Druty 5,5 mm; włóczka 100%wełny (brak innych danych), zużycie 170 g
Chociaż chusta została wykonana z grubej wełny, robiła mi się mozolnie (źle obliczyłam zużycie, a miałam tylko 17 dkg) i w rezultacie musiałam spruć jeden motyw, by wystarczyło na bordiurę. Chusta ma ciepły beżowy kolor i świetnie grzeje. Jak widać ten wzór na grubej włóczce prezentuje się całkiem nieźle.
W międzyczasie, zrobiłam jeszcze popielatą i kończę fioletową tym samym wzorem (czekają na obfotografowanie).Ciekawostką jest to, że są wykonane z różnych włóczek i każda wygląda odmiennie. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tyle chust robię jednym wzorem - no idę na łatwiznę, gdyż wzór już znam niemal na pamięć i mogę względnie szybko zrobić taką chustę. A i tak mają trafić do różnych osób. Chcę się odrobić z tymi chustami, które mają być podarowane, by w końcu zrobić coś dla siebie (jakiś mały sweterek, może tunikę).
Detal
* * *
Dziękuje za miłe komentarze.
Do Anny - mam ostanio bardzo mało czasu i może dopiero w przyszłym tygodniu znajdę go trochę, by przygotować jakiś "łopatologiczny" opis wykonania przekręconego komina. Najlepiej byłoby go robić raz jeszcze i fotografować, a ja jakoś takiego komina teraz nie planowałam (mam w planach coś innego).
Jeżeli nie pomagają ci załączone linki - musisz uzbroić się w cierpliwość i poczekać.
Nie mam nawet czasu, by przygotować jakiegoś sensownego posta na blog. Obowiązki mnie po prostu pożerają i kiedy w końcu "złapię" parę godzin, to przetwarzam je na chusty (dzierganie chust wciąga).
Poskarżę się nieco. Dzisiaj moje suczydło tak przywaliło mi w twarz, a konkretnie w czoło, że wyskoczyła mi śliwa wielkości śliwy właśnie. Ten strzał w twarz był przypadkowy, gdyż schyliłam się, by coś tam podnieść z podłogi, a ta kręcila się przy mnie i jakoś tak trafiła łbem. Jej nic - czachę ma twardą, mnie zamroczyło. Przykładanie oziębionego noża nic nie dało. Tak oszpecona (kiedy to zsinieje) będę jeździć po cmentarzach i chodzić do pracy.
Jesienny wianek dla moich blogowych gości: