Od kiedy odzyskałam niemal młodzieńcze rozmiary, z upodobaniem chadzam w spódnicach. A, że wróciły różnego rodzaju układane w fałdy i plisowane - takie wkładam i czuję się w nich całkiem dobrze.
Druty 5,5 mm; włóczka "Mohair" (Inter-Fox); 260 m/50 g, 70% akryl + 30% moher; oraz druga nitka: wełna 100% niewiadomego pochodzenia; zużycie 270 g + trzecia nitka jasnopopielatej cieniutkiej wełny (paski na spódnicy)
No więc już od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie, żeby zrobić sobie spódnicę na drutach, taką z karczkiem i od karczka marszczoną (nosiłam takie w lecie). Włóczka musiała być lekka i niegruba. A, że w moich przepastnych zapasach sporo różności - wymyśliłam spódnicę z moheru. 100 gramów grafitowego nie wystarczyło na taką szeroką spódniczkę, dodałam druga cieniutką nitkę wełenki ze szpuli (niewiadomego pochodzenia). Okazało się, że i tego nie wystarczy, dlatego dół spódnicy jest w paski (motek włóczki w kolorze popielatym). Pasek spódnicy też zrobiłam w jaśniejszym kolorze.
Spódnica robiona jest od góry - od paska, potem wykonałam karczek i po jednym rzędzie francuskiego dodałam oczka na marszczenie spódnicy. Następnie już "leciałam" prosto w dół, by na odpowiedniej długości zakończyć dół i-cordem. Dzięki temu zupełnie się nie zawija.
Sesja w ogrodzie w Zagórzu. Spódniczka jeszcze nieco wilgotna (po namoczeniu), ale układa się nieźle. Jest bardzo lekka i lejąca. Myślę, że mnie nie pogrubia, a równoważy proporcje sylwetki (w biodrach jestem węższa, niż w biuście).