Zmieniłam w tym roku szydełkową kapę na taką grubą - pikowaną. Poduszka została obleczona w haftowaną szydełkową poszewkę.
Na nocnym stoliku książki francuskie mojej babci (sprzed II wojny światowej): modlitewnik i jakaś powieść.
Stara maszyna do szycia po mojej babci, na której siedzi porcelanowa lalka. W tle przedwojenna torebka mojej babci.
Dwie podobne lale trafiły na niebieską półeczkę nad łóżkiem, na której leżą pamiętniki (jeszcze moje - dziewczęce). Granatowy został przyniesiony przez Mikołaja (miałam wówczas chyba 9 lat), a drugi w drewnianych okładkach to prezent z Muszyny (od mojej cioci).
Pokój jest ulubiony przez dużą psicę, która systematycznie, jeżeli tylko zostawi się otwarte drzwi, włazi na łóżko i je demoluje: drapie pościel, niszczy narzuty i oczywiście błoci. Potrafi podrzeć prześcieradło na strzępy... Stąd ciągle mam problem, bo wkurzam się, kiedy mąż zapomni zamknąć drzwi, a psica zdąży wprowadzić swoje porządki. A z kolei staram się otwierać okno i drzwi na przestrzał, by wietrzyć pomieszczenie.