Naszego nowego pieska przywiozłyśmy aż spod Starego Sącza. Tym razem miał być mniejszy, niż Ifunia, ale charakterny. No i pojawiła się Lucy - jack russell terrier. Pozornie Lusia nie spełnia wszystkich wskaźników rasy. Jest cała biała - nie ma łat charakterystycznych dla jacka, ma tylko łatki na skórze i delikatnie nakrapiane uszka.
Wzięłam już nieco starszego pieska - miała 9 miesięcy, bo nie czułam się na siłach, by uczyć go czystości. Lucy bardzo tęskniła za poprzednimi właścicielami, przez kilka dni nie chciała jeść i załatwiała się tylko dwa razy na dobę. W domu zachowywała się zbyt poddańczo i nieustannie za mną chodziła. Nie akceptowała na początku męża, ale córkę z dziewczynkami szybko polubiła. Może dziewczynki kojarzyły jej się z dziećmi z poprzedniego domku. Najgorsze było to, że poddawała się głaskaniu, ale w ogóle nie patrzyła w oczy, swoje ciągle mrużyła.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNFr3_qYpjcMRwxCcOch942w8eg2b2qnqRvGnJ5aCTzLRutetuh5aZZPRAPWAd-GaUb0S5tgDV_d26r96fKtWgY3zopy20XeCsmDRrmeE3ij4bfGpKIbtD-fSUatg-5YYLYPRw55m8q3bNCz2gnooBwa6ROTiNTPPtoWTX-pWkGcQgewtC9wkKl27QtUk/w300-h400/IMG_3197.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIcRXpX2DfN0_Ph3BksEK1UMALd8ExAt1fW4hT3_uCXD6xkmdxdYk9Ekpi4W-ixPjG1GX973bsNNTubqeFHCoZe6UMv7iJ06MoitxFZG2kjpyBpAVz8BzMJjSie34NIaKBwadwXM_E8UQhgAMlQUfAXL4Wd49mqyze71rDaOExUQfvjmXjNHh6l03JOQ8/w300-h400/IMG_3225.JPG)
Obecnie już przyzwyczaiła się do nas, uwielbia męża, uczy się dość szybko nowych komend, do upadłego potrafi bawić się z psami córki. Jest znacznie spokojniejsza i przestała za mną chodzić krok w krok. Nadal jest przytulaśna, chociaż na przywitanie, jeszcze przy poprzednich właścicielach, ugryzła mnie w rękę. Przekonaliśmy się, że należy na nią uważać, bo atakuje np. rehabilitanta przychodzącego do męża - nie odpowiada jej, że obcy pan coś z mężem robi. Tu zapaliło się dla nas światełko, że trzeba reagować (żaden mój pies nigdy nikogo nie ugryzł) - jest to dla mnie nowa sytuacja.
Lusia (hodowlane imię Doda) nie jest psem bardzo ruchliwym. Niestety nie umie się bawić, majtanie jej sznurem przed nosem, czy rzucanie piłeczką - zupełnie ignoruje. Też pierwszy raz widzę pieska, który nie chce się bawić, jedynie biega za piłką z innymi psami, ale piłki nie podejmie i nie przyniesie.
Tak to jest: bierze się trzymiesięcznego szczeniaka, ściera się siki i formuje pieska według swoich oczekiwań. Z kolei starszy piesek przynosi ze sobą już nieco ukształtowany charakter.
W końcu Lucy zaczęła patrzeć mi w oczy, dzielnie chodzi na 5 km spacery (ostatnie upały trochę męczyły i psy i mnie), bardzo ładnie załatwia się na zewnątrz i poddaje się nauce. Przychodzi na przywołanie "chodź do Marty", siada na komendę, prosi, zostaje w wyznaczonym miejscu.
Mam nadzieję, że nauczę ją wszystkiego, co powinien umieć taki piesek.