Ogólnie jestem bardzo zadowolona - pierwsze próby dość udane: powstały szynka z indyka, przemieszana z odrobiną wołowiny i szynka z piersi kurczaka i indyka. Może jedynie za mało mięso doprawiłam. Dało się zjeść, a ponadto ofiarowałam zdrową wędlinkę mojej mamie.
Przyznać się muszę, że pierwsza próba mi się nie udała. W swym zadufaniu i pewności siebie nie doczytałam o zasadach produkcji i szynka rozpadała mi się na kawałki - jednak te prezentowane dzisiaj na fotkach, to już całkiem udany produkt finalny.
* * *
A na koniec dnia ubranko dla lali. Lalka należała jeszcze do mojej córki. Prababcia Wandy przechowała ją w swym przepastnym domu. I teraz kiedy nasza mała wnuczka do nas przyjeżdża, bawi się Jasiem, którego oryginalne ubranko było już mocno sfatygowane. Więc z konieczności lalę należało przyodziać ponownie. Szybko zrobiłam sweterek, spodenki i czapeczkę. Może w niezbyt porywających kolorach, ale na chybcika poszukanych w zapasach.Oto Jaś w nowym ubraniu czeka na przyjazd Wandzi: