Wojna dała nam się zauważyć w taki oto sposób: na wjeździe i wyjeździe z większych miasteczek zostały ustawione posterunki policyjne. Z reguły była to niewielka rampa ze znakiem stopu, samochód policyjny i dwóch, trzech funkcjonariuszy.
Fotka zrobiona z samochodu
A to chyba raczej posterunek policji drogowej
Przy pierwszym takim posterunku zatrzymaliśmy się i dopiero zachęceni gestem policjanta, ruszyliśmy dalej. Później już normalnie przejeżdżaliśmy. Starałam się zrobić zdjęcie - jednak nie było to łatwe (auto w ruchu), a i obawiałam się, żeby stróże porządku tego nie zauważyli.
Nasze kolejne "spotkania z wojną" miały miejsce we Lwowie. Tam dało się zauważyć grupy żołnierzy przybyłych z frontu:
Młodzi, spaleni słońcem, w mundurach moro zwracali powszechną uwagę tłumu. Przechodnie zagadywali, ściskali dłonie, niektórzy wołali za młodymi żołnierzami: "bohaterowie!"
Również na rynku lwowskim natknęliśmy się na specyficzną wystawę: dwa samochody zniszczone na wojnie: straszyły śladami po kulach i oknami pozbawionymi szyb. I znów te auta i kilku żołnierzy otaczał tłumek gapiów - rozmawiano, robiono zdjęcia.
W wielu miasteczkach można zobaczyć też ślady wydarzeń na Majdanie. Z reguły w centrum miasteczka na rynku stawia się tablice ze zdjęciami ofiar, które tam zginęły - są to tzw. Bohaterowie Niebiańskiej Sotni.
Na koniec fotka nietypowa: oto "zadnyj" papier z wizerunkiem Putnia - można taki kupić na targu folklorystycznym w centrum Lwowa:
No więc, gdzie Ukraincy mają Putina?