Kiedy już prawie wszyscy pokazują ozdoby na zbliżające się święta Bożego Narodzenia, ja wciąż tkwię w aurze jesiennej, wszak jesień jeszcze trwa. Kiedyś już chwaliłam się na blogu żołędziami zrobionymi szydełkiem, było ich wówczas niewiele. Potem jeszcze dorobiłam kilkanaście:
Kolejna realizacja to nadal żołędzie szydełkowe z kolorowych włóczek, tym razem dostały prawdziwe żołędziowe czapeczki:
Bardzo pociągało mnie, żeby wykonać kolorowe żołędzie, pomalowałam je lakierem do paznokci:
Ostatnie żołędzie to ciekawostka, lata temu dostałam od koleżanki żeliwne żołędzie przeznaczone do obciążania obrusu:
Te żołędzie przechowuję w Zagórzu, służą cały sezon obciążając rogi obrusu na stole, na tarasie.
W domu najładniej kolorowe, pomalowane żołędzie prezentują się w szklanych naczyniach:
Jak przygotować żołędzie? Kiedy je pozbieram pod drzewem, w domu płuczę w wodzie z błota i brudu. Następnie przesypuję na blaszkę przykrytą papierem do pieczenia i suszę w temperaturze 180 st.C przez dwie godziny, przy lekko uchylonych drzwiach piekarnika. To pozwoli zabić różne żyjątka we wnętrzu żołędzia. Wtedy też najczęściej odpadają czapeczki żołędzia, dlatego po wystudzeniu przyklejam je białym klejem do drewna. Mając taki surowiec maluję żołędzie kolorowymi lakierami do paznokci. Z reguły taki żołądź wymaga powleczenia farbą 2-3 razy.
Żołędziom szydełkowym tym samym klejem przykleiłam naturalne czapki.
Przed świętami planuję kolejne żołędzie pomalować na kolor złoty lub srebrny i użyć jako dekoracji bożonarodzeniowej.
Dodam jeszcze, że moje żołędzie były zbierane zarówno pod dębami szypułkowymi, jak i bezszypułkowymi. Te pierwsze mają szypułki czyli ogonki, te drugie rosną "siedząc" na gałęziach najczęściej gniazdami. Bezszypułkowe mają większe okrągłe owoce i duże czapeczki.