Na I komunię zrobiłam dla starszej wnuczki Wandy pelerynkę, którą już prezentowałam tutaj w którymś z wcześniejszych postów. Mama dziewczynek zapragnęła również sweterków, które przydałyby się po południu do ubrania na sukienki; dla starszej po przebraniu sukienki komunijnej, dla młodszej do sukieneczki wizytowej. Zaplanowałam więc wykonanie cieniutkich sweterków moherowych, które jak się potem okazało bardzo się przydały, gdyż aura mocno nie sprzyjała krótkim rękawkom.
Wykorzystałam mohery ze starych zapasów.
Sweter Wandy:
Włóczka "Samanta", 48% wiskoza, 39% moher, 13% wełna, druty 4 -4,5 mm
Sweter Melanii:
Włóczka "Sunny", 70% poliakryl, 20% wełna, 10% poliamid, druty 4 -4,5 mm
Na sweterki wyszło bardzo mało włóczki w granicach 4-5 motków 25g. Oba robione od góry według tego samego schematu, różnią się tylko rozmiarem.
Okazały się cieniutkie, ale ciepłe i całkowicie spełniły swoje zadanie w dzień komunii, który okazał się najpierw deszczowym, a potem niezbyt ciepłym i pochmurnym.
Oba sweterki dedykuję majowej zabawie blogowej u Splocika "Rękodzieło i przysłowia, albo..." ilustrujące cytat Melchiora Wańkowicza:
"Mama to miękkie ręce. Mama to melodyjny głos, to chuchanie na uderzone miejsce. Mama to samo dobro i przyjemność. Coś, co dobrze jest mieć w każdej chwili życia koło siebie, dookoła siebie, gdzieś na horyzoncie."
Troska mamy dziewczynek o nie, całkowicie przejawia się w tym cytacie, nawet w kontekście swetrów.