Było ciepło, wietrznie i w mieście zginęły do końca resztki śniegu. Na blogach również zakwitła wiosna. Pojawiają się zdjęcia przebiśniegów i krokusów. A czym ja się mam pochwalić? Dwa dni temu zerwałam bazie i powiesiłam na nich moje płaskie pisanki:
A w naszym ogrodzie, chociaż ciepło, śnieg nadal leży (zdjęcia dzisiejsze):
Na pierwszym zdjęciu oczko wodne, drugie i trzecie to skalniaki, czwarte
- jabłoń przycinana przez męża
Przyczyną jest podgórski klimat i dość duże zacienienie działki (wokół las). Jeszcze trochę potrwa zanim pochwalę się pierwszymi wiosennymi kwiatkami. Normalnych wczesnowiosennych prac ogrodowych nie dało się robić, zajęliśmy się obcinaniem drzew. Mąż przycinał jabłonkę przed chałupą, ja wierzby. Częściowo oczyściłam też ze starej farby drzwi ganku (stwierdzam jednak, że chyba muszę sobie kupć opalarkę, bo skrobanie kilku warstw starej farby olejnej jest niesamowicie żmudne).
A na przywitanie wiosny: żółte kapcie (jak żonkile); sześć par - modele znane. Zamieszczam je w celach archiwizowania wykonanych przeze mnie robótek.