Obserwatorzy

sobota, 28 września 2024

Skrzat wrześniowy

niesie ze sobą pokłady ciepła i radości. Symbolem kolorów września są pomarańczowy i żółty. I faktycznie pogoda była ciepła, a mój ogród żółcił się i czarował pomarańczem:





 
W różnych miejscach rosną nagietki, nasturcje, cynie i aksamitki. Całe kępy, aż żal je likwidować , by zrobić miejsce na posadzenie cebul tulipanów, które mają zakwitnąć na wiosnę. Po tak pogodnym, bezdeszczowym wrześniu, przyszła wreszcie ulewa i zimno. Może poniszczy kwiaty i nie żal mi będzie je wyrzucać. Tymczasem w takiej atmosferze zagościł u mnie skrzat wrześniowy:


Naturalnie występuje w kolorach żółtym i pomarańczowym w towarzystwie dyń (które w tym roku są już "gotowe" we wrześniu).


Kolor pomarańczowy łączy energię żółci i czerwieni - jest po prostu energetyczny. Działa zdecydowanie przeciwdepresyjnie. Dzięki niemu można przywrócić radość, dodać otuchy i podnieść na duchu. Znaczenie koloru pomarańczowego jest bardzo istotne w podnoszeniu własnej wartości, dążeniu w osiągnięciu celu oraz w poprawie nastroju, symbolizuje bezpieczeństwo. 


Żółty kojarzy się z radością, szczęściem, intelektem i energią. To kolor optymistów. Sprawia, że szybciej zapamiętujemy informacje, ale też, że potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem oraz dążymy do rozładowania problemów psychicznych.



środa, 25 września 2024

Twoja pasja czeka na odwagę,

by nadrobić zaległości. (Isabelle Lafleche). Ten cytat przyświecał mi, kiedy wykonywałam zadanie przypisane na wrzesień, do zabawy blogowej u Splocika "Rękodzieło i przysłowia"


Praca z pozoru wydawała się bardzo łatwa: należało serwetę haftowaną obrobić szydełkową koroneczką. Kupiłam ten obrus w szmateksie kilka lat temu. Spodobał mi się kwiatowy haft na białym tle. Niestety posiadał przyszytą ordynarną, sklepową koronkę, która nijak nie pasowała. Postanowiłam więc się jej pozbyć i samodzielnie obrobić serwetę. Problem w tym, że obrębek był szeroki i nie dało się go "objąć" półsłupkiem. 

Tu pokazuję lewą stronę robótki

Więc trzeba było wyrysować sobie schemat, a dziurki na wbicie szydełka przekłuwać dłutem, bo materiał kilka razy złożony na obrębku nie dał się przekłuć szydełkiem. Bardzo długa i żmudna praca trwająca nieskończenie długo, zanim obrobiłam półsłupkami ten pierwszy rząd. 



Dwa lata woziłam ten obrus razem z nićmi, dłutkiem i szydełkiem na trasie Kraków-Zagórz i Zagórz-Kraków. Tak długo trwała moja niechęć, by się zabrać do tej pracy. W końcu stwierdziłam, że wrześniowy cytat pasuje, by wykonać obrębek obrusu. No to powoli sobie robiłam. Wczoraj skończyłam, dziś wyprałam i wyprasowałam i oto jest:



Dedykuję tę pracę wrześnowemu wezwaniu u Splocika.

poniedziałek, 16 września 2024

Szydełkowy organizer

ujarzmiający kabelki do ładowarek telefonicznych, słuchawek, smartwatchów itp. Wykonałam najłatwiejsze i takie by jednocześnie zmieściły się wtyczki. Kabelki i wtyczki nieustannie plątały się i nie dawały się uporządkować. Teraz mam porządek i rozwijam je tylko do ładowania telefonów i smartwatcha. Można wykorzystać taki wzór jak poniżej, można szukać innych wzorów.





Tym samym zgłaszam, te szydełkowe drobiażdżki na wrzesień do zabawy blogowej u Splocika "Małe dekoracje:

niedziela, 8 września 2024

X Bieg Marchewkowy w Zielonkach

Tradycyjnie już (powoli robi się tradycja) wzięłyśmy udział w jubileuszowym już X Biegu Marchewkowym w Zielonkach. "Wzięłyśmy" to oznacza: damska część naszej rodziny - córka, obie wnuczki i ja. Mój mąż kibicował, a mąż córki zabezpieczał imprezę jako strażak, gdyż należy do OSP w Zielonkach. Dziewczynki wzięły udział w swoich konkurencjach biegowych dostosowanych do wieku. Córka pobiegła na 6,5 km; a ja razem ze wszystkimi kobietami z naszej rodziny pobiegłam w rodzinnym biegu na 1 km.

Zrezygnowałam z Nordic Walking, gdyż moja kontuzja lewego kolana jeszcze się odzywa, przy schodzeniu po schodach.

Przyjechałam w tym roku do Zagórza jak kaleka: bolące kolano i rwa kulszowa lewej nogi. Półtora miesiąca prawie, chodziłam na rehabilitację, potem wędrowałam po górkach w lesie zagórskim i jako tako odzyskałam kondycję. Bałam się więc, że mogę przesilić kolano.

Pogoda była piękna i niemal piekielna, niektórzy biegacze wymagali interwencji ambulatoryjnej. Córka do dobiegnięciu do mety wypiła 1 litr wody. Nasz bieg rodzinny udał się, chociaż ja dotarłam raczej w końcówce stawki.

Naturalnie pojawiła się Pani Marchewka, która pozwoliła sobie zrobić zdjęcie: 

Całość była bardzo przyjemna. A do kolekcji trafiła kolejna pamiątkowa koszulka otrzymana w pakiecie startowym, a za szybą przednią samochodu stał mój marchewkowy skrzat.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails