Zrobiłam pesto czosnkowe z łodyg kwiatostanu czosnku. Ponieważ już zawiązały się cebulki powietrzne, łodygi były nieco zdrewniałe i nie za bardzo chciały poddać się blendowaniu. Przepuściłam je więc (razem z ziarnami słonecznika) przez maszynkę do mięsa - dało to zadawalający efekt rozdrobnienia.
Potem już tylko sól i olej. Dodałam rzepakowy (sanocki), bo taki miałam w domu.
Ubiłam zawartość ciasno w słoiczkach, na górze przykryłam jeszcze olejem i gotowe.
Pierwsze próby smakowania wypadły bardzo dobrze. Łyżeczka czosnkowego pesto dodana do sosu gulaszowego, ciekawie wzbogaciła smak. Nie wspomnę już o makaronie razowym potraktowanym odrobiną tego specyfiku...
Kto ma jeszcze na grządce zimowy czosnek z kwiatowymi łodygami - może popróbować zrobić takie pesto.