Ostatnie dni były cudowne, pogoda prawdziwie jesienna umożliwiła uporanie się z większością prac ogrodowych: wysadziłam cebulowe, wykopałam dalie i rośliny kłączowe, w większości skopałam działkę. Wczoraj wyczyściłam groby na jednym z cmentarzy.
Dzisiejsze plany wycieczkowe pokrzyżował poranny deszcz (miało być pięknie: wczesna wycieczka z psami, cudne jesienne zdjęcia i wczesnopopołudniwy powrót do domu). Skończyło się na czterogodzinnym prasowaniu wypranej pościeli i dwugodzinnej wycieczce po "czołgowisku i nad stawami" - psom wystarczyło, śpią jak zabite. Ja jednak czuję niedosyt.
Robótkowo dość mizernie, coś tam pozaczynane, niedokończone, nowe pomysły tłuką się po głowie... Ot tylko jesienna serweteczka tylko dostała koronkę:
Ciaparo doskonały post edukacyjny na temat ściegu patentowego popełniła Kokotek - warto popatrzeć i cała tajemnica jak robić zostanie odkryta.
Czy moje Czytelniczki są zainteresowane przybliżeniem sposobu wykonania czapek niemowlęcych (dwóch pierwszych) z poprzedniego postu? Przygotować opis?