Na tym zdjęciu królik ostatecznie zdecydował się na powrót do klatki
Z czasem zdecydowałyśmy się na wypuszczanie królika bez zabezpieczania pasa w kaganiec - i jak się okazało - nic strasznego się nie stało, Czesio nie został pożarty... Owszem Ifunia bardzo podnieca się Czesiem, słyszy odgłos otwieranej klatki, kiedy śpi w przedpokoju mocnym snem psa zmęczonego trudami dnia. Przychodzi natychmiast, przybierając postawę skradającego się wyżła. Kładzie się na dywanie i śledzi wszystkie ruchy Czesia. Niekiedy usiłuje go zaczepiać, naszczekując zabawowo, próbując polizać, albo pacnąć łapą. Oczywiście instynkt łowiecki włącza się, kiedy królik zaczyna zbyt szybko się poruszać. Obiekt w ruchu należy złapać... Ale sprytny Czesio ewakuuje się pod fotel i łowy zostają zawieszone.
Czesław chyba całkowicie zatracił instynkt samozachowawczy. Niekiedy wykonuje efektowne podskoki kpiąc sobie w żywe oczy z psa. Drzwiczki klatki ma otwarte i zawsze, gdy czuje zagrożenie do tej klatki ucieka, teraz także mógłby to robić, ale nie - prowokuje psa zachodząc go od tyłu i wąchając, przechadzając się za klatką, pod fotelem, pod stołem. Na koniec pakuje się do pudełka z suszkami, które dla niego przygotowuję i podjada, nic sobie nie robiąc z suczydła:
I tak oboje leżą pyszczek w pyszczek. Ifa nie wytrzymuje i często królika liże po uszach. Oczywiście cała sytuacja jest kontrolowana, bo tak do końca nie mam pewności, jaki byłby finał. Raczej nieczęsto królik z własnej woli wraca do klatki. To ja zmęczona kontrolowaniem sytuacji, biorę w końcu futrzastego i pakuję do jego pomieszczenia. Zwierzaki zmęczone brataniem się padają: