pochłonął mnie w całości. Czasu zabrakło na blogowanie. Dopiero wczoraj po południu przyszedł czas na relaks i odpoczynek. No i w końcu wiosnę czuć w powietrzu. Lody na stawach stopniały i zaraz pojawiły się łabędzie - kojarzą się w pary; pływało ich aż trzynaście (średnio stawy zamieszkuje 2-3 pary).
Późne popołudnie zapowiadało dzisiejszy piękny dzień:
A więc z kolei w sobotnie przedpołudnie wybraliśmy się do ogrodu i lasu. Dało się zauważyć pierwsze oznaki przedwiośnia, chociaż w części ogrodu zacienionej lasem wciąż jeszcze ziemia jest zamarznięta i szron na trawie.
Pierwsze kwiatki: wychyliły się nieśmiało 3 krokusiki i licznie śnieżyczki:
Widoki z leśnej polany na przełom Osławy:
Jutro trzeba skorzystać z pięknej pogody i wchłonąć, korzystając ze słońca, witaminę D.