Wspomniałam, że lampa w małym pokoju nie miała abażura. Wczoraj zrobiłam szybko jakieś okrycie na żarówkę:
Abażur okazał się nieco za krótki - ale tak to jest, kiedy się robi na pamięć, lampa była w chałupie i nie miałam okazji przymierzać wykonywanej robótki.
Bardzo prosty abażurek robiony wzorem z głowy; z motywem anansów
I jeszcze migawki z chałupy:
Na ganku
Saszetka zapachowa - dostałam ją od mojej koleżanki Reni
Zbliżenie powłoczki szydełkowej - tej po babci
Na kuchennym oknie
Na wieszaku kuchennym
Stary kufer - przed renowacją
Okno w pokoju - stare zasłonki okazały się za krótkie; z czasem planuję je przedłużyć, zapewne doszyję falbankę (mam jeszcze taki materiał)
Wśród komentarzy pojawily się pytania o historię chałupy, która jest bardzo niespkomplikowana. Dom i ziemia należały do mojej babci, która zapisała je mojej mamie, a mama przekazała mnie. Teren jest piękny: z trzech stron otoczony lasem (blisko hektar), a jednocześnie blisko centrum Zagórza. W sumie już kilkanaście lat własnymi siłami pracujemy zakładając ogród (było tam kiedyś pole orne i łąka), przekształcając na działkę rekreacyjną. Spędzamy tam każdą wolną chwilę i przyznam, że więcej pracujemy, niż odpoczywamy. Czasem to miałam nawet żal, że inni to wyjeżdzają na urlop, a my ciągle tylko Zagórz i Zagórz. A robota tam nie do przerobienia, bo jeśli się czegoś zaniedba (koszenia trawy, odchwaszczania) - to poźniej trzeba to i tak zrobić...
A makatki haftowane - Tereso - mam. Wyprane i wykrochmalone czekają na powieszenie.
Pochwlę się jeszcze, że dostałam od mamy worek starych serwetek szydełkowych (niektóre jeszcze robione przez babcię) - na razie się moczą. Po wypraniu i wykrochmaleniu pochwalę się nimi.