Jako, że znalazłam się w takiej grupie wiekowej, że państwo zapewnia mi bezpłatne badanie mammograficzne w ramach Populacyjnego Programu Wczesnego Wykrywania Raka Piersi - skorzystałam. Było to już moje trzecie badanie (co dwa lata). Pismo informujące o tym programie NFZ przyszło pocztą do domu - trzeba było tylko wykonać stosowny telefon, by się zarejestrować i stawić w mammobusie w umówionym terminie - co też uczyniłam.
Tym razem nie było przed drzwiami karnie sterczących pań. Jakoś wszystkie zmieściły się w środku w maleńkiej mammobusowej poczekalni. Przedział wiekowy wyraźnie +60. Trzy siedziały i mozolnie wypełniały ankiety (obowiązkowe). Zostałam poinformowana, że też powinnam. W międzyczasie jedna wyszła, przyszły dwie. Wszystkie miały problem z wypełnieniem - nie z powodu demencji, ale okularów. Więc któraś nie zabrała okularów do czytania, inna żadnych okularów nie miała, więc przeczytać druku nie dała rady. Ta, która okulary posiadała, czytała jej na głos i wskazywała pozycje. Ja akurat miałam swoje do czytania, więc bezproblemowo wypełniłam rubryczki.
Weszła kolejna pani. Mówię więc do niej: "proszę wypełnić ankietę" wskazując kartkę.
Pani na to: "Nie dziękuję, postoję". "Ankietę trzeba wypełnić" - huknęła któraś donośnym głosem. "Aaaa" - odrzekła, wymościła sobie miejsce na ławeczce... i wyjęła okulary...
Puenta: muszę przyznać, że panie w dużym procencie były zadbane, starannie ubrane, miały ładne fryzurki, pomalowane paznokcie. Prawie wszystkie wystąpiły w spodniach (dżinsowych); tylko jedna włożyła spódnicę "namiot", (ja spódnicę przed kolano). Pokolenie +60 całkiem nieźle się prezentowało. No cóż, w tym wieku ujawniają się za to inne deficyty...