niestety nie w moim ogrodzie, bo mam tylko dwa krzaki pnącej róży i to takie dosyć rachityczne. Nie da się ukryć, że słabo rosną, a to przemarzną, a szara pleśń je zaatakuje. A tak naprawdę, to pewnie i mają mało słońca. Nie zmienia to faktu, że podziwiam róże w cudzych ogrodach urzekające pięknością barw i bogactwem kwiecia.
Dość absorbujący tydzień mam za sobą, dlatego marnie z robótkami i blogowaniem. Lista Bloggera powróciła na miejsce, można więc było nadrobić zaległości czytelnicze, a gdy znajdzie się więcej czasu, należałoby sprawdzić feedly - proponowane w komentarzach do poprzedniego postu, gdzie ponoć spokojnie można stworzyć listę czytelniczą blogów nas interesujących.
Tymczasem tylko kolejne chusteczki dla dziewczynki uszyte przez prababcię:
I jeszcze jedna cieniutka zrobiona przeze mnie z bawełny na maszynie:
.