i migawki z lasu:
A tu front robót: kładę kostkę granitową.
W tamtym roku, kiedy doprowadzaliśmy kananlizację, poprzedni chodniczek został rozebrany. Teraz postanowiłam, że zrobimy szerszy i dłuższy, żeby było wiecej miejsca przed domem na stolik i krzesła. Jeszcze przed "jesienią sierpniową" wybraliśmy ziemię, wkopaliśmy krawężniki i utwardzili podłoże. Deszcze przerwały pracę, teraz ją kończę - kładę tę kostkę, co wbrew pozorom jest dość trudne, ze względu na to, że materiał z odzysku jest nierówny i kostka nie ma regularnych kształtów. Jest to placyk 5 x 1,40 m, a więc dość spory. Praca posuwa się żmudnie, a ręce i kręgosłup bolą.
* * *
Wszystkim Komentującym serdecznie dziękuję za zainteresowanie Ifą i życzenia zdrowia. Dzisiaj jest już zdecydowanie lepiej, psica już nie porusza się tak ostrożnie, nawet bez bólu wskakuje np. na wersalkę czy do samochodu. Odzyskała nawet chęć do zabawy i obowiązkowo musiałam z nią pograć w piłkę.Robótkowo też jakoś mi nie wychodzi. Zrobiłam dla Matyldy bluzkę, która po namoczeniu zrobiła się jakaś taka jakby za duża. Włóczka to bawełna z wiskozą - robiłam naprawdę dość ściśle, a i tak jakoś się to rozcągnęło. Czuję, że ten wyrób nie zostanie zaakceptowany przez córkę.
Właściwie to na wszystko brakuje mi czasu - nie mam go na tyle,żeby systematycznie i sensownie przygotowywać posty z wycieczki na Kresy Wschodnie. Na pewno skończę tę relację, nawet dla siebie - by utrwalić zdobytą wiedzę i pokazać zdjęcia.