weekend leje. Po serii bardzo ulewnych deszczy przyszedł czas na tzw. irlandzką pogodę - mży. Taka aura nie sprzyjała pobytowi w ogrodzie, ani wędrówkom. Mąż odmówił towarzyszenia. Ostatecznie wyruszyłam wczoraj do lasu w Zagórzu, by zejść do doliny Zakucia. Trafiłam na uroczystość obchodów 125-lecia OSP w Zagórzu. Pojawiłam się niemal jak ufo - wyszłam z lasu ubrana w kalosze, kurtkę, zakapturzona, z kijkami w rękach i psem na uwięzi (bliżej tłumu ludzi psa trzeba było wziąć na smycz) - czym wzbudziłam sensację widzów, bo zaczęli się na mnie gapić... Rozpoczęła się część oficjalna: przemówienia, ukłony, życzenia. Pokazu musztry, który odbył się wcześniej - nie zobaczyłam (słyszałam w lesie). Sfotografowałam od frontu strażaków (wyszli od tyłu):
potem zrobiłam zdjęcie od tyłu - by ich uwiecznić od przodu:
Zboczem stoku przedarłam się w stronę naszej chałupy. Zapakowałam psa do auta i ruszyłam na cmentarz, by zapalić światełka na grobach przodków. Skoro już byłam na cmentarzu zdecydowałam się w końcu pojechać, by pooglądać cerkiewkę na Wielopolu. Przez most na Osławie, potem w lewo i w prawo, kamiennymi płytami dojechałam do maleńkiego parkingu przycerkiewnego (o cerkiewce będzie w innym wpisie). Ostatecznie nasilający się deszcz przegonił mnie stamtąd.
A taki drogami wędrowałam wczoraj:
Zdjęcie na dzisiaj:
Dziękuję Danusi z blogu
Babusiowe robótki za wyróżnienie. Jest mi bardzo miło. Ponieważ wyróżnienie się powtarza (już takie otrzymałam) nie będę ponownie wybierała 16 blogów, ani podawała 7 informacji o mnie.