Psica już od czwartej po południu dręczyła, żeby iść. Przyzwyczaiła się, że codziennie idzie się z nią do lasu, albo w pola i nie odpuści. Samopoczucie jej się wybitnie poprawiło: bardzo chętnie bawi się, szaleje z piłką, szuka ukrytej zabawki.
Dziś postanowiłam udać się do krzyża milenijnego na wzgórzu górującym nad Zagórzem. Lubię tę trasę i dośc często tam wędruję (muszę zmieniać miejsca spacerów, bo Ifka się nudzi, jeżeli ciągle chodzi się w te same miejsca).
Najpierw idziemy leśnymi ścieżkami:
Ifka wyczuła jakieś ptaki...
W takich błotnych leśnych kałużach uwielbia zażywać kąpieli
Potem dochodzimy do plantacji wierzby i wędrujemy ścieżką miedzy łąkami, szkółkami leśnymi, by dojść do krzyża, skąd roztacza się panorama Zagórza:
Stąd widać ruiny klasztoru, białe ściany kościoła i kopułę cerkwi;
czasem można dojrzeć Osławę
Odpoczywam na ławce (mam malutką chwilkę na relaks w mym zabieganym życiu), patrzę w niebo:
Ifka też przysiadła:
Jesień bardzo się spieszy: