Obserwatorzy

niedziela, 29 listopada 2015

Spódnica na drutach (1) moherowa

Dziś prezentuję zupełnie nietypową spódnicę. Bo nie dość, że jest marszczona, to jeszcze moherowa...

 

Od kiedy odzyskałam niemal młodzieńcze rozmiary, z upodobaniem chadzam w spódnicach. A, że wróciły różnego rodzaju układane w fałdy i plisowane - takie wkładam i czuję się w nich całkiem dobrze.


Druty 5,5 mm; włóczka "Mohair" (Inter-Fox); 260 m/50 g, 70% akryl + 30% moher; oraz druga nitka: wełna 100% niewiadomego pochodzenia; zużycie 270 g + trzecia nitka jasnopopielatej cieniutkiej wełny (paski na spódnicy)

No więc już od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie, żeby zrobić sobie spódnicę na drutach, taką z karczkiem i od karczka marszczoną (nosiłam takie w lecie). Włóczka musiała być lekka i niegruba. A, że w moich przepastnych zapasach sporo różności - wymyśliłam spódnicę z moheru. 100 gramów grafitowego nie wystarczyło na taką szeroką spódniczkę, dodałam druga cieniutką nitkę wełenki ze szpuli (niewiadomego pochodzenia). Okazało się, że i tego nie wystarczy, dlatego dół spódnicy jest w paski (motek włóczki w kolorze popielatym). Pasek spódnicy też zrobiłam w jaśniejszym kolorze.





Spódnica robiona jest od góry - od paska, potem wykonałam karczek i po jednym rzędzie  francuskiego dodałam oczka na marszczenie spódnicy. Następnie już "leciałam" prosto w dół, by na odpowiedniej długości zakończyć dół i-cordem. Dzięki temu zupełnie się nie zawija.



Sesja w ogrodzie w Zagórzu. Spódniczka jeszcze nieco wilgotna (po namoczeniu), ale układa się nieźle. Jest bardzo lekka i lejąca. Myślę, że mnie nie pogrubia, a równoważy proporcje sylwetki (w biodrach jestem węższa, niż w biuście).

niedziela, 22 listopada 2015

Chusta

Prawie dwa lata upłynęły zanim powstała. Jakoś jesienią 2013 r. kupiłam w Krakowie na Karmelickiej włóczkę z cekinami "Galaxy" w kolorze perłowego popielu na czapkę i chustę. Czapkę zrobiłam, a jakże, jeszcze tamtej jesieni. Koncepcja odnośnie chusty zmieniała się nieustannie: miała być ażurowa (nie mogłam zdecydować się na wzór), następnie w paski. Dwa lata przeleciały i nagle pomyślałam: zrobię ją wzorem francuskim. A więc jak zwykle poszłam w minimalizm. Trzy wieczory i chusta jest, nie za duża, ale też nie za mała. Dokładnie w sam raz do omotania szyi na czas tych późnojesiennych chłodów.


Włóczka "Galaxy" (65% akryl, 31% wełna, 4% soft payette); 175 m/50 g;
zużycie 131 g: druty 4 mm

Chusta jest robiona asymetrycznie (od jednego rogu). Początkowo rozważałam wykończenie jej ażurową bordiurą, jednak pewnie zabrakłoby mi włóczki. Wykończyłam ją wobec tego maleńkimi ząbkami (pikotkami), wyrobiwszy włóczkę niemal do ostatniego metra.


No i w końcu jest komplet z czapką.


Produkt finalny z mieszanki akrylu z wełną zrobiony splotem francuskim bardzo mnie satysfakcjonuje; chusta nie jest zbyt gruba, jest miękka i lejąca, właśnie taka o jakiej myślałam. Można ją zamotać jak komin, a w stanie rozłożonym nakryć marznące plecy w pomieszczeniu.
Aż dwóch lat mi trzeba było by sfinalizować projekt...

sobota, 21 listopada 2015

Kapcie

jeszcze letnie, zrobione z nitek bawełniano-akrylowych, przepadły gdzieś w zbiorach zdjęć. Zrobione oczywiście według tego opisu, tyle że pozbawione poprzecznego paska na wierzchu stopy.



Długie jesienne wieczory sprzyjają dzierganiu. Coś tam robię na drutach, jednak krótki, ponury dzień nie sprzyja fotografowaniu. Kiedy w końcu mam czas - jest już wieczór i w sztucznym świetle ciężko robi się zdjęcia.

czwartek, 12 listopada 2015

Kolejne czapki dla dziewczynki

Niebawem Wandzia ponownie nas odwiedzi. Czekają już na nią nowe czapki. Powstały z resztek włóczek. Kolorowa: z mieszanki neonowych kolorów - moteczek został wykorzystany niemal do ostatniego centymetra. Zapewne czapka będzie nieco za głęboka, ale można ściągacz podwinąć:


Druga czapka powstałą z resztek różowej włóczki. Jak wygląda - widać:


Tym razem ozdobiłam ją granatową kokardą z guzikiem. Zobaczymy czy  czapki zostaną zaakceptowane, gdyż Wandzia, jak już kiedyś wspomniałam, mówi: "dziewczynki noszą czapki z guzikami"...

środa, 11 listopada 2015

Dzianinowe paznokcie (Knitted nails)

to nowa moda zdobienia paznokci. Warta wspomnienia na blogu o tematyce dziewiarskiej jako dość interesujący trend inspirowany dzianiną. Malunki na paznokciach imitują sploty dziewiarskie. Mogą być to wzory tzw. pończosznicze, warkoczowe czy nawet żakardy. Zdobi się tak wszystkie, lub wybrane paznokcie, a blogerki modowe udzielają licznych rad jak taki manicure wykonać. Ja oczywiście pominę tu opis techniki wykonania. Post ten powstaje jedynie z kronikarskiej konieczności zasygnalizowania faktu, jak moda dzianinowa przenika do innych dziedzin życia.

  Zdjęcie stąd
 
Zdjęcie stąd 

Ponoć taki manicure pasuję zarówno do dżinsów jak i do sukni wieczorowej.

  Zdjęcie stąd

Zdjęcie stąd

Kiedy wklepiemy w wyszukiwarkę hasło: "Knitted nails" - wyświetli nam się do woli obrazków paznokci tak ozdobionych.

Źródło:
http://www.joy.pl/uroda/1977/to-bedzie-hit-wszystkich-blogerek-knitted-nails
http://metrocafe.pl/metrocafe/1,145523,19168742,knitted-nails-paznokciowa-moda-idealna-na-jesien.html

niedziela, 1 listopada 2015

Jesień

podarowała nam, przynajmniej w Sanoku, wspaniałe pogodowo dni. Wczoraj uwinęliśmy się z wizytami na cmentarzach do 14.00. Zdecydowałam więc, że trzeba zaczerpnąć świeżego powietrza oraz wybiegać psy. Po szybkim obiedzie zabrałam "dziewczyny" do auta i hajda na czołgowisko. Zaczęłyśmy od Sanu,


by potem ruszyć (jak zwykle) wzdłuż stawów, dojść do czołgowiska, wspiąć się w stronę lasu, przemaszerować leśną drogą i wrócić na parking. Tym razem niespiesznie wędrowałam z kijami i cieszyłam się ostatnimi promieniami słońca.

Beżowe trawy, żółte i brązowe liście oraz błękit nieba - taki mógłby być układ kolorów na swetrze...
 
 a może taki?
 


Spoglądałam na Ifkę, która poprzedniego dnia nadwyrężyła sobie prawe biodro i kulała. Wieczorem była tak biedna, że pierwszy raz szukała pomocy u człowieka. Zaaplikowałam jej środek przeciwbólowy i rano było już zdecydowanie lepiej. Kiedy się wybierałam na spacer, pomimo jeszcze nie najlepszej formy, psica zdecydowanie zadeklarowała, że też idzie. Widziałam, że noga zaczęła ponownie boleć tak po 3 km marszu, ale szczęśliwie pokonała cały dystans i dzisiaj jest już w dobrej formie.


 Tak wygląda dróżka przy stawach -zryta przez dziki
 

Tymczasem cieszyłyśmy się przyrodą, słońcem odbijającym późne promienie w wodzie Sanu i stawów, barwami jesieni, zapachem spadłych liści. Psice szalały: Ifka wkroczyła do rzeki, potem kąpała się w stawie, tropiła bażanty, wywąchiwała ślady dzików i saren. Tola poszczekiwała radośnie i gnała za dużą.

 A taki wrabiany wzór można by wykonać na swetrze
 




Żegnało nas zachodzące słońce, które czerwoną kulą chyliło się ku zachodowi.

Dziś ponownie przeżywaliśmy chwile zadumy przy grobach najbliższych zmarłych, opuszczonych, poległych żołnierzy i tych których grobów nie ma...Antonin

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails