kręcę na drutach bawełniany szalony sweterek (szalony, bo kolor okazał się zbyt jaskrawy). Czasu mam mało, praca absorbuje, do tego dochodzi pomoc mamie i praca w ogrodzie (jak zwykle jestem spóźniona z pracami ogrodowymi, bo niemal zawsze, kiedy wypada sobota - pada deszcz). Dziś jednak aura podarowała pogodę prawdziwie letnią, toteż starałam się w tym upale nadgonić zaległości. Z kolei kręgosłup zaczął mi się dawać we znaki (chyba znudziła mu się pozycja w ciagłym pochyleniu); prawa ręka i bark - przesilone, także powiedziały: "już dość". Przesilona dłoń drętwieje mi niestety podczas drutowania. Ale dość już narzekania, jeżeli chce się cieszyć oczy pięknem przyrody w ogrodzie - trzeba pracować.
Dziś więc tylko migawka:
Kwitną pełniki, dąbrówka, rośliny skalne. W końcu rozwinęły się bzy i konwalie. Na kamieniach wygrzewają się jaszczurki uciekające błyskawicznie, kiedy tylko się zbliżę:
Ta jaszczurka ma tylko jedno ujęcie - udało mi sie zrobić fotkę, zanim zniknęła w gęstwinie liści
Dodaję także kilka fotografii miniatur architektury sakralnej z Ośrodeka Caritas Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach: