Biuralista w zarękawkach kojarzy mi się niedparcie z panem w okularach, odzianym w białą koszulę, czarną kamizelkę, siedzącym za biurkiem i pracującym z uwagą nad kolumną liczb. Jego zarękawiki uszyte z czarnej podszewki ściągane gumką mają chronić białe mankiety koszuli przed plamami z atramentu lub z ołówka kopiowego (chemicznego). A kto dzisiaj wie - co to za ołówek, ten ołówek chemiczny? Pośliniony barwił wargi na fioletowo i na fioletowo rysował. Zetrzeć się potem tego nie dało, jedynie zmyć wodą (tzn. rozmazać). Takim ołówkiem dawniej dokonywano wpisów w dokumentach - miały dawać pewność trwałości i nieusuwalności zapisu.
Do czasów współczesnych zarękawki owszem przetrwały.Obecnie jednak wzbogacają ofertę odzieży ochronnej i najczęściej są gumowe lub foliowe, a chronić mają przedramię przed zabrudzeniem. Zgoła nie o takich zarękawkach dziś będzie.
Kiedy wiosna tuż, tuż, na rękawiczki i mitenki robi się za ciepło, warto zaopatrzyć się w dzianinowe zarękawki. Ocieplą dłoń i przedramię, szczególnie jeżeli włoży się sweterek z rękawem 3/4.
Wyzierające z długiego rękawa kurtki czy płaszcza, wykończone ozdobnie, spełnią też funkcję dekoracyjną.
Trzy pary sobie zrobiłam do noszenia ze sweterkami ze skróconymi rękawami.
Druty 3,5 mm; włóczka bawełna 100%; zużycie na parę 50g/125 m
Można też je nosić opuszczone i pofalowane na nadgarstku. Nie mają dziury na kciuka, gdyż z założenia kończą się właśnie przed kciukiem.
Na poniższej fotografii widać, jak układa się wzór: