Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rezerwat Przyrody. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rezerwat Przyrody. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 stycznia 2024

Dolina Bolechowicka

Dolina Bolechowicka jest jedną z siedmiu dolin wchodzących w skład Dolinek Krakowskich. 
Znajduje się w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Dolina nie jest długa, ma 1,5 km. Jest więc jedną z najkrótszych dolinek, ale pomimo tego warto wybrać się do niej na spacer. 



Tak więc umęczone świątecznym siedzeniem przy stole, brakiem ruchu z powodu nieciekawej aury, wybrałyśmy się z córką, przed nowym rokiem, na spacer do tej dolinki. Dziewczynki zmożone chorobą zostały w domu. Pogoda zbytnio nie nadawała się na wycieczkę. Kiedy wyruszyłyśmy samochodem raźnie popadywał deszcz, który potem się nieco uspokoił, by pod koniec wycieczki znów lać z impetem.


Wejście do dolinki stanowi tzw. 
Brama Bolechowicka zbudowana z wapiennych, widocznych z daleka skał o wysokości ok. 25 m. Tuż przed bramą oraz zaraz za nią, widoczne są 
niewielkie łąki rozciągnięte na łagodnych zboczach .





Później dolina zwęża się tworząc zalesiony parów. Dnem doliny płynie niewielki potok 
Bolechówka, w skałach przed Bramą Bolechowicką znajduje się duże krasowe źródło będące pomnikiem przyrody.
Kilkaset metrów od Bramy Bolechowickiej idąc w głąb doliny, napotykamy dwustopniowy wodospad:


Wapienne podłoże sprzyja 
 powstawaniu jaskiń, których jest 
dziesięć w Dolinie Bolechowickiej.


Od 1968 r. w Dol
inie Bolechowickej jest rezerwat przyrody Wąwóz Bolechowicki. 

niedziela, 8 stycznia 2023

Na Gorc Troszacki

chociaż początkowy plan zakładał dojście na Kudłoń. Niestety nie zdążyłyśmy, bo wyjście było z córką i wnuczkami. No i młodsza wdraża się do chodzenia po górach. A 7.01. tego roku lazła szczególnie wolno. Wyszłyśmy z przełęczy Przysłop Lubomierski (750 m n.p.m.) szlakiem żółtym. Trasa cały czas wznosiła się do góry, no i duże fragmenty szło się po schodach specjalnie na tej trasie ułożonych. 


Cała trasa: Przełęcz Przysłop - Polana pod Jaworzynką - Jaworzynka (1026 m n.p.m.) - Polana Podskały - Polana Adamówka - Gorc Troszacki (1235 m n.p.m.). W obie strony wyszło około 12 km. 


Pogoda zapowiadała się znakomita, kiedy jechałyśmy samochodem do Mszany. Słońce mocno świeciło i raziło w oczy. Jeszcze w Lubomierzu było ładnie. W czasie trasy pod górę, lewa strona była w cieniu, z prawej kładły się refleksy słoneczne, na samej górze zrobiło się raczej pochmurno i zdecydowanie zimniej. Mgły zaczęły "biegać" jak oszalałe.




Atrakcją tej trasy są znakomite widoki, ponoć w dzień pogodny można zobaczyć panoramę Tatr. Na razie pierwsze widoki zauroczyły nas na Polanie pod Jaworzynką, skąd można podziwiać Mogielnicę. Z Polany Podskały można dojrzeć Gorc. Polany są wyjątkowo malownicze. Sam Gorc Troszacki funduje nam  cudowne widoki, tym razem też trawy przysłonięte nieco plackami śniegu. 

Schodziłyśmy już bardzo szybko, na górze zaczęły się snuć mgły, zmniejszała się widoczność, chociaż na dole okazało się, że nawet miejscami świeci słoneczko. 

Na Kudłoń nie dotarłyśmy, ale warto wrócić w to miejsce i ponownie podziwiać widoki.

niedziela, 21 marca 2021

Na Luboń Wielki

Na Luboń Wielki (1022  m n.p.m.), zwany przez miejscowych "Biernatką", wybrałyśmy się z córką i wnuczką. Należało przywitać pierwszy dzień wiosny.😁
Wyruszyłyśmy szlakiem żółtym z Rabki  Zaryte. Jak się okazało był jednym z trudniejszych, ale co tam...
Dziwiłyśmy się  tylko, że tak mało ludzi idzie na tę niewielka przecież górę. Minęło nas jakieś młode  towarzystwo i jeden pan. Szlak jest jednak atrakcyjny, chociaż w zimie inaczej postrzega się jego uroki. 
 

 

Już na początku okazało się, że nasze pierwsze wiosenne wejście będzie zupełnie zimowe. W nocy było blisko -8 st. C, rano jeszcze trzymał mróz.

 
No i kiedy odeszłyśmy nieco z Zaryte, stało się widoczne, że w miarę drogi - śniegu przybywa.


 Najbardziej atrakcyjną częścią podejścia było przedarcie się przez tzw. gołoborze, które w porach bezśnieżnych musi wyglądać bardzo interesująco. Teraz jednak przysypane śniegiem i wyślizgane kamienie, zupełnie nie prezentowały się się przyjaźnie.



 
Gołoborze zwane „Dziurawe Turnie” znajduje się na terenie rezerwatu przyrody nieożywionej „Luboń Wielki”. A przejście prowadzi przez  rumowisko skał  i powalonych starych drzew. Ponoć jest tam 13 jaskiń. 

 
Na szczycie przywitało nas okazałe schronisko PTTK (teraz nie wpuszczające ludzi do środka). Jego budowę rozpoczęto w 1929 r., a ukończono w 1931 r.


Pod koniec okupacji pojawiła się realna groźba spalenia budynku przez Niemców, którzy niszczyli obiekty turystyczne, jako potencjale bazy partyzantów. Na szczęście nie doszło do tego, zapobiegła mu ówczesna gospodyni schroniska Karolina Kaleciakowa. Wg opowieści, kiedy na początku 1945 r. na Luboniu pojawił się oddział hitlerowców, Karolina Kaleciakowa stanęła przed komendantem jednostki likwidacyjnej z niemowlęciem i flaszką wódki. Niemcy odstąpili od realizacji planu. Próbowali jeszcze później zniszczyć schronisko pociskami, ale bezskutecznie. (źródło: https://gorydlaciebie.pl/wyprawy/lubon-wielki-polane-surowki/).

Na szczycie schroniska widnieje wieża przekaźnikowa
wybudowana w 1961 r., w celu poprowadzenia transmisji mistrzostw świata FIS w Zakopanem w 1962 r. Obecnie jest przekaźnikiem dla telewizji oraz telefonii komórkowej.

Niestety na szczycie okazało się, że aura jest zupełnie nieprzyjazna. Sypał drobny śnieg, niesamowicie wiał mroźny wiatr, mróz mroził palce w rękawiczkach. Wydawało mi się, że za chwilę zupełnie odmrozi mi twarz. Okazało się jednak, że jest tam sporo ludzi, którzy weszli łatwymi szlakami: głównie niebieskim, albo zielonym. Tradycji nie stało się zadość, zrezygnowałyśmy z jedzenia kanapek - było tak zimno, że kawa która polała się po termosie - zamarzła na nim. A więc zrobiłyśmy błyskawiczne zdjęcia i hajda w dół niebieskim szlakiem.

 
Im niżej, to cieplej i mniej śniegu. Jednak popadywał drobny śnieżek, a przez chmury próbowało się przedrzeć słońce. Aczkolwiek zupełnie mu się to nie udało.



niedziela, 28 sierpnia 2016

Gdzie kręcono "Janosika"

Podczas tegorocznego wypadu w Tatry zamieszkaliśmy w Białce Tatrzańskiej. Po pierwszym dniu typowo górskim, następny spędziliśmy już relaksowo i niespiesznie. Przed południem zięć zaproponował, żeby obejrzeć miejsce,  gdzie kręcono film "Janosik". Po drodze jednak jeszcze szybkie spojrzenie na drewniany siedemnastowieczny kościółek p.w. Świętych Szymona i Judy Tadeusza:




Wędrując po Białce podziwiałam architekturę, a szczególnie zdobienia domów:


To chyba stara kuźnia
 

 

W końcu dotarliśmy do przełomu rzeki Białki, który został utworzony przez dwie skały: Obłazową (670 m n.p.m.) i Kramnicę (688 m n.p.m.). Sama rzeka jest typowo górska i pełna kamieni otoczaków wykorzystywanych przez górali do budowy podmurówek domów. Jest też naturalną granicą między Spiszem (Kramnica) a Podhalem (Obłazowa Skała). W zasadzie przełom Białki znajduje się bliżej miejscowości Nowa Biała, aniżeli Białki Tatrzańskiej. Ze względu na walory przyrodnicze utworzono w tym miejscu rezerwat przyrody Przełom Białki pod Krempachami obejmujący ponad 8 ha. W jaskiniach Obłazowej archeolodzy odnaleźli ślady człowieka neandertalskiego, który zamieszkiwał ją około 50 tysięcy lat temu oraz  m.in. bumerang wykonany z zęba mamuta (najstarszy na świecie).
 


 Obłazowa lub Obłazowa Skała – izolowana skała wapienna wznosi się
na lewym brzegu Białki
 

Jaskinie
 
Kramnica  – podłużna skała zbudowana z wapieni krynoidowych i bulastych przetykanych marglami w zachodniej części Pienin Spiskich,
po prawej stronie Białki
 

 
Mnie poza pięknym przełomem ekscytował również fakt, że  teren ten stał się plenerem dla twórców filmowych. Przed Jaskinią Obłazową kręcono sceny filmowe nie tylko dla "Janosika", ale do projekcji o Janie Pawle II "Karol człowiek, który został papieżem". To na terenie rezerwatu sfilmowano ujęcia kąpieli zbójników oraz scenę z pierwszego odcinka, kiedy Janosik i Kwiczoł, jako więźniowie hrabiego, pracują przy wydobywaniu kamieni. W tym również miejscu wspomniany Kwiczoł przesłuchuje z Pyzdrą pojmanego hajduka, który zdradza plan murgrabiego. Nad brzegiem Białki rozgrywają się także sceny podziału łupów oraz - w odcinku szóstym "Worek talarów" - zbójeckiej uczty z pieczeniem barana.

Tak spędziliśmy przedpołudnie - jeszcze niezwykle słoneczne i upalne. Po południu moczyliśmy ciała (obolałe nogi) w termach chochołowskich, a kiedy wyszliśmy - pogoda już się załamała: padało ulewnie i zrobiło się zimno.

niedziela, 12 października 2014

Łopiennik

był naszym celem wczorajszej wyprawy. Wyruszyliśmy z Jabłonek, gdzie stoi relikt socjalistycznej Polski: pomnik gen. Karola Świerczewskiego (Waltera).


Za pomnikiem na placyku posadowiony taki głaz ze słabo czytelnym napisem upamiętniającym miejsce, gdzie generał Świerczewski został zastrzelony
 
Pamiętam, że kiedy byłam dziewczęciem w wieku nieletnim, to organizowano do Jabłonek wycieczki z okazji rocznicy śmierci generała, który "się kulom nie kłaniał" (cytat pochodzi od tytułu książki Janiny Broniewskiej "O człowieku, który się kulom nie kłaniał" - poświęconej Świerczewskiemu). Pod pomnikiem składano wieńce, oddawano honory... Była potrzeba kreowania bohaterów - postać generała bardzo się w ten model wpisywała. Dziś historia zweryfikowała sylwetkę "bohatera", który (jak się później okazało) miał za sobą niechlubny epizod walki w szeregach Armii Czerwonej przeciwko Polsce w wojnie w 1920 r. A zginął w Jabłonkach wypinając pierś po pijanemu,  nie wierząc, że bandy UPA mogą do niego strzelać. Zostawmy jednak niedzisiejszego już "bohatera" i ruszajmy w góry.
Cel pierwszy szczyt Walter  (836 m n.p.m.) (na niektórych mapach, już ponownie Woronikówka), bo na Waltera przemianowano go w 1967 r. ku pamięci Świerczewskiego- zielonym szlakiem z Jabłonek:
 




Strome, bardzo strome podejście na Waltera:


z którego pomaszerowaliśmy na rozstaje szlaku i weszliśmy na niebieski, by dojść do Durnej (979 m n.p.m.).

 

 
Teraz już na Łopiennik. Właściwie to cały czas wędrujemy lasem przeważnie bukowym, chociaż zobaczyć można i stare, potężne świerki oraz około trzechsetletnie jawory: 



 

Idąc na Łopiennik mijamy po drodze skalne wychodnie:






W pewnym momencie, kiedy wspinaliśmy się pod górę (stromą) usłyszeliśmy warkot motorów. W tej głuszy, gdzie nie ma człowieka - motory! Przywołałam Ifkę  i zapięłam na smycz. Proszę sobie wyobrazić, że po pionowym niemal stoku zsunęło się czterech motocyklistów zabłoconych niemiłosiernie. Już mieliśmy odpowiedź dlaczego w niektórych miejscach szlak dla pieszych jest tak błotnisty i zdewastowany...





W końcu Łopiennik:

 


Łopiennik (1069 m n.p.m.) – szczyt górski, stanowiący kulminację Pasma Łopiennika i Durnej. Na zachód odbiega ze szczytu grzbiet łączący się dalej poprzez przełęcz (734 m n.p.m.) z Wysokim Działem. Ze wschodniego stoku odchodzi natomiast grzbiet ku dolinie Solinki. Po południowej stronie szczytu dobry widok na Falową, Smerek i Małą Rawkę.





Z Łopiennika można zejść czerwonymi znakami do  Łopienki, do bazy studenckiej.


Szlak zielony: kiepsko oznaczony, łatwo zgubić ścieżkę - tam nie spotkaliśmy żywej duszy. Kiedy weszliśmy na niebieski spotkaliśmy dwa razy dwie pary turystów i bliżej szczytu: małą grupkę. Na szczycie kolejna mała grupka odpoczywających turystów, którzy zmierzali do Dołżycy. Zejście szlakiem czarnym do Jabłonek już zupełnie bezludne, ale bardzo błotniste:



Zrobiliśmy około 15 km.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails