wybrałyśmy się z córką wczoraj. Wyruszyłyśmy z domu o 7 rano, by już o 9.00 wkroczyć na czerwony szlak z Kalnicy. Jak się okazało nie był to zły pomysł, gdyż rankiem z tej strony na trasie ludzi niemal nie było. Dopiero na szczycie góry Smerek (1222 m n.p.m.) spotkałyśmy turystów idących od Połoniny Wetlińskiej (1228 m n.p.m.).
Smerek stanowi przedłużenie Połoniny Wetlińskiej na zachód. Granicą jest Przełęcz Mieczysława Orłowicza (1075 m n.p.m.), przez którą sąsiaduje on z Szarym Berdem. Na zachodzie grzbiet opiera się o doliny Wetliny i potoku Kindrat.
Do wysokości 1050–1100 m n.p.m. stoki są porośnięte lasem; wyżej występuje połonina. Smerek ma dwa wierzchołki. Oddzielone są trawiastym obniżeniem, które przez miejscową ludność nazywane było dawniej Dołyną, zaś bardzo stromy północny stok Smereka – Ścianą. Na udostępnionym dla turystów wierzchołku południowym znajduje się żelazny krzyż w miejscu, gdzie piorun zabił turystę.
Widać stąd Połoninę Wetlińską, pasmo graniczne z Wielką Rawką i Riabą Skałą, Pasmo Łopiennika i Durnej, Wysoki Dział z Wołosanią, a także miejscowości Wetlina oraz Smerek.
Oczywiście zeszłyśmy do Przełęczy Orłowicza, by już w tłumie zmierzać przez Połoninę Wetlińską do "Chatki Puchatka", a stamtąd zejść do Brzegów Górnych.
Pogoda po południu, podczas zejścia z połoniny, na tyle się wyklarowała, że w końcu zdjęłyśmy wierzchnie okrycia, a nawet rozebrałyśmy się do koszulek bez rękawów. Wcześniej zimno i porywisty wiatr powodowały wyraźnie wyziębienie organizmu. Nawet pod schroniskiem na Połoninie Wetlińskiej mocno powiewało.
Oczywiście jak zawsze widoki bezcenne. Ciekawostką wczorajszej wyprawy jest to, że Endomondo zmierzyło dystans (z miejscowości Smerek) do Brzegów Górnych: 19 km. Natomiast trasa wyrysowana na mapie Google dała odległość 16 km.
Potem okazją i busem wróciłyśmy po samochód do Smereka, by późnym popołudniem zdążyć na zaplanowane ognisko w Zagórzu.