niemal wiosennej aurze, poranek przywitał nas obfitymi opadami mokrego śniegu. Kiedy postanowiłam wyruszyć na zakupy, musiałam się zdrowo namachać przy odśnieżaniu auta (mokrego paskudztwa było pewnie z 15 cm). Mimo, że nie był to wczesny ranek, ulice miasteczka niemal puste (ludzie zapewne obawiali się tej niepewnej i niebezpiecznej pogody). Zdziwiły mnie też luzy na parkingu pod centrum handlowym w mieście. Kiedy wróciłam zabrałam się za kucharzenie. Zrobiłam na obiad paluszki (dla męża i mamy), a następnie zabrałam się za przygotowanie różności dla siebie.
Mleko owsiane:
Na bazie mleka owsianego lub kokosowego robię sobie codziennie owsiankę. Taki słoik mleka (przechowywany w lodówce) wystarcza mi na trzy razy.
Do wspomnianej wyżej owsianki dodaję około 2 łyżek jabłek ze słoika (rano przed pracą nie mam czasu, by bawić się w ucieranie jabłka), więc daję gotowe ze słoika. A, że zapasy na wyczerpaniu - należało je uzupełnić.
Potem - wykorzystując m.in. pulpę owsianą z mleka owsianego i wiórki kokosowe z poprzedniej produkcji mleka kokosowego upiekłam sobie ciasteczka owsiane. Są one efektem modyfikacji i własnych eksperymentów jakiegoś przepisu znalezionego w sieci. Wzbogacone ziarnami, otrębami owsianymi, płatkami owsianymi, żurawiną itp. stanowią doskonały deser na podwieczorek.
Na koniec przygotowałam miksturę czosnkowo-cytrynową, którą w zimie piję profilaktycznie.
Muszę jednak stwierdzić, że pita kilka razy dziennie, kiedy zapadłam na zapalenie oskrzeli - postawiła mnie na nogi. A herbatka z kwiatów czarnego bzu dała lepszy efekt leczniczy, aniżeli jakiekolwiek syropy. Polecam więc naturalne sposoby walki z przeziębieniami. Miksturę po 24 godzinach odcedzam, dodaję miód, następnie przelewam do ciemnych butelek, które przechowuję w lodówce.