Czytuję niekiedy artykuły czy wywiady umieszczane w Internecie. Jest to wygodne - rzadziej kupuję gazety „papierowe”. I nieustannie dziwi mnie współczesna polszczyzna młodych dziennikarzy, których często poziom znajomości języka narodowego jest mierny, i którzy chyba mało czytają dobrej literatury. Żyją szybko, piszą szybko. Może i znają języki, co ułatwia im poruszanie się w świecie bez granic i Internecie. A jednak drażni mnie ich polszczyzna. Wiem, że nie unikniemy zapożyczeń i kalek językowych, wiem, że świat mknie do przodu z niewyobrażalną szybkością, wiem, że żeby być, trzeba mieć nie tylko talent, ale i siłę przebicia, często tupet i pewność siebie.
No więc przeczytałam wywiad z Ewą Ewart autorką filmu „W milczeniu” (rozmowy z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej). Młoda dziennikarka Joanna Bartmańska zadaje pani Ewart pytania bardziej lub mniej zgrabnie sformułowane (mam jednak wrażenie, że nie do końca przemyślała strukturę i tematykę wywiadu). W pewnym jednak momencie dobiła mnie pytaniem:
Jak się Pani resetuje po trudnych rozmowach? Oczy mi się zrobiły po tym pytaniu, jak przysłowiowe talarki. W swej naiwności sądziłam do tej pory, że „resetuje się” komputer lub jakiś inny sprzęt, co potwierdził mi słownik podający taką oto definicję:
resetować - uruchamiać ponownie, rozpoczynać od nowa pracę danego urządzenia bądź programu. Ale człowiek? Pani Ewart zgrabnie wybrnęła odpowiadając na pytanie (zdaje się, że ze dwadzieścia lat przebywa za granicą, sprawnie posługuje się językiem angielskim – dlatego pewne ten koszmarek językowy jej nie zdziwił). Odpowiedziała, że „resetować się” czasu jeszcze nie miała i ma nadzieję, że „zresetuje się” dopiero po 10 kwietnia.
A o co właściwie tak naprawdę chodziło obu paniom z tym „resetowaniem się”? Zapewne o jakieś odreagowanie emocji po etapie trudnej pracy, pozbycie się stresu, wyciszenie wewnętrzne, odpoczynek psychiczny. Czyż wymienione przeze mnie synonimy nie byłyby zgrabniejsze? Potem przeczytałam sobie jeszcze
profil pani Bartmańskiej i dowiedziałam się, że jest redaktorką serwisu „Życie gwiazd” „Grupa Onet.pl” i może warto by było, żeby jednak swój warsztat dziennikarski tam pilnie nadal szlifowała, a nie brała się za prowadzenie wywiadów na poważne tematy. Celebrytów (słowo robiące obecnie karierę w mediach) może pytać o to jak „resetują się” po ciężkim dniu.
A na
takiej stronce znalazłam jeszcze jedną definicję:
resetować się - (od ang. reset) celowe odreagowanie alkoholowe; upić się do utraty świadomości.
Przeczytałam też tam dialog udowadniający znaczenie związku wyrazowego „resetować się”:
-Roman,co ty dzisiaj taki przedwczorajszy?
-A...stara mnie wnerwiła i się musiałem zresetować.
Odprężywszy się dzisiaj nieco po ciężkim tygodniu pokazuję:
A ) prezent z rozdawajki od
anabell :
której bardzo, bardzo dziękuję - bo naszyjnik mnie zauroczył, kiedy zobaczyłam go na jej blogu.
B) symptomy wiosny w mojej okolicy:
C) prezent, który sprawiłam sobie z okazji bez okazji: druty „KnitPro” metalowe:
Kiedy zakosztowałam robótkowania na addikach (a kupiłam sobie niemal wszystkie rozmiary, niektóre po dwa komplety), przestałam robić na innych drutach. "KnitPro" zapowiadają się równie ciekawie – mają ostrzejsze szpice i lepiej nadają się do włóczek np. rozwarstwiających się. W każdym razie zrobiłam sobie na tych drutach próbkę i robota na nich zapowiada się rewelacyjnie. Mało tego przełożyłam dotychczasową robótkę na "KnitPro" 4 mm i na nich "jadę" dalej. Oczywiście kombinowałam (jak koń pod górę) z kluczykiem dodanym do kompletu, a mającym się przydać do skręcania drutów z żyłką i rozgryzałam jego działanie, by w końcu na "Forum u Maranty" przeczytać, że kluczyk owszem służy tylko do lepszego obracania druta podczas skręcania i wcale nie ma zadania, które klasycznie kluczom przypisujemy...