

Druty: 3,5 i 4 mm; włóczka „Reiger Roulette”: 40% schurwolle, 40% polyacryl, 20% polyproylen; 105m/50 g; zużycie 500 g


Ogólnie jestem zadowolona. Cardigan  rozmiarowo wyszedł idealnie. Włóczkę wyrobiłam do ostatniego centymetra. Gdybym miała jej więcej zapewne zrobiłabym o cztery rzędy szerszą stójkę.



Sweterek bardzo prosty, robiony gładkim wzorem. Dla mnie urokiem tego projektu jest oryginalne i proste jednocześnie wykończenie przy szyi. Niestety wzór francuski przy dekolcie zaczęłam poszerzać zbyt późno i w co drugim rzędzie. Należało wcześniej robić to poszerzenie i przechodzić na francuski w co czwartym rzędzie:

Detal
Detal

Sweter robiony w kawałkach od dołu, a raglan bezszwowo na drucie z żyłką jednolicie  wszystkie części jednocześnie.  
Miałam też olbrzymi problem z dobraniem guzików. Z tych, które zostały przyszyte też nie jestem zadowolona. Z kłębkiem włóczki spędziłam sporo czasu w obu moich prowincjonalnych pasmanteriach, przyniosłam do domu trzy komplety guzików i ostatecznie żadne nie pasują. Bardziej z konieczności przyszyłam te widoczne zna zdjęciu, bo do fotografowania sweterek musiał być zapięty. Najciekawsze jest to, że guzik np. przyłożony do włóczki „mógł być”, a przyłożony do sweterka – zupełnie nie pasował.
Na Ravelry:
http://www.ravelry.com/patterns/library/maggie
http://www.ravelry.com/patterns/library/maggie/people

*   *   *
Ze względu na zbliżające się święta muszę nieco „odgruzować” mieszkanie: umyć okna, zmienić firanki i trochę posprzątać. Ogród też już upomina się o swoje prawa – roboty mnóstwo. Będę musiała, zdaje się, porzucić nieco robótki. A plany jak zwykle obszerne; jeszcze przed świętami chciałam zrobić szydełkowe pisanki, może jakieś kurki, berety na drutach i sweterek dla Matyldy. Chyba się to wszystko nie uda…

sobota, 20 marca 2010

Dzisiaj wiosna zdecydowanie powiedziała zimie: nie!

Było ciepło, wietrznie i w mieście zginęły do końca resztki śniegu. Na blogach również zakwitła wiosna. Pojawiają się zdjęcia   przebiśniegów i krokusów. A czym ja się mam pochwalić? Dwa dni temu zerwałam bazie i powiesiłam na nich moje płaskie pisanki:


A w naszym ogrodzie, chociaż ciepło, śnieg nadal leży (zdjęcia dzisiejsze):

Na pierwszym zdjęciu   oczko wodne, drugie i trzecie to skalniaki, czwarte
 -  jabłoń przycinana przez męża

Przyczyną jest podgórski klimat i dość duże zacienienie działki (wokół las). Jeszcze trochę potrwa zanim pochwalę się pierwszymi wiosennymi kwiatkami. Normalnych wczesnowiosennych prac ogrodowych nie dało się robić, zajęliśmy się  obcinaniem drzew. Mąż  przycinał  jabłonkę przed chałupą, ja  wierzby. Częściowo oczyściłam też ze starej farby drzwi ganku (stwierdzam jednak, że chyba muszę sobie kupć opalarkę, bo  skrobanie kilku warstw starej farby olejnej jest niesamowicie żmudne).

A na przywitanie wiosny: żółte kapcie (jak żonkile); sześć par - modele znane. Zamieszczam je w celach archiwizowania wykonanych przeze mnie robótek.






LinkWithin

Related Posts with Thumbnails