Do Orlego Kamienia nie doszłam, niestety. W miejscu, w który zbiegał się żółty szlak (którym wędrowałam) z czerwonym - zawróciłam. Zrobiło mi się w pewnym momencie nieswojo. Nikogusieńko na trasie, zupełnie pusto i cicho. Na szlaku co jakiś czas leżąpowalone drzewa, które trzeba omijać. Zaczęłam się obawiać dzików. Chodzą licznie po tym terenie i ryją nawet nad stawami. Zwykle się tym nie przejmuję, ale pora roku nie sprzyja samotnym wyprawom. Psy by nie obroniły - strachliwa Ifa zawsze chowa się za mnie. Tola malutka, a Hirka trzeba pilnować.
Trasa: od domu - most olchowski - brzeg Sanu - wyjście przy Policji - kawałeczek obok stawu - "czołgowisko" - podejście w górę do żółtego szlaku - żółty szlak w kierunku Orlego Kamienia - miejsce zbiegnięcia się szlaku żółtego, czerwonego i szwejkowskiego - powrót. Z powrotem ominęłam łąki "czołgowiska" i zeszłam kawałek budowaną obecnie drogą, by potem wejść na trasę przy stawie.
Wzdłuż Sanu i na "czołgowisku" spuściłam Hirka ze smyczy
W lesie już wędrował "na sznurku". Obawiałam się,
że żądny przygód młodzieniec może mi uciec.
Tu powalone na ścieżkę drzewo
Moje psice nigdy się nie oddalają. Ifa może iść luzem i chociaż jest psem myśliwskim, sama zbyt daleko nie odbiegnie. Nieustannie ma wzrokowy kontakt z osobą, z którą wędruje. Nawet nie muszę jej przywoływać. To mała Tola częściej przepada w ostępach leśnych i niekiedy trzeba ją wołać. Sama nie wiem jak taka malizna orientuje się w topografii terenu.
Próba uchwycenia widoku na miasto (zbliżenie obrazu w aparacie).
Zdjęcie nie oddaje prawdziwych widoków. Dzisiaj miasto w oddali niezwykle się srebrzyło
Dotarłam do tego miejsca
A takim słońcem żegnało popołudnie:
Staw
San