Obserwatorzy

wtorek, 29 października 2013

O znaczeniu robótek ręcznych...

Nie pamiętam czy wspominałam kiedyś o tym, że zbieram stare książki na temat robótek ręcznych. Niedawno dotarło do mnie przedwojenne wydawnictwo "Bluszcza" - jeden z zeszytów - podręczników "nauki bardzo modnych dziś robót ręcznych".


Seria obejmowała następujące zeszyty:


"Ściegi szydełkowe i na drutach",
"Szydełkiem i na drutach dla dzieci",
"Szydełkiem i na drutach dla młodzieży",
"Szydełkiem i na drutach dla pań i panienek",
"Szydełkiem i na drutach dla panów i chłopców",
"Mereżki i hafty".
Ten pierwszy znalazł się w moim posiadaniu. Cena przedwojenna: 1,50 zł. Na odwrocie strony tytułowej  wydawca zachęca do kupowania  czasopisma "Ja to zrobię": Jeśli umiesz szyć - nie wydajesz na krawcową, jeśli haftujesz, Twój dom nabiera wdzięku i przytulności, jeżeli szydełko i druty sprawnie poruszają się w Twoich rękach, nie kłopoczesz się o zimowy ekwipunek swoich bliskich - koszt bowiem surowca w porównaniu do pracy jest minimalny i tylko trzeba, aby te  ręce, niezastąpione, pracowite ręce kobiety, posiadały potrzebne im umiejętności i wzory.



A przedmowa w tym pierwszym zeszycie jest znakomita; najpierw nawiązuje do czasów "babci":



By potem wypowiedzieć pochwały na temat ładnych i młodych osób o różowych, wypolerowanych paznokciach, których paluszki z przyjemnością poruszają długimi drutami, a mowa o "trykocie"" nie nasuwa myśli o starodawnych "dessous", o zdegradowanych czepkach, lub ciężkich - niewygodnych ubraniach.
Następnie o tym, że chcąc dogodzić paniom "oddającym się z zamiłowaniem robotom ręcznym", przygotowano serię zeszytów. Na zakończenie autor przedmowy konkluduje: Nasze albumy są łatwe i tanie, więc każda z pań zapewne zechce je nabyć, aby móc zaopatrzyć dzieci, męża i siebie w cały ten komfort współczesny, tak potrzebny w mieście, nad morzem i w górach.

Wydawnictwo podzieliło poradnik na dwie części: pierwsza jest poświęcona szydełku:


roboty szydełkowe, tak nazwane od małego narzędzia, którem się je wykonuje, są najprostsze, najłatwiejsze i najprędzej można się ich nauczyć.  Znajdują się tu podstawy szydełkowania, przedstawiono też ściegi proste i bardziej skomplikowane: "muszlowe", "centki" (tak to zostało napisane), "barankowe", ażurowe, koronki, galony, wstawki. Rozdział 10 ilustruje jak wykonać "pikoty", "frendzle" (znów pisownia oryginalna) i pompony.

Część druga poświęcona drutom:


tak została zaanonsowana: Trykot jest to tkanina, mniej lub bardziej zwarta, zależnie od materjałów użytych do jej wyrobu. Nie miał on naczelnego miejsca wśród robót ręcznych, ale był jedną z tych, które nigdy nie wychodziły z użycia. W obecnej dobie trykot zdobył uznanie wszystkich praktycznych kobiet, ma bowiem liczne  zastosowanie. Jest to robota przyjemna, zręczna do przenoszenia i można  łatwo i mile gawędzić poruszając drutami.
Instrukcje pisemne i obrazkowe ilustrują: jak nabierać oczka, wykonywać proste ściegi, gubienie oczek, ściegi bardziej skomplikowane i fantazyjne: ażury, koronki, żakardy i tweedy.
A tak tłumaczy się splot zwany "trykot angielski":


gdzie pojęcie "oczko wetknięte" zostało  wyjaśnione, jako "oczko wkłute".
Książeczka zawiera też dwie plansze  ilustrujące jak wykonać papierowe zabawki na choinkę.

niedziela, 27 października 2013

Na Rzepedkę

ruszyliśmy ze Szczawnego Szlakiem Szwejkowskim prowadzącym drogą wygodną, najpierw brukowaną betonowymi kostkami, później z betonowych płyt. Wejście nieopodal cerkwi w Szczawnym, przy zabudowaniach popegieerowskich.
 
 
 Pod lasem krzyż sklecony z dwóch gałęzi

Zanim dojdziemy do grzbietu, droga wiedzie lasem

Na mapie droga zaznaczona była może jako dwukilometrowy odcinek, w rzeczywistości okazało się, że na Rzepedkę można by dotrzeć nawet samochodem, gdyż wspomniane wyżej betonowe płyty zamieniły się w drogę obecnie budowaną i utwardzaną. Dokąd ta droga doprowadza - nie wiem - nie doszliśmy do końca.




W przewodniku także nie wyczytałam, że powstała/powstaje tam droga przejezdna samochodem. Ludzi nie było, minął nas tylko jeden samochód terenowy. Ciepło, temperatura niemal letnia, tyle że wiało niemiłosiernie.


Łopotały na wietrze nasze kurtki i spodnie oraz uszy Ify, gięły się drzewa. Momentami trudno było utrzymać równowagę.


 
Z zapowiadanych widoków "nici", dzień ciepły, jednak jesienne mgły skryły pejzaże, a ponoć z Rzepedki można zobaczyć Smerek i Połoninę Caryńską. Osiągnąwszy szczyt zawróciliśmy  (samochód w Szczawnym) - nie doszliśmy do czerwonego szlaku prowadzącego do Komańczy, a łączącego się ze Szlakiem Szwejkowskim.

Na horyzoncie cel wyprawy
 
...i szczyt
 
Rzepedka (708 i 706 m n.p.m.) – dwuwierzchołkowy szczyt we wschodniej części Beskidu Niskiego. Dawna, łemkowska nazwa szczytu brzmi Rożynkania, co zapewne oznacza "górę w kształcie rogu".
 
 
 Tu na horyzoncie można wypatrzeć wiatraki nad Bukowskiem
 

Wznosi się w pasemku Połońskiego Wierchu (zwanego też Szerokim Łanem) i Rzepedki, długości ok. 6 km, stanowiącym przedłużenie Pasma Bukowicy poza dolinę Płonki w kierunku południowo-wschodnim i schodzącym ku dolinie Osławy w Szczawnem. Północne stoki należą do wsi Płonna, południowe – do nieistniejącej już w zasadzie Starej Rzepedzi w dolinie Rzepedki.
 
 
 Trawiasty grzbiet  i zbocza
 

 Odpoczynek:
 
Zabraliśmy ze sobą plastikową miskę na wodę dla psów;
przy tej suszy nie ma co marzyć o wodzie w potokach
 
To zapewnie te owce wypasają stoki Rzepedki
Źródło:
1.Beskid Niski. Przewodnik. Oficyna Wydawnicza "Rewasz". Pruszków 2012.
2.http://pl.wikipedia.org/wiki/Rzepedka_(g%C3%B3ra)

piątek, 25 października 2013

Kapliczki przydrożne. Kapliczka w Wolicy

Kapliczka murowana wzniesiona w końcu XIX wieku. Znajduje się po lewej stronie drogi prowadzącej do Bukowska.





środa, 23 października 2013

Chciałoby się powiedzieć: trwaj piękna jesieni

Po przymrozkach, które przyczyniły się do zniszczenia roślin i spowodowały, że w większości liście z drzew spadły bardzo szybko, nastała piękna, ciepła jesień. Korzystamy z jej urody, ile tylko możemy. Wędrujemy nad stawami, po lasach i polach. Ifa  urządza sobie nawet kąpiele w jeziorze, a mały piesek bez zahamowania brodzi po niskiej wodzie w Sanie.




Szkoda tylko, że dni coraz krótsze, a w niedzielę już zmiana czasu. Cieszmy się więc dniem, korzystajmy z ostatnich ciepłych, słonecznych dni.








W ogrodzie zakwitły ostatnie kwiaty jesieni: szafrany:



Nawet Czesio korzysta z ciepełka, wywożony jeszcze na letnisko:


niedziela, 20 października 2013

Na Tokarnię

wybrałam się po raz drugi.  Pierwszy raz było to wejście zimowe. (Dzisiaj też zobaczyłam, że przepadły zdjęcia na blogu z tamtej wycieczki - muszę poszukać archiwalnych i uzupełnić).
Wybór trasy poniekąd jednoznaczny: wycieczka miała być taka, by można było zabrać psy,



które do Bieszczadzkiego Parku Narodowego wstępu nie mają. I chociaż marzyły mi się dzisiaj Bieszczady - skończyło się na paśmie Bukowicy.







 Trasa raczej spacerowa, jednak pozwoliła naładować akumulatory po trudnym tygodniu. Podjechaliśmy do Karlikowa od strony Bukowska, by wrócić przez Kulaszne, Czaszyn, Tarnawę i Zagórz. Wybierając trasę powrotną zapomniałam o prowadzonych od czerwca remontach dróg, co znacznie wydłużyło powrót (staliśmy kilkakrotnie na światłach po kilkanaście minut).

Jadąc z Karlikowa natknęliśmy się na starą kuźnię
 
A takie dziwolągi rosną na trasie



Z góry można podziwiać "farmę" wiatraków
 
Pogoda wymarzona - cudowne słońce od rana, tyle że niemożliwie wiało. Szkoda tylko, że w większości spadły już liście z drzew i kolorów jesieni było zdecydowanie mniej. Jednak błękitne niebo, rozszczepiające się w jesiennym słońcu powietrze i oczywiście widoki - wynagrodziły trudy.

 

Przeżyliśmy też chwile grozy. Właśnie zajmowałam się fotografowaniem (zmieniałam okulary, by lepiej widzieć instrukcje na aparacie - chciałam zrobić filmik), kiedy na szczycie Tokarni pojawiły się nagle cienie dwóch jastrzębi. Kołowały niebezpiecznie nad Tolką, która nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa ruszyła biegiem w kierunku ptaków. Moje rozpaczliwe wołanie i krzyki spowodowały, że psina przybiegła do nas (złapaliśmy ją na ręce), a jastrzębie odleciały. Poniższy filmik przypadkowo zarejestrował zdarzenie  - chciałam sfilmować pejzaż, a wyszło to co widać (nie zdążyłam wyłączyć aparatu, kiedy łapaliśmy Tolkę na ręce:
 

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails