Życie tutaj, jakby stanęło w miejscu. Przed budynkiem stary popererelowski skwerek z bukszpanem. Na balkonie ohydny dywan wiszący tam chyba cały sezon, bo przyjeżdżałam kilkakrotnie, by zrobić zdjęcia i wycofywałam się ze względu na ten dywan psujący mi widok budynku... W końcu wyjścia nie było i został uwieczniony na fotografii.
Dworzec od strony torów. Trawa wdziera się już niemal pod zadaszenie pierwszego peronu
...i zbliżenie
detal
* * *
Tydzień przedświąteczny nie sprzyja robótkom, zresztą jakoś tak dużo pracy i zajęć mam ostatnio i mało czasu wolnego. Sweterek Audrey utknął na etapie połowy pierwszego rękawa. Realizacja kanalizacji w chałupie - chwilowo też. Umówieni na dzisiaj fachowcy, którzy mieli podłączać rury - nie dotarli. Kolejne podejście jutro.
Dziękuje za komentarze. I miło mi powitać kolejne czytelniczki mego bloga: Annę z Leska i Marię z Pogórza Przemyskiego.
Pragnę też podziękować Teresie za cudowną pięknie haftowaną kartę świąteczną. Teniu - dziękuje bardzo!Oczywiście pochwalę się nią na blogu, ale nie było jeszcze okoliczności, by zrobić fotkę. To już jest druga haftowana karta od Teresy - pierwszą dostałam na Boże Narodzenie. I też sobie ją oprawię w ramki. A podziwiam hafty Teresy bardzo - bo ja tak pięknie haftować nie potrafię. Dodam jeszcze, że warto zajrzeć na blog Teresy, która podaje tam przepis na ser suszony do żuru wielkanocnego. Arcyciekawa i niezwykła propozycja dania wielkanocnego.