Jeszcze zimowo. Właściwie to należałoby myśleć już o wiosennych projektach. Jednak zima nie odpuszcza i narzuca dzierganie zimowych rzeczy. Szczerze mówiąc dokucza mi już bardzo. Nie mogę uprawiać sportów zimowych w tym roku ze względu na kręgosłup – nawet ulubione biegówki sobie odpuściłam. A chodzenie z psicą na spacery jest utrudnione ze względu na ostatnie opady śniegu. Tak dowaliło, że w polach jestem jedyną osobą przecierającą szlaki w śniegu po kolana, albo wyżej. W lesie nie lepiej, zanim dostałam się pod osłonę drzew, też musiałam przebrnąć przez spore śniegi. Nawet nad Sanem, gdzie na spacery chodzi z psami więcej osób – nie jest przedeptane. Czekam więc na zwyczajnie, aż przestanie padać i przyjdą roztopy.
Zgłosiłam się do wspólnego robótkowania na blogu olimpijskim:
Robótkowe igrzyska olimpijskie. Pomysły chodziły mi po głowie różne, jednak doszłam do wniosku, że nazbyt ambitnego projektu nie zrealizuję. Przyjechała Matylda na ferie, a to oznacza mniej czasu na robótki. Dlatego pewnie przygotuję olimpijską kolekcję kapci ( hehe – poszłam na łatwiznę, bo kapcie i tak robię).
Dziś skromnie – narzutka/ponczo/ocieplacz na plecy z bardzo grubej włóczki, a wykonane na wzór poncza z kominem (tyle, że bez komina):
Druty: 7 mm; włóczka: „Kartonu yunulu as” (70% akryl, 30% wełna), 103 m/100 g zużycie 250 g
Może jutro uda mi się usiąść i sensownie napisać opis kapelusza. Proszę o cierpliwość.