Prezentowany w poprzednim poście kocyk ma wymiary 110 x 110 cm. Początkowo rozciągnięty na drutach był nieco większy, jednak później się wstąpił. Planowałam go w rozmiarze 140 x 140, ale nie wystarczyło mi sił na to, by go dalej robić (byłam chora i właściwie z gorączką machałam drutami trzy dni na okrągło - razem 25 godzin; wiedziałam też, później już czasu nie będę miała na robótkowanie). Pod koniec jedno okrążenie z ażurem robiłam około 30 min.
Druty 3,5 mm; włóczka "Baby Merino Dropsa"; 100% wełny; 175 m/50 g; zużycie 250 g
Włóczka "Merino Baby" jest bardzo wdzięczna, dobrze się z niej robi, wyrób po namoczeniu mięknie i staje się niemal jedwabisty. Trafił mi się jednak jeden wybrakowany motek: w 50 g były aż trzy supły; zdarza się też, że włóczka jest nierówna: są odcinki grubsze i nieco cieńsze.
Sporo czasu spędziłam na dywagacjach: jaki wybrać wzór. Początkowo chciałam zrobić kocyk w stylu szali estońskich, jednak stwierdziłam, że mam za mało czasu na realizację (za późno się za to zabrałam). Toteż poszłam na kompromisy i skorzystałam ze wzoru, który znalazłam na blogu Kolorowy świat włóczek i mulin - za co dziękuję. Bordiura to zwykły wzór fali:
Tu na kolorowym tle
Kocyk robiłam od środka (od 12 oczek), dzieląc cztery części jednym oczkiem środkowym, przy którym robiłam narzuty. Wzór jest łatwy do zapamiętania i bardzo dobrze się komponuje z taką techniką dziania. Bordiurę rozliczyłam zgodnie z powtarzalnością motywów, dzieliłam jednak motywy markerami, żeby się nie zgubić. Oczka spuściłam luźno - tak jak przy wykańczaniu chust (nie robiłam łuczków szydełkowych).