z tęczowej estońskiej. Marzyła się mojej córce co najmniej od roku. Wybrałam włóczkę, zamówiłam i tu zaczęły się schody - jaki wybrać wzór? Nie wybrałam żadnego. Zrobiłam splotem francuskim, tzw. kopnięty trójkąt. I jakoś mi się to wszystko nie podoba. Miałam spruć, kiedy było na drutach 1/3, potem 1/2 całości. W końcu wyrobiłam całe 136 g i chyba po inauguracji wiosennej, w lecie pójdzie do przeróbki... Tym razem pomysł nie spełnił wyobrażeń. Pomimo wszystko pokazuję na blogu w ramach kronikarskiej skrupulatności.
Druty 4 mm; włóczka: "Estońska wełna artystyczna", 100% wełna, 720-800m/100 g; zużycie 136 g
Chustę robiłam najpierw lewymi oczkami w rzędach: 1/1, potem 2/2, następnie 3/3, by brzeg skończyć plisą francuskim 1/1. Chusta wyszła olbrzymia i raczej do noszenia w formie zamotanej, szalowej, aniżeli w formie chusty.
I to chyba tyle. Szkoda gadać - gdyby nie fakt, że córka chce ją ponosić jeszcze tej wiosny, unicestwiłabym ją od razu.